
czwartek, 24 listopada 2016
Łańcud
tak tak, to nie błąd, to istny cud! Mnóstwo razy już pisałem, że fanem architektury nie jestem, ale skoro pałac jest obok nas, to czemu nie wstąpić ? Wzięliśmy hotel ze śniadaniem i to był strzał w dychę. Pojedzeni na cały dzień pojechaliśmy do Łańcuta bocznymi drogami, co by zobaczyć kawałek świata. Parkujemy na rynku, idziemy do parku, ale Pani naciska, by wejść do kasy i kupić bilet. Pani kasiarka mega niemiła, ale kupujemy cały karnet, przewodnik czeka, grupka jest, to w drogę. I się zaczęło. Pani przewodnik, w wieku przedemerytalnym, ale co to za kobieta! Chodząca encyklopedia, z wdziękiem i uśmiechem opowiada o każdym detalu zamku. Wielki szacunek! Niestety nie można robić zdjęć, toteż moja dokumentacja jest niezwykle mizerna, ale co tam. Sam zamek - niezwykły, przepych, bogactwo, piękno... to trzeba zobaczyć. Później stajnie, powozy... prawie 3 godziny nam to zajęło. Piękne miejsce. A obok jest jeszcze wielki park... to już nie dotarliśmy.Krótki spacer po rynku i w drogę do domu. Łańcud, naprawdę. Mała wielka wioska. Szkoda, że rynek taki marny, ale co tam, warto jechać i podziwiać. To był bardzo udany weekend.


środa, 23 listopada 2016
Wypad na Rzeszowszczyznę
ostatnia sobota, 19.11. Rano się budzimy, odpalamy rakietę i jedziemy do Rzeszowa. Tak po prostu, pochodzić, powspominać. Jak to jest, całe życie nie znałem tego miasta, a tu nagle bum! trzeci raz w tym roku, raz przejazdem, drugi raz - na kawę i tak się nam spodobało, że postanowiliśmy wrócić. Plan jest taki, że cały dzień w Rzeszowie, zaczynamy od podziemi pod rynkiem, ciekawe. Nadal nie rozumiem, jak to jest, że na ruinach budowli kolejne budynki. Ale nie ważne. W sobotnie przedpołudnie rynek pięknieje. Ludzie spacerują, nikt się nie śpieszy, sielanka. Tę sielankę na moment zakłóca pochód Szlachetnej Paczki, który wrzeszczy reklamując inicjatywę. Na chwilę do hotelu, wczekować się. A jak się ściemniło, z powrotem - na spacer. Kawa, mecz, uliczki, zdjęcia. Ładnie tu!


sobota, 12 listopada 2016
Rezerwat Góry Sokole
co roku jeździmy do Częstochowy na cmentarz w listopadzie. Nie inaczej było tym razem. Zastawialiśmy się jak połączyć ten wyjazd z jakimś spacerem, co by nie powiedzieć trekkingiem. Przypomniało nam się, że przecież jest jedno miejsce, które zapadło nam w pamięć - po ostatnim pobycie na rowerze na jurze. Rezerwat "Góry Sokole". No i pojechaliśmy, w miniony piątek, święto narodowe, las prawie pusty, zimno, mglisto, ale nie pada, to wystarczy. Krótki spacer, ale jaki fajny. Byle dalej od drogi i parkingu, wówczas nie ma ludzi.


Goście z Hameryki
byli w zeszłym tygodniu. Nadchodzi weekend i co teraz ? Kraków - byłem, odpuściłem, Oświęcim - byłem raz z podstawówką, pamiętam do dziś, wystarczy. Gdzie teraz ? Padło na spacer po Katowicach, ma się nijak do Krakowa, ale zawsze to coś... Okazja na street foto i test mojej nowej zabawki- Sigma 30mm, f1.4. Jestem bardziej niż zadowolony.


czwartek, 10 listopada 2016
Podlasie - dzień 23 - północ puszczy i Siemianówka na pożegnanie :(
Ostatni pełny dzień w Białowieży (17.09.2016), jutro długi powrót do domu, a w poniedziałek... No cóż, wszystko ma swój koniec. Ostatnia rzecz, która pozostała nam w planie, to Zbiornik Siemianówka. Pojechaliśmy z rowerami do Olchówki, parking, rowerami najpierw na wschód i północ. Ładne lasy, pusto. A w Białowieży tłumy, ludzie z Mazowsza ściągają na weekend. Więc my w przeciwną stronę. Jadąc w te rejony warto zobaczyć "zakochane drzewa", czyli sosnę i dąb przytulone do siebie. Zbiornik Siemianówka nas zawiódł, pierwszy rzut oka na niego mamy z wieży widokowej w Siemieniakowszczyźnie, malutkiej osadki o najdłuższej chyba nazwie, jaką widziałem. Zbiornik w tej części nie ma wody, więcej można zobaczyć w okolicach torów kolejowych, które prowadzą z Białorusi. Jeździmy po wioskach, robiąc zdjęcia tu i ówdzie. Smutno, nie lubię pożegnań, szczególnie z miejscami, które naprawdę zapadną głęboko gdzieś tam. A tak tu jest.
To był genialny reset. Prawie zapomniałem jak się nazywam. Przez większość pobytu na Podlasiu udało mi się odciąć od mediów, onetów i tych innych twitterów. Dziękuję mojemu rowerowi, że mnie nie zawiódł przez te wszystkie trasy i przede wszystkim mojej Pani, która dzielniej niż ja znosiła trudy tych wszystkich wypraw. Znów zwiedziliśmy kawałek świata, tego bliskiego - polskiego, ale nam całkowicie nieznanego. Podlasie to magiczna kraina, skutecznie odcięta od ponurej rzeczywistości, ze swoimi problemami. Nie można porównać tego do innych regionów, części świata, gór, ale powiem tak, jak na polskie standardy, to jest genialne miejsce, w które trzeba pokochać.

To był genialny reset. Prawie zapomniałem jak się nazywam. Przez większość pobytu na Podlasiu udało mi się odciąć od mediów, onetów i tych innych twitterów. Dziękuję mojemu rowerowi, że mnie nie zawiódł przez te wszystkie trasy i przede wszystkim mojej Pani, która dzielniej niż ja znosiła trudy tych wszystkich wypraw. Znów zwiedziliśmy kawałek świata, tego bliskiego - polskiego, ale nam całkowicie nieznanego. Podlasie to magiczna kraina, skutecznie odcięta od ponurej rzeczywistości, ze swoimi problemami. Nie można porównać tego do innych regionów, części świata, gór, ale powiem tak, jak na polskie standardy, to jest genialne miejsce, w które trzeba pokochać.

poniedziałek, 7 listopada 2016
Podlasie - dzień 22 - Kruszyniany II !
Powrót do Puszczy Knyszynskiej. Tak, wygospodarowaliśmy jeden dzień i decyzja prosta - Tatrska Jurta i manty. Podjeżdżamy do Jałówki i kręcimy na północ do Kruszynian. A Pan Gospodarz ostrzegał, że trasa extreme. Miał chłop rację. Jedziemy wzdłuż granicy z Białorusią, jak widać na mapie. Horror. Niemal całą drogę szutr, piach, no i te fałdki. Trzepie niemiłosiernie. Pola, las. Widoki, do których przywykliśmy. Bobrowniki i kolejka tirów. Nogi bolą, ale chcę się robić zdjęcia. Docieramy do Jurty, manty są genialne, syte do tego stopnia, że wieczorem jemy już tylko owoce. Czy już pisałem, że w tych wioskach czas się zatrzymał? Pewnie tak, więc potwierdzam. Każdą napotkaną osobę pozdrawiamy. Są i patrole graniczne. Do tego też przywykliśmy, jest to coś normalnego. Dziś w kombinacjach damsko-męskich. Czasami pojawia się i piesek. W innym przypadku jedzie quad, pan strażnik prowadzi, pani blond strażnik wygodnie siedzi za nim. Widok interesujący. Ta para z pieskiem zapytała mnie skąd i dokąd, jak tylko wspomniałem Kruszyniany, od razu wiedzieli, że na lunch tam jedziemy. Pytam co ciekawego w okolicy, nic, turyści na rowerach - usłyszałem w odpowiedzi. Naprawdę sympatycznie rozmawia się. Skoro o patrolach mowa, jak tylko para z quadem nas minęła, usłyszeliśmy odgłos helikoptera, co ciekawe nadleciał nad naszą pozycje, lekko się obniżył i odleciał. Powrót jest naprawdę męczący i bolesny, a pogoda nam sprzyja. Upał. A my jeszcze do ruin kościoła, drugi raz na tej ekspedycji. Warto, piękne miejsce. Tym razem starszego pana nie było. To był jeden z najtrudniejszych etapów w naszej rowerowej karierze, nawierzchnia i zmęczenie daje znać o sobie. Jutro ostatni wypad w Puszczę, będzie smutno.


niedziela, 6 listopada 2016
Podlasie - dzień 21 - Białoruś II - północ puszczy
Białoruś II. Wyjazd rano, zahaczamy o sklepik, picie, jedzenie, słodkości i w drogę na granicę. Przejście bardzo płynne i szybkie, bez problemów. Dziś jedziemy na północ, jak daleko? Tyle, ile nogi pozwolą. Ta część białoruskiej puszczy jest dość monotonna. Asfaltowa droga przez las. Pierwsza przerwa na moście na Narewce, później wioska w środku dżungli, Chvojnik. Tu pomieszaliśmy drogi i zamiast całkiem na północ, pojechaliśmy na północy-wschód, tam dojeżdżamy do szlabanu i znaku oznajmiającego, że bez wizy dalej nie przechodź. Kierunek północ i rzeka Narew, ta sama, wzdłuż której 2 tygodnie temu po piątkowej drodze jechaliśmy na rowerze mieszkając w Mońkach. Tu dojeżdżamy do wioski Niemierża. Stoimy na moście, patrzymy w dal, cieszymy się absolutną ciszą. Ryby w rzece duże. Wspominamy Nowa Zelandię i fakt, że tam nigdy w rzecze ryby nie dostrzegłem. Nagle z krzaków wyłania się gość z rowerem. Podjeżdża do nas i pyta - z tego co zrozumiałem - czego tu szukamy.
- po Polsku mówisz - odpowiadam
- da... I już łamaną polszczyzną kontynuuje.
Przyjemnie się gada, mówi, że od kilku.at na emeryturze, pracował podobnie, jak większość ludzie we wsi, w leśnictwie, zajmował się również rzekami i rybami. Dziwi się, że nie potrafimy po rosyjsku i że w szkołach go nie uczą u nas w kraju. Pytam jak tam prezydent, ale on tylko się uśmiecha i odpowiada, że jest i prezydent i wszystko ok. Rozstajemy się z panem i kręcimy dalej. Kolejna wioska to Cichowola. Witają nas resztki jakiegoś PGR. Ładne chaty są później, robię zdjęcia. Idące 2 kobiety zaczepiają i pytają, dlaczego robię zdjęcie. Nawiasem mówiąc, w Polsce nikt mnie o to nie pytał. Ale może one fotografa nie widziały jeszcze. Mówię, że fotografuję, bo ładny budynek. Nie rozumieją, mówię, że piękny. Też nic, w końcu pokazuję uniesiony kciuk do góry, zrozumiały. Ale Pani wpada na pomysł, skoro one szły z siatami, to tam musi być sklep. Jedziemy uliczkę dalej i faktycznie jest tam murowana buda i co najlepsze - z dala widoczna jest naklejka Visa/Master Card. Nie może być! Wchodzimy, na drzwiach jakiś plakat z sierpem i młotem. Sklep wielki, tylko kilka regałów, a na nich wszystko co najważniejsze, a jakieś 40% asortymentu, to alkohol. Piwo możesz kupić pół litrowe, litrowe i dwulitrowe. Stoimy przez ladą, ale ekspedientka rozmawia przez telefon i ani się nie kwapi skończyć rozmowy bo klienci są. Mija minuta, druga, kolejne, nic. Wciąż gada. Z tego co zrozumiałem, mówi z jakąś centralą, hurtownią i mówi co jej brakuje. Ja chodzę po sklepie, oglądam. Na ścianie plakaty i informujące, że picie alkoholu do niczego dobrego nie prowadzą, a najciekawsze pod nimi, adres www jakiegoś rosyjskiego urzędu. Tych koneksji z Rosją widać więcej, przykładowo na granicy należy wypełnić krótki formularz składający się z dwóch takich samych pól, z jednej strony pisze Białoruś, z drugiej Federacja Rosyjska. Ale wracając do sklepu - pani w końcu skończyła i bardzo miło nas obsługiwała, nawet zapytała skąd, dokąd i dlaczego. Kolejny miły człowiek był kilka minut dalej. Jedziemy na południe, wracając już do Polski. Dojeżdżamy do granicy lasu, a tu brama. Z budki wychodzi mężczyzna i coś tam nam mówi, ja rozumiem tylko strzępy słów, mówi, że tu jest droga płatna, ale on od nas żadnej opłaty nie weźmie, bo już tu jesteśmy. Pytał także skąd i dokąd, po czym z uśmiechem na ustach otwiera bramę i wpuszcza nas na leśny teren. Naprawdę nie natknąłem się tu na jakikolwiek objaw niegościnności. Wszyscy są absolutnie mili. Po długim kręceniu dojeżdżamy do znanego nam mostku na Narewce, nagle Pani woła - tam są żubry! Istotnie, całe stado się pasie. Wyskakujemy z rowerów i patrzymy, robimy zdjęcia i filmujemy. One nas widzą i powoli oddalają się do lasu. Piękny widok. Tak zleciał dzień. Licznik pokazuje prawie 90km. Obiad, odpoczynek i wieczorna kawa w Carskiej.

- po Polsku mówisz - odpowiadam
- da... I już łamaną polszczyzną kontynuuje.
Przyjemnie się gada, mówi, że od kilku.at na emeryturze, pracował podobnie, jak większość ludzie we wsi, w leśnictwie, zajmował się również rzekami i rybami. Dziwi się, że nie potrafimy po rosyjsku i że w szkołach go nie uczą u nas w kraju. Pytam jak tam prezydent, ale on tylko się uśmiecha i odpowiada, że jest i prezydent i wszystko ok. Rozstajemy się z panem i kręcimy dalej. Kolejna wioska to Cichowola. Witają nas resztki jakiegoś PGR. Ładne chaty są później, robię zdjęcia. Idące 2 kobiety zaczepiają i pytają, dlaczego robię zdjęcie. Nawiasem mówiąc, w Polsce nikt mnie o to nie pytał. Ale może one fotografa nie widziały jeszcze. Mówię, że fotografuję, bo ładny budynek. Nie rozumieją, mówię, że piękny. Też nic, w końcu pokazuję uniesiony kciuk do góry, zrozumiały. Ale Pani wpada na pomysł, skoro one szły z siatami, to tam musi być sklep. Jedziemy uliczkę dalej i faktycznie jest tam murowana buda i co najlepsze - z dala widoczna jest naklejka Visa/Master Card. Nie może być! Wchodzimy, na drzwiach jakiś plakat z sierpem i młotem. Sklep wielki, tylko kilka regałów, a na nich wszystko co najważniejsze, a jakieś 40% asortymentu, to alkohol. Piwo możesz kupić pół litrowe, litrowe i dwulitrowe. Stoimy przez ladą, ale ekspedientka rozmawia przez telefon i ani się nie kwapi skończyć rozmowy bo klienci są. Mija minuta, druga, kolejne, nic. Wciąż gada. Z tego co zrozumiałem, mówi z jakąś centralą, hurtownią i mówi co jej brakuje. Ja chodzę po sklepie, oglądam. Na ścianie plakaty i informujące, że picie alkoholu do niczego dobrego nie prowadzą, a najciekawsze pod nimi, adres www jakiegoś rosyjskiego urzędu. Tych koneksji z Rosją widać więcej, przykładowo na granicy należy wypełnić krótki formularz składający się z dwóch takich samych pól, z jednej strony pisze Białoruś, z drugiej Federacja Rosyjska. Ale wracając do sklepu - pani w końcu skończyła i bardzo miło nas obsługiwała, nawet zapytała skąd, dokąd i dlaczego. Kolejny miły człowiek był kilka minut dalej. Jedziemy na południe, wracając już do Polski. Dojeżdżamy do granicy lasu, a tu brama. Z budki wychodzi mężczyzna i coś tam nam mówi, ja rozumiem tylko strzępy słów, mówi, że tu jest droga płatna, ale on od nas żadnej opłaty nie weźmie, bo już tu jesteśmy. Pytał także skąd i dokąd, po czym z uśmiechem na ustach otwiera bramę i wpuszcza nas na leśny teren. Naprawdę nie natknąłem się tu na jakikolwiek objaw niegościnności. Wszyscy są absolutnie mili. Po długim kręceniu dojeżdżamy do znanego nam mostku na Narewce, nagle Pani woła - tam są żubry! Istotnie, całe stado się pasie. Wyskakujemy z rowerów i patrzymy, robimy zdjęcia i filmujemy. One nas widzą i powoli oddalają się do lasu. Piękny widok. Tak zleciał dzień. Licznik pokazuje prawie 90km. Obiad, odpoczynek i wieczorna kawa w Carskiej.

Dziedzinka i Wysokie Bagno
Po przejściu kawałka obszaru ochrony ścisłej - chwila przerwy i rower. Dłuższy opis dnia - znajdziesz tu. Druga część dnia, to przede wszystkim Dziedzinka i Wysokie Bagno.

Podlasie - dzień 20 - Puszcza Białowieska obszar ochrony ścisłej - wersja full wypas
Wreszcie nadszedł Ten dzień, wejście do obszary ochrony ścisłej wcześnie rano. Pobudka o 4, o 5.30 wyjście z umówionego punktu, tylko my i Pan Jerzy przewodnik. Powoli świta. Tylko wszedłem na mostek zaraz za budką PTTK, już widzę bobra płynącego rzeką z kawałkiem drewna. Wow. Zaczyna się, gadka szmatka z przewodnikiem, szybko przechodzimy przez park, dookoła rykowisko, niesamowite wrażenie. W pewnym momencie przewodnik mówi "jest żubr", faktycznie, stoi przed lasem. Idę zrobić zdjęcia, obok niego przebiegają 2 sarny. Piękny widok, patrzy na mnie, my na niego, zdjęcia. Wchodzimy w las. Odgłosy nie milkną. Godzina od spotkania mija, gdy jesteśmy obok Dębu Jagiełły, nagle skręcamy w bok, ścieżka robi się dużo węższa, idziemy na dłuższą trasę, niedostępną dla innych grup. Przewodnik opowiada o drzewach, ptakach, grzybach. Kopalnia wiedzy. Nie sposób tego wszystkiego spamiętać. Dochodzimy do zachodniej granicy obszary ścisłej ochrony - rzeki Narewki. Tędy car przyjeżdżał na polowania do Tropiny. Co ciekawe, Białowieski Park Narodowy to jedyny park w Polsce, który pozwala za zezwoleniem turystom wchodzić do obszaru ścisłej ochrony. Pozostałe tereny są w większości przypadków dostępne jedynie dla naukowców. Jednak, jak dodał przewodnik, są tu także tereny niedostępne nawet dla naukowców. Idziemy przez puszczę bez znaków na drzewach, bez przecinek, ktoś by powiedział - że jest tu nieład. Drzewo przewróciło się, niech leży. Ma leżeć. Przyroda rządzi. Znajduje słupek znany mi z lasów gospodarczych z numerami dookoła. To słup z czasów carskich, z końca 19 wieku. Odwiedzamy najwyższy jesion w Europie, później wielką lipę, dębów całe mnóstwo. Nagle słyszymy odgłos łamach gałęzi, to znowu żubry. Kilka sztuk i mały. Jakieś 100 metrów od nas, widzą nas, popatrzyły i poszły w kierunku rzeki. Idąc przez las w pewnym momencie widzimy niewielkie wzniesienie, na którym rośnie wysokie drzewo. Jest to kurchan, miejsce pochówku ludów, którzy żyli tu przed wiekami, a dokładnie, jak ustaliły badania, z VIII wieku. Czas mija szybko. Dla mnie noce, mimo że śpimy tu po 8 lub więcej godzin, mijają bardzo szybko i znowu wracamy do lasu, na łono przyrody. I tak trzeci tydzień, dzień po dniu, non stop, bez przerwy. Utożsamiam się z lasem, wydaje mi się to naturalne, by po prostu po śniadaniu spakować się i wyjść na cały dzień pochodzić czy pojeździć, sam na sam z Panią i przyrodą, z dala od cywilizacji. Bezchmurne niebo traktujemy jakoś coś pewnego i naturalnego. Od początku ekspedycji mieliśmy tylko jeden dzień, gdzie lekko kropił deszcz. Poza tym, upał, słońce, brak chmur na niebie.
Wracamy do domu, drzemka, rower. Gdzie? Wysokie bagno, nie mieliśmy tego w planach, Pan Jerzy przewodnik nam doradził. Jedziemy zatem do downtown, później ulicą Browską. Nagle wjeżdżamy w las, po dłuższej chwili po lewej stronie pojawia się łąka, ogrodzenie, budynek.... Zaraz zaraz znamy to skądś... No tak, to przecież słynną Dziedzinka! Słynna leśniczówka, gdzie dwie legendy tych terenów Simona Kossak i Lech Wilczek mieszkali i zajmowali się zwierzętami. Jakimś sposobem to miejsce nie było na naszej liście, a trzeba powiedzieć, nie jest jakoś super promowane. I dobrze. Pani marzy o przeczytaniu książek o tej słynnej miłośniczce zwierząt, na pewno warto. Jedziemy na południe do Wysokiego Bagna, spotykamy małżeństwo. Też tam chcą dojść, ale idą w zupełnie przeciwną stronę. Mówię im, że nie tylko źle idą, ale naprawdę jestem tego pewien, wskazując południe, jako właściwy kierunek marszu. Kazio, tak go żona nazywała, dałby się pociąć, że idzie dobrze. Nie wierzy, wyciągam mapę, GPS, pokazuję. Za chwilę rowerzyści wracają z bagna, pytają, czy dojadą do Białowieży... Bagna, ładny teren, Narewka. Tak, ta sama, co rano. Tak blisko Białowieży, a tak pięknie.
Dziś o 20 mecz Legii. Można przez internet, ale zrywa. Idziemy do kawiarni do Żubrówki.
Nie zwalniamy tempa, jutro ponownie kraina Aleksandra Wielkiego.
wieczorny wypad rowerowy:

Wracamy do domu, drzemka, rower. Gdzie? Wysokie bagno, nie mieliśmy tego w planach, Pan Jerzy przewodnik nam doradził. Jedziemy zatem do downtown, później ulicą Browską. Nagle wjeżdżamy w las, po dłuższej chwili po lewej stronie pojawia się łąka, ogrodzenie, budynek.... Zaraz zaraz znamy to skądś... No tak, to przecież słynną Dziedzinka! Słynna leśniczówka, gdzie dwie legendy tych terenów Simona Kossak i Lech Wilczek mieszkali i zajmowali się zwierzętami. Jakimś sposobem to miejsce nie było na naszej liście, a trzeba powiedzieć, nie jest jakoś super promowane. I dobrze. Pani marzy o przeczytaniu książek o tej słynnej miłośniczce zwierząt, na pewno warto. Jedziemy na południe do Wysokiego Bagna, spotykamy małżeństwo. Też tam chcą dojść, ale idą w zupełnie przeciwną stronę. Mówię im, że nie tylko źle idą, ale naprawdę jestem tego pewien, wskazując południe, jako właściwy kierunek marszu. Kazio, tak go żona nazywała, dałby się pociąć, że idzie dobrze. Nie wierzy, wyciągam mapę, GPS, pokazuję. Za chwilę rowerzyści wracają z bagna, pytają, czy dojadą do Białowieży... Bagna, ładny teren, Narewka. Tak, ta sama, co rano. Tak blisko Białowieży, a tak pięknie.
Dziś o 20 mecz Legii. Można przez internet, ale zrywa. Idziemy do kawiarni do Żubrówki.
Nie zwalniamy tempa, jutro ponownie kraina Aleksandra Wielkiego.
wieczorny wypad rowerowy:

sobota, 5 listopada 2016
Podlasie - dzień 19 - Północna Białowieża & Carska Tropina
Północna Puszcza Białowieska. Autem pojechaliśmy do parkingu w okolicach Kosego Mostu. Później już rowerami na wschód. Jak się spojrzy na mapę, jest tam takie miejsce nazwane Babia Góra. Zachciało mi się tam dostać, skoro na Tej Babiej byliśmy tyle razy, to na Podlaskiej też wypada być. Po drodze jedziemy przez Wilczy Szlak, który prowadzi przez ładny i dziki teren, gdzieniegdzie zrobiono kładki idące w głąb lasu. Na tym szlaku jest strzałka "do Dębu 50m", po chwili naszym oczom ukazuje się masywny dąb.
Jedziemy na wschód, jesteśmy jakieś 1,5km od ścieżki prowadzącej do tego punkty, gdy nagle na leśnej ścieżce pojawia się samochód straży leśnej jadący ku nam. Wysiada z niego Pan Leśnik, grzecznie nas informuje, że na terenie Parku Narodowego nie wolno poruszać się po nieoznakowanych trasach. Prosi o dowód tożsamości.
- no tak, mandat. Oboje tak pomyśleliśmy
A on spisał, pouczyć i jeszcze dłuższą chwilę z nami pogadał opowiadając to i owo, było całkiem sympatycznie. Jak wspomnieliśmy mu o dębie sprzed jakiejś godziny, zaśmiał się i stwierdził, że w obszarze chronionym są większe.
Nic, zawróciliśmy. Dziś. Zwiedziliśmy fantastyczne małe osady - Stare Masiewo, Nowe Masiewo i Gruszki. Kilka chatek, mili ludzie, cicho, pusto, pięknie. Tuż przy wyjeździe z Parku w Starym Masiewie podjeżdża do nas straż graniczna. Jak tylko pani się przywitała, mówię
- dziś to chyba totka puszczę, już druga kontrola...
Ale taka jest ich praca. Pani poinformowała, że nie wolno wchodzić na pas przygraniczny. W Gruszkach z kolei wydaje się jest więcej budynków państwowych służb, niż budynków cywilnych, a to służba leśna, a to straż graniczna, ośrodek edukacji itd. Super osada. Na koniec Carska Tropina. Komary tną niemiłosiernie, ten krótki szlak prowadzi głównie gęstym lasem. W środku znak "zakaz jazdy i prowadzenia roweru" ???? To co, mam go pod pachę wziąć? Jest tam duża, naprawdę wysoka wieża widokowa. Miał być krótki przyjemny dzień rowerowy, a wyszło jak zwykle, czyli przyjemnie i długo. Jadąc z powrotem mijamy sporo osób jadących na rynkowi ko na Kosy Most. Dość popularny sposób spędzania czasu. Obiad w Restauracji Żubrówka, polecam. Artykuł nie jest sponsorowany, ale jestem zainspirowany smakiem.

Jedziemy na wschód, jesteśmy jakieś 1,5km od ścieżki prowadzącej do tego punkty, gdy nagle na leśnej ścieżce pojawia się samochód straży leśnej jadący ku nam. Wysiada z niego Pan Leśnik, grzecznie nas informuje, że na terenie Parku Narodowego nie wolno poruszać się po nieoznakowanych trasach. Prosi o dowód tożsamości.
- no tak, mandat. Oboje tak pomyśleliśmy
A on spisał, pouczyć i jeszcze dłuższą chwilę z nami pogadał opowiadając to i owo, było całkiem sympatycznie. Jak wspomnieliśmy mu o dębie sprzed jakiejś godziny, zaśmiał się i stwierdził, że w obszarze chronionym są większe.
Nic, zawróciliśmy. Dziś. Zwiedziliśmy fantastyczne małe osady - Stare Masiewo, Nowe Masiewo i Gruszki. Kilka chatek, mili ludzie, cicho, pusto, pięknie. Tuż przy wyjeździe z Parku w Starym Masiewie podjeżdża do nas straż graniczna. Jak tylko pani się przywitała, mówię
- dziś to chyba totka puszczę, już druga kontrola...
Ale taka jest ich praca. Pani poinformowała, że nie wolno wchodzić na pas przygraniczny. W Gruszkach z kolei wydaje się jest więcej budynków państwowych służb, niż budynków cywilnych, a to służba leśna, a to straż graniczna, ośrodek edukacji itd. Super osada. Na koniec Carska Tropina. Komary tną niemiłosiernie, ten krótki szlak prowadzi głównie gęstym lasem. W środku znak "zakaz jazdy i prowadzenia roweru" ???? To co, mam go pod pachę wziąć? Jest tam duża, naprawdę wysoka wieża widokowa. Miał być krótki przyjemny dzień rowerowy, a wyszło jak zwykle, czyli przyjemnie i długo. Jadąc z powrotem mijamy sporo osób jadących na rynkowi ko na Kosy Most. Dość popularny sposób spędzania czasu. Obiad w Restauracji Żubrówka, polecam. Artykuł nie jest sponsorowany, ale jestem zainspirowany smakiem.

środa, 2 listopada 2016
Białowieża by night
tego samego dnia - wieczorem, pojechaliśmy do downtown, porobić kilka zdjęć. Pogoda była naprawdę fotograficzna.


wtorek, 1 listopada 2016
Podlasie - dzień 18 - południowa Białowieża
Kolejny dzień penetracji południowej części polskiej Białowieży. Nogi bolą, organizm słaby, ale jest piękna pogoda, ma być upał, jedziemy. Najpierw na południe, drogą Kamieniecką do leśnej granicy z Białorusią. Nasi sąsiedzi kilka kilometrów przed samą granicą zamknęli drogę leśną i ogrodzili się na 2 metry drutem kolczastym. Tutaj jest szlaban, przeorany pas ziemi, słupki graniczne i w oddali widać wysokie ogrodzenie z drutem kolczastym. Na szlabanie wiszą ważne informacje, w tym, aby nie fotografować. Dodane jest także, że ogrodzenie jest po stronie białoruskiej, nie polskiej, wymowne. Później jeździmy południem puszczy aż do rzeki Leśna Prawa, piękne zakątki, kompletnie puste. Jedziemy przez obszar nazywany Lasy Naturalne Puszczy Białowieskiej. Dojeżdżamy do prowadzących z południa na północ torów kolejki wąskotorowej, jesteśmy w Topile. Byliśmy tu kilka dni temu, pusto. Śródleśny staw mieni się w pełnym słońcu. Później wzdłuż torów na północ. Trzeci raz przekraczamy rzekę Leśna Prawa, na mostku kolejki i jest jak na razie najpiękniejszy teren Puszczy. Między obszarem 485d a 486, będąc dokładnym. Widok na rozlewającą się rzekę, szuwary i nicość. Kawałek jeszcze jedziemy na północ i skręcamy niebieskim szlakiem na wschód. Teren jest bardzo mało uczęszczany, jeśli więc szukasz dzikiej i odludnej trasy, ta właśnie jest dla Ciebie. Jadąc na wschód słyszymy jak olbrzymie zwierzęta idą lasem, ziemia dudni, gałęzie pękają. To nie sarny, to żubry. I ten zapach, zaraz powietrze się zmieniło. Oddaliły się od drogi i od nas. Szkoda, nie widzieliśmy dokładnie. Niesamowite wrażenie. Ostatnim przystankiem jest słynne Miejsce Mocy. Kamienie, mała ambonka, warto zobaczyć. Nic mi się nie dzieje będąc w tym miejscu. Tak oto zrobiliśmy kolejne 50km na rowerach, nie ma lekko.
Podczas tego wypadu, zrobiłem zdjęcie, moim zdaniem - najlepsze zdjęcie podczas tej ekspedycji. Proste, trywialne wręcz. Ale w fotografii chodzi o to, by obraz przemawiał, by dawał do myślenia, i tak jest z tym zdjęciem. Zatytułowałem je "Białowieża. Jeszcze."


Podczas tego wypadu, zrobiłem zdjęcie, moim zdaniem - najlepsze zdjęcie podczas tej ekspedycji. Proste, trywialne wręcz. Ale w fotografii chodzi o to, by obraz przemawiał, by dawał do myślenia, i tak jest z tym zdjęciem. Zatytułowałem je "Białowieża. Jeszcze."


Subskrybuj:
Posty (Atom)
Etykiety
Adršpach
(1)
Albania
(39)
Alpy
(9)
Alpy. UFO
(1)
Australia
(82)
Austria
(18)
B&W Photo
(134)
Babia Góra
(4)
Bałtyk
(1)
Barcelona
(22)
Beskid Makowski
(1)
Beskid Mały
(5)
Beskid Niski
(29)
Beskid Sądecki
(3)
Beskid Śląski
(16)
Beskid Śląsko-Morawski
(19)
Beskid Wyspowy
(4)
Beskid Żywiecki
(99)
Będzin
(1)
Białoruś
(4)
Biebrza
(10)
Bielsko Biała
(22)
Bieszczady
(28)
Bory Stobrawskie
(3)
Bory Tucholskie
(10)
Boże Narodzenie
(19)
Bratysława
(1)
Broumowskie Ściany
(2)
Bryan Adams
(3)
Brzeźno
(2)
Bytom
(5)
Chorwacja
(8)
Chorzów
(3)
Chudów
(1)
Cieszyn
(12)
Czechy
(69)
Częstochowa
(5)
Dolina Baryczy
(7)
Dolinki Krakowskie
(1)
Dolomity
(11)
dżungla
(10)
fotografia
(5)
Francja
(13)
Gdańsk
(7)
Gdynia
(1)
Gliwice
(7)
Goczałkowice
(4)
golf
(2)
Gorce
(1)
Góra Św. Anny
(6)
Góry Bardzkie
(3)
Góry Bialskie
(4)
Góry Bystrzyckie
(8)
Góry Choczańskie
(4)
Góry Izerskie
(37)
Góry Kaczawskie
(3)
Góry Kamienne
(1)
Góry Ołowiane
(1)
Góry Orlickie
(2)
Góry Sanocko-Turczańskie
(1)
Góry Słonne
(4)
Góry Sowie
(9)
Góry Stołowe
(6)
Góry Strażowskie
(1)
Góry Sudawskie
(1)
Góry Świętokrzyskie
(2)
Góry Wałbrzyskie
(1)
Góry Wsetyńskie
(1)
Góry Złote
(9)
GR 20
(10)
Hiszpania
(22)
Holandia
(1)
Indonezja
(36)
Istebna
(2)
Jeseniki
(11)
Jura Krakowsko-częstochowska
(9)
kajaki
(5)
Karkonosze
(3)
Kaszuby
(7)
Katowice
(15)
kawa
(1)
Kędzierzyn Koźle
(1)
Klimkówka
(1)
Kłodzko
(1)
Kobiór
(5)
Korona Gór Polski
(1)
koronawirus
(10)
Korsyka
(13)
Kraków
(12)
Kruger
(3)
Kudowa Zdrój
(1)
Kuraszki
(3)
Lądek Zdrój
(3)
Leśne portrety
(2)
Liswarta
(3)
Litwa
(1)
Lubiąż
(1)
Lublin
(1)
Luciańska Fatra
(6)
Łańcut
(1)
Łężczok
(1)
Łódzkie
(7)
Magura Spiska
(2)
makro
(41)
Mała Fatra
(18)
Mała Panew
(1)
Małe Karpaty
(2)
Masyw Śnieżnika
(7)
Mikołów
(2)
Morawy
(17)
Moszna
(1)
namiot
(3)
Narew
(1)
nba
(1)
Niemcy
(4)
Nikiszowiec
(4)
Nowa Zelandia
(108)
Nysa
(1)
Odra
(1)
Ojców
(1)
Opolskie
(22)
Osówka
(1)
Ostrawa
(3)
OverlandTrack
(8)
Paczków
(1)
Pasmo Jałowieckie
(2)
Pazurek
(1)
Piłka Nożna
(1)
Podlasie
(47)
podróże
(6)
Pogórze Izerskie
(7)
Pogórze Kaczawskie
(78)
Pogórze Przemyskie
(1)
pokora
(1)
Praga
(22)
Promnice
(1)
Przedgórze Sudeckie
(3)
Przemyśl
(1)
Pszczyna
(11)
Pustynie
(1)
Puszcza Augustowska
(9)
Puszcza Białowieska
(14)
Puszcza Kampinoska
(1)
Puszcza Knyszyńska
(9)
Puszcza Niepołomicka
(2)
Puszcza Solska
(1)
Puszcze Polski
(27)
Racibórz
(2)
rower
(156)
Roztocze
(9)
różne
(164)
RPA
(68)
Ruda Śląska
(3)
Rudawy Janowickie
(5)
Rudy Raciborskie
(34)
Rwanda
(18)
Rybna
(1)
Rybnik
(3)
Rzeszów
(2)
safari
(2)
Singapur
(3)
Słowacja
(57)
Słowacki Raj
(2)
Sopot
(2)
street
(122)
Strzelce Opolskie
(1)
Suazi
(4)
Sudety
(23)
Sudety Wschodnie
(11)
Sumatra
(35)
Suwalszczyzna
(2)
Szałsza
(1)
Szklarska Poręba
(1)
Szlak Orlich Gniazd
(2)
Śląsk
(40)
Świętokrzyskie
(7)
Tarnowice
(1)
Tarnowskie Góry
(7)
Tasmania
(81)
Tatry
(38)
Tatry Bielskie
(1)
Tatry Niżne
(12)
Tatry Zachodnie
(25)
Toruń
(2)
Toszek
(4)
Trójka
(1)
Turcja
(2)
Tychy
(1)
Uganda
(32)
Ukraina
(7)
USA
(29)
Ustroń
(1)
Warszawa
(8)
Wenecja Opolska
(3)
Wiedeń
(1)
Wielka Fatra
(21)
Wielkopolska
(1)
Wigry
(2)
Włochy
(13)
Włocławek
(2)
Wrocław
(6)
WTR
(4)
wwe
(4)
WWE Smackdown World Tour 2011
(4)
Zabrze
(3)
Ząbkowice Śląskie
(1)
Zborowskie
(2)
Złote Hory
(1)
Złoty Stok
(1)
zmiana
(4)
Żelazny Szlak Rowerowy
(1)
Żywiec
(2)