Jedziemy na wschód, jesteśmy jakieś 1,5km od ścieżki prowadzącej do tego punkty, gdy nagle na leśnej ścieżce pojawia się samochód straży leśnej jadący ku nam. Wysiada z niego Pan Leśnik, grzecznie nas informuje, że na terenie Parku Narodowego nie wolno poruszać się po nieoznakowanych trasach. Prosi o dowód tożsamości.
- no tak, mandat. Oboje tak pomyśleliśmy
A on spisał, pouczyć i jeszcze dłuższą chwilę z nami pogadał opowiadając to i owo, było całkiem sympatycznie. Jak wspomnieliśmy mu o dębie sprzed jakiejś godziny, zaśmiał się i stwierdził, że w obszarze chronionym są większe.
Nic, zawróciliśmy. Dziś. Zwiedziliśmy fantastyczne małe osady - Stare Masiewo, Nowe Masiewo i Gruszki. Kilka chatek, mili ludzie, cicho, pusto, pięknie. Tuż przy wyjeździe z Parku w Starym Masiewie podjeżdża do nas straż graniczna. Jak tylko pani się przywitała, mówię
- dziś to chyba totka puszczę, już druga kontrola...
Ale taka jest ich praca. Pani poinformowała, że nie wolno wchodzić na pas przygraniczny. W Gruszkach z kolei wydaje się jest więcej budynków państwowych służb, niż budynków cywilnych, a to służba leśna, a to straż graniczna, ośrodek edukacji itd. Super osada. Na koniec Carska Tropina. Komary tną niemiłosiernie, ten krótki szlak prowadzi głównie gęstym lasem. W środku znak "zakaz jazdy i prowadzenia roweru" ???? To co, mam go pod pachę wziąć? Jest tam duża, naprawdę wysoka wieża widokowa. Miał być krótki przyjemny dzień rowerowy, a wyszło jak zwykle, czyli przyjemnie i długo. Jadąc z powrotem mijamy sporo osób jadących na rynkowi ko na Kosy Most. Dość popularny sposób spędzania czasu. Obiad w Restauracji Żubrówka, polecam. Artykuł nie jest sponsorowany, ale jestem zainspirowany smakiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz