To było 16.12, dziś już Święta tuż tuż, 22.12, piątek. Jak co roku słucham Trójki i licytacji. Do południa - moje zwyczaje. Mam swoje. Lubię odwiedzać "moje" miejsca. Rytualnie niemal idę przez podwórko szkolne pomlać mak na makówki, z Tatą po ryby (tym razem nieco inaczej - lubię eksperymenty, karpie miały kolegę Jesiotra). Wspomnienia ciągle żywe. Szkoła, koledzy, tu się biliśmy, tu graliśmy w piłkę "na murku", tu było nasze boisko, bramki z kamieni, największych na placu, teraz tartan, siatki, bramki metalowe. Ale to były czasy! Tu klasa z biologii, tu z fizyki, brr... Sklep spożywczy, był od lat. Dziś pusta powierzchnia. Kiosk Ruchu, tam oglądałem gazety, moje magazyny, i te komputerowe, które zawsze mnie ciekawiły, choć na początku nie rozumiałem, co tam pisze. Dziś... jeden kiosk zamknięty, drugi - wszystko oprócz gazet, tych nawet nie widać za proszkami, słodyczami... kto dziś kupuje papier? Wszystko się zmienia, ale wspomnienia zostają.
czwartek, 21 grudnia 2017
Ślonsk - część druga
pozostałe zdjęcia z sobotniej eskapady...
To było 16.12, dziś już Święta tuż tuż, 22.12, piątek. Jak co roku słucham Trójki i licytacji. Do południa - moje zwyczaje. Mam swoje. Lubię odwiedzać "moje" miejsca. Rytualnie niemal idę przez podwórko szkolne pomlać mak na makówki, z Tatą po ryby (tym razem nieco inaczej - lubię eksperymenty, karpie miały kolegę Jesiotra). Wspomnienia ciągle żywe. Szkoła, koledzy, tu się biliśmy, tu graliśmy w piłkę "na murku", tu było nasze boisko, bramki z kamieni, największych na placu, teraz tartan, siatki, bramki metalowe. Ale to były czasy! Tu klasa z biologii, tu z fizyki, brr... Sklep spożywczy, był od lat. Dziś pusta powierzchnia. Kiosk Ruchu, tam oglądałem gazety, moje magazyny, i te komputerowe, które zawsze mnie ciekawiły, choć na początku nie rozumiałem, co tam pisze. Dziś... jeden kiosk zamknięty, drugi - wszystko oprócz gazet, tych nawet nie widać za proszkami, słodyczami... kto dziś kupuje papier? Wszystko się zmienia, ale wspomnienia zostają.
To było 16.12, dziś już Święta tuż tuż, 22.12, piątek. Jak co roku słucham Trójki i licytacji. Do południa - moje zwyczaje. Mam swoje. Lubię odwiedzać "moje" miejsca. Rytualnie niemal idę przez podwórko szkolne pomlać mak na makówki, z Tatą po ryby (tym razem nieco inaczej - lubię eksperymenty, karpie miały kolegę Jesiotra). Wspomnienia ciągle żywe. Szkoła, koledzy, tu się biliśmy, tu graliśmy w piłkę "na murku", tu było nasze boisko, bramki z kamieni, największych na placu, teraz tartan, siatki, bramki metalowe. Ale to były czasy! Tu klasa z biologii, tu z fizyki, brr... Sklep spożywczy, był od lat. Dziś pusta powierzchnia. Kiosk Ruchu, tam oglądałem gazety, moje magazyny, i te komputerowe, które zawsze mnie ciekawiły, choć na początku nie rozumiałem, co tam pisze. Dziś... jeden kiosk zamknięty, drugi - wszystko oprócz gazet, tych nawet nie widać za proszkami, słodyczami... kto dziś kupuje papier? Wszystko się zmienia, ale wspomnienia zostają.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz