- Ładna chata - odpowiadam
- To kupujcie!
Nie odpowiedziałem, nie lubię jałowych dyskusji, poza tym w Polsce jestem introwertykiem.
Za Radawą jest ładny las, nie ma on nic z dzikości, czy naturalności, jednak jest trochę zwierzyny, jest wycinka, ale nie bije ona po oczach. Jest pusto.
Za Dachnowem jedziemy już polami, ogromne połacie nas otaczają, gdzieś w oddali majaczy Ukraina ze swoim dramatem, kilka kilometrów dalej i względny spokój. Co za wrażenie i jakby nie było - luksus. Jest ciepło, w końcu. Obiad jemy w Cieszanowie, jesteśmy tak głodni, że bierzemy dwa dania i ciepłą herbatę. Na 3 dni mamy tylko małe plecaki, nie mamy sakw, tylko małą torebkę przy Pani rowerze. Wystarcza. Liczę, że miejsce gdzie śpimy zapewni nam resztę i tak jest. Objeżdżamy ryneczek w Ciechanowie, jest około 17.00, totalna cisza i pustka. Oni tu nie znają pojęcia korków ulicznych. Inne życie.
Na całej trasie widzieliśmy raptem 2 kolarzy turystów. Wchodzimy jeszcze na wieżę widokową za Cieszanowem i prosto do naszego hmm hotelu, tak bym to nazwał. Pani za ladą żołnierskim tonem "śniadania są od 9". Kolosalna różnica do zeszłego tygodnia, jak byliśmy ugoszczeni w Rajeckich Teplicach, na korzyść tych drugich.



















Brak komentarzy:
Prześlij komentarz