pogoda wyśmienita, w sobotę odetchnęliśmy bo trudnym tygodniu pracy, więc skoro świt pojechaliśmy do Sopotni. To jedyne miejsce w Beskidach, które w moich oczach jest prawdziwie górskie i spokojne, bez reklam, komercji, gdzie czuć naprawdę beskidzki klimat. Parkujemy tam, gdzie zwykle, u gospodarza na płatnym parkingu. Nowa droga w Sopotni, to miło. A później - czarny szlak. Jest zimno, -3, trochę śniegu na dole, ale z każdym krokiem śniegu przybywa. Szlak dobrze przetarty, śnieg zmarznięty, niebo - błękitne. Czego chcieć jeszcze? Jak już weszliśmy nieco wyżej, widać smutny obrazek, smog w dolinach, kremowy dym nad bramą wilkowicką. Niby góry, niby czyste powietrze - nic z tego, chyba, że idziesz wyżej. Babia szybko nam towarzyszy, później Pilsko, przez moment widać Skrzyczne. Ludzi mało. Idziemy powoli delektując się okolicą. Chodzimy tu tylko zimą, jednocześnie na niższym priorytecie mamy Rycerzową czy Przegibek. Tyle razy tam byliśmy, a tu jest zawsze coś nowego. Może to będzie jedyna wyprawa w góry tej zimy? Mamy taki plan na zimę poza górami, że naprawdę musi solidnie sypnąć, aby wrócić w Beskidy. Szczyt zdobywamy po około 3 godzinach marszu. Na szczycie lekki tłumik, schodzimy niżej. Co ciekawe ludzie wchodzą z Wieprza. Czyżby było przetarte? Nigdy tamtędy nie szliśmy, może warto spróbować za rok. Zima zawsze bierzemy ciepły termos z herbatą, pomaga. Schodząc nieco z Romanki w stronę Rysianki na polanie widać ładnie Fatrę i Pilsko. Powrót, to około 2 godziny marszu, idzie się szybko, a po 15 jest już ciepłe światełko to zdjęć. Bardzo miła wyprawa, bez niespodzianek. Słuchamy książki "Widziadła". Tak, w sam raz na powroty nocną porą, ciarki murowane. Sporo jest o Kampinosie, oj będziemy wracać. Tego dnia przystanęliśmy na cmentarzu, odwiedziliśmy Dziadków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz