Zieleń taka nijaka, stąpa się praktycznie tylko po zwierzęcych odchodach. Wystarczy wspiąć się na przełęcz pod Trojan Wall i widok zmienia się natychmiast, przekracza się granicą i patrzy się na stronę RPA. To drugie podejście mnie wykończyło. Człapię. Dochodzimy do rozległą polanę u podnóża jaskini Injasuti. Zwykle tramperzy nocowali w tej jaskini, było to bardzo popularne miejsce na obóz. Jednak Basotho zaczęli tam biesiadować, rozpalać ogniska i obecnie nie nadaje się do rozbicia obozu, no chyba, że pogoda jest naprawdę fatalna. Na polanie znajdujemy kawałek płaskiego terenu miedzy jedną kupką odchodów, a drugą i rozbijamy namiot. Z północnej części Drakensbergu nadchodzą burzowe chmury, dwa kwadranse później słychać grzmoty. Idziemy się myć do potoku. Woda wydaje się czysta, ale 300 metrów wyżej pasą się trzy konie, zresztą widać po podłożu, że zwierząt bywa tu mnóstwo. Dwa dni bez mycia spoceni i brudni w końcu możemy się nieco odświeżyć. Po godzinie chmura przechodzi bokiem. My przygotowaliśmy się na najgorsze, plecaki pod namiotem opatulone dwoma coverami, buty i elektronika w namiocie, co się da, to pakuję do worków. Deszcze tutaj to są solidne deszcze. Nie wiem, jak w takich warunkach sprawdzi się namiot. Jest po 15-tej, sporo czasu na odpoczynek. To był naprawdę ciężki dzień.
niedziela, 11 lutego 2018
RPA - dzień 18 - Trekking na Mafadi - dzień 2
Pobudka o 5, toaleta, pakowanie, śniadanie, parę minut po 7 ruszamy. Jest gorąco. Lekkie wzniesienie, później trawers. Nie zmęczenie mi doskwiera, ale alergia. Wiosna, trawy pylą. Kichanie, smarkanie, czyli klasyka. Docieramy do strumienia, przemywam twarz. Jest dużo lepiej. Jednak generalnie osłabia organizm. Mało dyskusji dziś. Trudny dzień, każdy skupia się na kolejnym kroku. Trawy. Wysokie i ostre. Stuptuty to obowiązek, ale i z nimi moje nogi są pokaleczone. Trawy tu rosną aż do szczytów powyżej 3000m. Jest to męczące. Dla nas to trzeci dzień z rzędu, gdzie robimy ponad 1000 metrów w górę. Plecak, mimo tragarza, nie należy do najlżejszych. Mamy sporo zapasu wody, jak się okazuje nie potrzebnie, bo strumieni tu z czystą górską wodą jest sporo. Pierwsze przewyższenie tuż za The Judge (3197m) to wejście na Judge`s Pass, mimo zmęczenia pokonujemy w dobrym tempie. Otaczają nas pionowe ściany. W pewnym momencie dostrzegamy czaszkę. To krowa. Na 3000 metrów. Później, gdy będziemy już na skarpie (wolę na to mówić escarpment albo płaskowyż, gdyż 'skarpa' nie oddaje dobrze ogromu terenu) Mietek swoim pokaleczonym angielskim mówi, że pasterze z Lesotho kradną krowy z RPA i przeganiają je na swoją stronę. Wchodząc na escarpment, tym samym weszliśmy na terytorium Lesotho. Na komitet powitalny nie musieliśmy długo czekać. W odległości jakiś 300 metrów od nas pojawił się pasterz z Lesotho, zwany tutaj Basotho. Przeszedł, nawet nie spojrzał. Drugi siedział na wierzchołku skalnym, patrzył na nas. Jesteśmy obserwowani. Pasterze nie są groźni, spędzają tutaj 6 miesięcy, mieszkają w małych prymitywnych chatkach, które widzimy w oddali i doglądają swojej trzody - baranów, owiec, są i dzikie konie. Znane są przypadki napaści na turystów w okolicach Amfiteatru. Oby dziś u nas było spokojnie. Pasterze stoją, patrzą, coś tam krzyczą, śpiewają, jednak nie są zainteresowani nawiązaniem bliższego kontaktu. Może to i lepiej? Granica z RPA w rzeczywistości jest tylko na mapie, nie ma tu słupków, budek granicznych, czy coś w tym stylu. Carlos mówi, że biegnie wzdłuż koryt rzecznych. Ten fragment escarpmetnu między przełęczą Judge`s Pass a szczytem Western Triplet jest brzydki. A może to już jestem zajechany?
Zieleń taka nijaka, stąpa się praktycznie tylko po zwierzęcych odchodach. Wystarczy wspiąć się na przełęcz pod Trojan Wall i widok zmienia się natychmiast, przekracza się granicą i patrzy się na stronę RPA. To drugie podejście mnie wykończyło. Człapię. Dochodzimy do rozległą polanę u podnóża jaskini Injasuti. Zwykle tramperzy nocowali w tej jaskini, było to bardzo popularne miejsce na obóz. Jednak Basotho zaczęli tam biesiadować, rozpalać ogniska i obecnie nie nadaje się do rozbicia obozu, no chyba, że pogoda jest naprawdę fatalna. Na polanie znajdujemy kawałek płaskiego terenu miedzy jedną kupką odchodów, a drugą i rozbijamy namiot. Z północnej części Drakensbergu nadchodzą burzowe chmury, dwa kwadranse później słychać grzmoty. Idziemy się myć do potoku. Woda wydaje się czysta, ale 300 metrów wyżej pasą się trzy konie, zresztą widać po podłożu, że zwierząt bywa tu mnóstwo. Dwa dni bez mycia spoceni i brudni w końcu możemy się nieco odświeżyć. Po godzinie chmura przechodzi bokiem. My przygotowaliśmy się na najgorsze, plecaki pod namiotem opatulone dwoma coverami, buty i elektronika w namiocie, co się da, to pakuję do worków. Deszcze tutaj to są solidne deszcze. Nie wiem, jak w takich warunkach sprawdzi się namiot. Jest po 15-tej, sporo czasu na odpoczynek. To był naprawdę ciężki dzień.
Zieleń taka nijaka, stąpa się praktycznie tylko po zwierzęcych odchodach. Wystarczy wspiąć się na przełęcz pod Trojan Wall i widok zmienia się natychmiast, przekracza się granicą i patrzy się na stronę RPA. To drugie podejście mnie wykończyło. Człapię. Dochodzimy do rozległą polanę u podnóża jaskini Injasuti. Zwykle tramperzy nocowali w tej jaskini, było to bardzo popularne miejsce na obóz. Jednak Basotho zaczęli tam biesiadować, rozpalać ogniska i obecnie nie nadaje się do rozbicia obozu, no chyba, że pogoda jest naprawdę fatalna. Na polanie znajdujemy kawałek płaskiego terenu miedzy jedną kupką odchodów, a drugą i rozbijamy namiot. Z północnej części Drakensbergu nadchodzą burzowe chmury, dwa kwadranse później słychać grzmoty. Idziemy się myć do potoku. Woda wydaje się czysta, ale 300 metrów wyżej pasą się trzy konie, zresztą widać po podłożu, że zwierząt bywa tu mnóstwo. Dwa dni bez mycia spoceni i brudni w końcu możemy się nieco odświeżyć. Po godzinie chmura przechodzi bokiem. My przygotowaliśmy się na najgorsze, plecaki pod namiotem opatulone dwoma coverami, buty i elektronika w namiocie, co się da, to pakuję do worków. Deszcze tutaj to są solidne deszcze. Nie wiem, jak w takich warunkach sprawdzi się namiot. Jest po 15-tej, sporo czasu na odpoczynek. To był naprawdę ciężki dzień.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Etykiety
Adršpach
(1)
Albania
(39)
Alpy
(9)
Alpy. UFO
(1)
Australia
(82)
Austria
(18)
B&W Photo
(132)
Babia Góra
(4)
Bałtyk
(1)
Barcelona
(22)
Beskid Makowski
(1)
Beskid Mały
(5)
Beskid Niski
(29)
Beskid Sądecki
(3)
Beskid Śląski
(16)
Beskid Śląsko-Morawski
(17)
Beskid Wyspowy
(4)
Beskid Żywiecki
(97)
Będzin
(1)
Białoruś
(4)
Biebrza
(10)
Bielsko Biała
(21)
Bieszczady
(28)
Bory Stobrawskie
(3)
Bory Tucholskie
(7)
Boże Narodzenie
(13)
Bratysława
(1)
Broumowskie Ściany
(2)
Bryan Adams
(3)
Brzeźno
(2)
Bytom
(1)
Chorwacja
(8)
Chorzów
(3)
Chudów
(1)
Cieszyn
(11)
Czechy
(60)
Częstochowa
(5)
Dolina Baryczy
(7)
Dolinki Krakowskie
(1)
Dolomity
(11)
dżungla
(10)
fotografia
(5)
Francja
(13)
Gdańsk
(7)
Gdynia
(1)
Gliwice
(7)
Goczałkowice
(4)
golf
(2)
Gorce
(1)
Góra Św. Anny
(6)
Góry Bardzkie
(3)
Góry Bialskie
(4)
Góry Bystrzyckie
(8)
Góry Choczańskie
(4)
Góry Izerskie
(29)
Góry Kaczawskie
(3)
Góry Kamienne
(1)
Góry Ołowiane
(1)
Góry Orlickie
(2)
Góry Sanocko-Turczańskie
(1)
Góry Słonne
(4)
Góry Sowie
(9)
Góry Stołowe
(6)
Góry Sudawskie
(1)
Góry Świętokrzyskie
(2)
Góry Wałbrzyskie
(1)
Góry Wsetyńskie
(1)
Góry Złote
(9)
GR 20
(10)
Hiszpania
(22)
Holandia
(1)
Indonezja
(36)
Istebna
(2)
Jeseniki
(11)
Jura Krakowsko-częstochowska
(9)
kajaki
(5)
Karkonosze
(3)
Katowice
(14)
kawa
(1)
Kędzierzyn Koźle
(1)
Klimkówka
(1)
Kłodzko
(1)
Kobiór
(4)
Korona Gór Polski
(1)
koronawirus
(10)
Korsyka
(13)
Kraków
(12)
Kruger
(3)
Kudowa Zdrój
(1)
Kuraszki
(3)
Lądek Zdrój
(3)
Leśne portrety
(2)
Liswarta
(3)
Litwa
(1)
Lubiąż
(1)
Lublin
(1)
Luciańska Fatra
(5)
Łańcut
(1)
Łężczok
(1)
Łódzkie
(7)
Magura Spiska
(2)
makro
(40)
Mała Fatra
(17)
Mała Panew
(1)
Małe Karpaty
(2)
Masyw Śnieżnika
(7)
Mikołów
(2)
Morawy
(17)
Moszna
(1)
namiot
(3)
Narew
(1)
nba
(1)
Niemcy
(4)
Nikiszowiec
(4)
Nowa Zelandia
(108)
Nysa
(1)
Odra
(1)
Ojców
(1)
Opolskie
(17)
Osówka
(1)
Ostrawa
(3)
OverlandTrack
(8)
Paczków
(1)
Pasmo Jałowieckie
(2)
Pazurek
(1)
Piłka Nożna
(1)
Podlasie
(47)
podróże
(6)
Pogórze Izerskie
(4)
Pogórze Kaczawskie
(72)
Pogórze Przemyskie
(1)
pokora
(1)
Praga
(20)
Promnice
(1)
Przedgórze Sudeckie
(3)
Przemyśl
(1)
Pszczyna
(11)
Pustynie
(1)
Puszcza Augustowska
(9)
Puszcza Białowieska
(14)
Puszcza Kampinoska
(1)
Puszcza Knyszyńska
(9)
Puszcza Niepołomicka
(2)
Puszcza Solska
(1)
Puszcze Polski
(27)
Racibórz
(2)
rower
(152)
Roztocze
(6)
różne
(164)
RPA
(68)
Ruda Śląska
(2)
Rudawy Janowickie
(5)
Rudy Raciborskie
(34)
Rwanda
(18)
Rybna
(1)
Rybnik
(3)
Rzeszów
(2)
safari
(2)
Singapur
(3)
Słowacja
(55)
Słowacki Raj
(2)
Sopot
(2)
street
(122)
Strzelce Opolskie
(1)
Suazi
(4)
Sudety
(23)
Sudety Wschodnie
(11)
Sumatra
(35)
Suwalszczyzna
(2)
Szałsza
(1)
Szklarska Poręba
(1)
Szlak Orlich Gniazd
(2)
Śląsk
(36)
Świętokrzyskie
(7)
Tarnowice
(1)
Tarnowskie Góry
(4)
Tasmania
(81)
Tatry
(38)
Tatry Bielskie
(1)
Tatry Niżne
(12)
Tatry Zachodnie
(25)
Toruń
(1)
Toszek
(4)
Trójka
(1)
Turcja
(2)
Tychy
(1)
Uganda
(32)
Ukraina
(7)
USA
(29)
Ustroń
(1)
Warszawa
(8)
Wenecja Opolska
(3)
Wiedeń
(1)
Wielka Fatra
(21)
Wielkopolska
(1)
Wigry
(2)
Włochy
(13)
Włocławek
(2)
Wrocław
(5)
WTR
(4)
wwe
(4)
WWE Smackdown World Tour 2011
(4)
Zabrze
(3)
Ząbkowice Śląskie
(1)
Zborowskie
(2)
Złote Hory
(1)
Złoty Stok
(1)
zmiana
(4)
Żelazny Szlak Rowerowy
(1)
Żywiec
(2)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz