zachciało nam się kontynuacji WTR, czyli Wiślańskiej Trasy Rowerowej. Sobota rano pociągiem do Krakowa. O 8-mej rano Kraków wygląda cudnie, pusto, rześko, pięknie. Na plecach cały dobytek, czyli ciuchu na spanie, coś do picia, ciuchy na jutro. Jedziemy WTR do Kazimierzy, tam śpimy i powrót w niedzielę. Nie mamy żadnych sakw i innych wynalazków. Wszystko upakowane w plecaczkach. Dojeżdżamy do Wisły i na wschód. Spodziewałem się, że zobaczę jakieś znaki WTR... gdzie tam, ani śladu. Pierwszą wzmiankę o WTR zobaczyłem dopiero w Niepołomicach. W pociągu pusto, przestronnie. Jeszcze pada deszcz. Zaś wyjazd z Krakowa już w porannym mocnym słońcu. Z każdym krokiem miasto zanika ustępując miejsca łąkom i przyrodzie. Cudowny widok. Wisła się leniwie wije, droga rowerowa - momentami się robi, ale co do zasady - wspaniała. Asfalt, równy jak stół wałami przeciwpowodziowymi. Momentami trzeba zjechać na drogę, ale mało uczęszczaną. Cudnie. W sobotę jesteśmy niemal sami na trasie, droga równa z górki, to się jedzie szybko. Chciałoby się zjechać zobaczyć co we wioskach, jest starorzecze, to zabytki, to rezerwat... nie lubię tego stwierdzenia, ale nie mamy na to czasu. Znowu to uczucie - widok wsi i pól, jakie pamiętam z czasów, gdy byłem super mały (wciąż jestem młody). Choć na wsi bywałem rzadko, bo nie miałem ku temu okazji, to jakoś skądś w mojej głowie zasiedlił się sielankowy obrazek wsi jako wszechobecne rozległe pola. I to doświadczam jadąc WTRem. Za Ispiną widzę duży klasztor, postanawiamy tam zajrzeć jutro, bo robi duże wrażenie. Na wysokości Koszyc żegnamy się z WTRem i jedziemy do Kazimierzy, w której mamy nocleg. W sumie to od znalezienia hotelu zaczęliśmy układając sobie weekend. Gdyby go nie było, to nie wiem, czy byśmy się wybrali. Tutaj, po zjeździe z WTR zaczynają się pagórki. Mając ponad 80km w nogach - czuć każdy podjazd. Kazimierza - no fajne miasteczko, biedne, ale market jest, kościół jest, pałac jest. Prysznic, obiad, przerwa, odpoczynek. Czytamy książki na telefonach, bo tabletów nie braliśmy, bo ciężkie. O 21 CSI na TV6 - na tę stację zawsze mogę liczyć. Patrzę, bo tego nie mam w domu, żyjemy bez TV i jest nam świetnie. A z kolei TV6 nie ma na żadnej platformie streamingowej, ciekawy jest ten fenomen. Noc minęła spokojnie, choć było gorąco. W niedzielę ma być jeszcze cieplej. Jemy obfite dobre śniadanie i ruszamy. Jedziemy trasą rowerową euro velo 11. Gdyby nie mapy.cz, nie wiedziałbym o jej istnieniu. Oznakowanie - dramat, nie ma nic, z kolei droga rowerowa - marzenie! nowa, równa, asfaltowa! Coś pięknego. Jedzie się przez pola, znowu te zachwyty. Bywały trudne momenty w niedzielę - gość na kolarzówce wyjechał na pełnym gazie zza zakrętu, zboże rosło, nie było widać, a my na środku podziwiamy pola. Milimetry... wystraszył się chłop. Ale jakby tak wyskoczyło zwierzę? dramat. Po drodze piękny pałac w Pławowicach - co za klimat! Później klasztor w Hebdach. Ispinów - ha! z dwoma kierowcami wymieniliśmy się "pozdrowieniami", bo zdaje się nie dostrzegli mnie na drodze - jestem tutaj bardzo powściągliwy. Później znowu WTR. Niedziela, większy ruch, trzeba niesamowicie uważać. Ci na rowerach szosowych urządzają sobie jazdy na czas i nie mają w swojej kulturze zwalniać, czy zjeżdżać. Koszmarny debilizm. Był też taki czasowiec, co jechał szybko i w ręku trzymał telefon coś na nim czytając. Dramatycznie niska kultura. Ale dziś nie będzie o złych rzeczach, kolejny hit - dojeżdżamy na wysokość Nowej Huty, myślimy - a jakby tak przejechać cały Kraków i zobaczyć jak on wygląda. Waham się, jak pojadę, jakimi drogami, czy chodnikiem, itd. Już dziś mam dość "atrakcji" z kierowcami. I co się okazuje - od WTR do samiutkiego dworca jedziemy szerokimi wspaniałymi ścieżkami rowerowymi. Kraków pod tym względem jest niesamowity! Jeszcze Polska potrafi mnie mile zaskoczyć i to jak!
Reasumując - genialny weekend, cudowne widoki, piękna trasa, najlepsza trasa rowerowa w tym roku i chcemy dalej podziwiać WTR! nie ma go całego aż do Bałtyku, ale jest póki co dla nas dobrze osiągalny, zobaczymy co da się zrobić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz