Na ostatni wypad rowerowy wybraliśmy perełkę, którą zachwycałem się rok temu. Most Kiełpiński i brzeg Brdy. Okazało się, że perła staje się jeszcze piękniejsza. Parkujemy w Gołąbku, już przy drodze było widać, ile tu jest ludzi. Ale ale... wszyscy idą na okoliczne szlaki piesze. My jedziemy na północ, w pewnym momencie pojawia się ścieżka w lewo w stronę Brdy, taka niepozorna. Zaczyna się magia. Jeden przy drugim pomniki przyrody. Moc pozytywnej energii. Idziemy na brzeg rzeki, leniwie płynie, ptaki śpiewają, słońce generuje zapachy i piękne cienie. Cudowne miejsce, numer jeden na całym naszym wypadzie. Ale najciekawsze było za chwilę. Jest tam dom, ktoś przyjechał, stoją dwa auta. Za domem zarastająca ścieżka w lewo, w stronę rzeki. Jedziemy, podziwiamy. Dostrzegamy ludzi na rzece, kajakarze. Z tym, że kajak się wywrócił, stanął w poprzek i mają problem. Rzeką płyną ich rzeczy, m.in. kurtka. Udaje mi się ją wyłowić i zostawić na brzegu. Pomógłbym im, ale są po drugiej stronie rzeki, a ta wydaje się głęboka. Próbowałem się z nimi dogadać, ale mówili, że mnie nie słyszą. Szum rzeki mnie zagłuszał. Nic, jedziemy dalej. Później kolejna perła - Czerskie Łąki, rozległa równina. Pani wpada na pomysł, by usiąść pod drzewem. Tak robimy. Jak tylko poczułem mech pod sobą - usnąłem. Za Łąkami skręcamy w prawo w stronę rzeki, ponownie, jest tam mała elektrownia zasilana przez Kanał. Jedziemy wąską ścieżką w górę rzeki. Dojeżdżamy do miejsca biwakowego, gdzie kajakarze mogą zrobić sobie przerwę.
Schodkami można zejść do rzeki. Magia... nie ma co pisać, trzeba być i zobaczyć. Jedziemy w głąb lasu, mijamy piechura. Dokąd zmierza? nie zapytałem, ale później zerknąłem na mapę - biegnie tam niebieski szlak Brdy. Ciekawa sprawa. Krzątamy się po lesie wg planu. Wioska Biała, jezioro o tej samej nazwie. Dwie osoby łowią ryby, cisza. Dalej jest miejsce, które znamy, ale jest nieziemsko ładne - Rezerwat Źródła Rzeki Stążki. Tak czystą wodę widziałem w Nowej Zelandii. W środku lasu. Top. Dziś niewiele kilometrów, ale mamy czas, by pobyć i popatrzeć. Żałuję że nie kupiłem hamaków, byłby idealny moment i miejsce, by tu odpocząć. Cudowna trasa, dla mnie numer 1 całego pobytu. 2 dni w Tleniu w Borach Tucholskich, a przyćmiły kilka dni na Kartuzach i północy Kaszub.
Obiad jemy jak zwykle w Przystanku Tleń, genialna restauracja. Jutro zaraz po śniadaniu wyjeżdżamy, szkoda, ale nie wykluczam tu powrotu w tym roku jeszcze.
.
Czwartego dnia maja wróciliśmy do domu i od tamtego czasu generalnie marzniemy. Wypad był dobry, szczególnie końcówka. Kaszuby północe uważam za "zaliczone, bez powrotu". Do Tlenia i w Bory hmm myślę, że wrócimy. Na listopad już mam rezerwację. Hamak jeden już kupiłem, niebawem relacja. Czekamy z utęsknieniem na ciepłą wiosnę, bo czyhają wspaniałe wypady, a póki co odwołuję rezerwacje jedna po drugiej na bookingu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz