ostatnie dni są zimne i deszczowe. Odwołaliśmy nasze wyjazdy w Tatry, czekamy na okno pogodowe. Zapowiadali kilka godzin bez deszczu w niedzielę 30.07. Gdzie jedziemy? spoglądamy w naszą poczekalnię. Zachwyciliśmy się Ostrawą, na mapie widać tereny zielone i trasy rowerowe wzdłuż Odry. Jedziemy! Niedziela rano, Rodzice w swoją stronę, my w swoją. Najpierw przedzieramy się przez miasto. Oj, męka. Światła, skrzyżowania, słabe oznakowanie. Im dalej od rynku, tym smutniej - widzę portfel wyrzucony prawdopodobnie przez kieszonkowca, otaczają mnie ludzie szukający czegoś konkretnego w śmietniku, czarnoskóry mężczyzna bez celu idzie drogą ciągnąc wózek... można by mnożyć. Smutny widok. Inne Czechy, niż te, którymi się zachwycam w tym roku. Nie ma róży bez kolców. Wreszcie dojeżdżamy do Odry. Brudna jakaś taka, mętna... natomiast droga rowerowa... oo to inna bajka. Niczym autostrada. Z mapy wynika, że jedziemy euro velo 4. Nie ma tego na znakach, ale jedzie się przednie. Szeroka asfaltowa droga, przez łąki, które jednocześnie mogłyby być znakomitym polem golfowym. Polecam szczególnie odcinek między Výškovice a Košatka. W Košatka skręcamy w lewo zawijając już powoli nasza trasę, ale to genialne miejsce, by tam wrócić i kontynuować trasę euro velo. Warto. Kolejne ciekawe miejsce to Zámek Stará Ves nad Ondřejnicí. Jest tam mały parking, restauracja i ładny zamek. Też dobre miejsce, skąd można zacząć trasę rowerową. Inspiracje! Brušperk nie zachwycił, przejechaliśmy przez niego tylko bez refleksji. Ale za nim... to już atrakcje innego typu. Wkraczamy w strefę przemysłową, a raczej bym rzekł - w inny świat. Była kopalnia, smród, rozbite samochody. Ruiny kopalni Staříč I na przedmieściach Frydka... och... W stronę Ostrawy jedziemy ponownie szeroką drogą rowerową wzdłuż rzeki Ostravice. Kolejna była kopalnia w Paskov. Rzeka za tym obiektem przybiera straszny kolor i cuchnie. Dostrzegam 2 wędkarzy, którzy w tym czymś, co przypomina rzekę stoją i łowią ryby. Dajcie spokój!
Jaka była to wyprawa? miała 2 oblicza, kusząca euro velo przy Odrze i dramatyczna w terenach poprzemysłowych. Wrócimy tu? na to pierwsze - tak. W Ostrawie już spacer, obiad, kawa - genialna Black Tree Cafe. Dawno tak dobrej latte nie piłem. Pani pije dripy, też dobry, ale robię lepszy. Właśnie, trzeci raz kupiłem La Cabrę z Meksyku. Poezja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz