w końcu Słowacja! i to ciekawy kawałek Małej Fatry, czyli Luciańska Fatra. Byliśmy tu wieki temu z PTTKiem, kiedy odkrywalismy świat. Bardzo chciałem spać i poznać Rajeckie Teplice, więc mamy fajny nocleg i pojechaliśmy na weekend. Sobota rano skoro świat pobudka, jedziemy i idziemy prosto w góry. Stromo, pusto i misiowo, Pani odnalazła odchody, świeże, więc misie tu grasują. Ja w nowych butach, Zamberlan Vioz Lux to dzieło sztuki. Buty na niedzielę, za szybę i podziwiać. Aż żal iść w góry w takim cudeńku. Kupiłem dokładnie taki sam model, w którym chodzę od czasów Albanii, bo jest dobry. Ale ten model pokazał mi dziś pazurki. Jak to nowe buty, jeden z nich uwierał i to mocno. Bardzo mnie stopy bolały. A tu strome podejście pod Sedlo Maríková, pionowa ściana z liści i błota. Mama mi odpisała na sms, że z nowości to zostały tylko sznurówki. No tak było. Formy jeszcze nie m, zaczynamy chodzenie w tym roku. Mimo końca maja tutaj wczesna wiosna, liście bardzo małe i bardzo jasno zielone. Kwiatków nie widać, a zwykle koniec maja na Fatrze to mnóstwo kwiatów. Veterene - czyli wietrznie, wiało. Przypomina mi to Bieszczady i połoniny. Jakie piękne tereny! Swoją drogą Bieszczady przeszliśmy na początku tego wieku, zanim blog powstał, wtedy to były jeszcze dzikie Bieszczady, tęsknię. Zejście jeszcze bardziej strome. W pewnym momencie mapy.cz przestały działać, bez wersji premium ani rusz, nie musieli zmuszać, żebym kupił, i tak bym to zrobił. Stopy pieczą, buty uciskają, muszę je jeszcze rozchodzić, a to nie umila wycieczki.
Rajeckie Teplice - oaza normalności na tej słowackiej pustyni biedy. Hotele z gwiazdkami, trawa skoszona, wszystko czyste i ładne. Jak spojrzymy jak wygląda Żilina albo Czadca... to tu jest inny świat. Chce się tu wracać, nie znałem takiej Słowacji. Wieczorem padłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz