- jaki przemysł jest najbardziej rozbudowany i sławny w Polsce? Innymi słowy - z czego Polska słynie - dobre pytanie, przyznam, że trochę mi zajęło, aby coś sensownego mu odpowiedzieć
- jakiej jesteś wiary? Katolik ? Kto jest założycielem tego kościoła ? Św. Piotr - odpowiadam. A dlaczego ten kościół ma tyle tajemnic ? O Jezusie i Apostołach ?
W okolicach Ceylon Hut pożegnaliśmy się, dał mi swój mail, ja obiecałem wysłać mu zdjęcia. Fajny gość. Życzę mu jak najlepiej, jestem zdania, że w górach przypadkowych ludzi się nie spotyka. Idziemy dalej, dostrzegamy pierwsze znaki wskazujące na trasę do naszej chaty. Najpierw gospodarczym lasem, gdzie trwa kontrolowany wyrąb, ale nie tak, jak to ma miejsce w Beskidach, kilka drzew tu i tam, tyle. Słońce o godzinie 9 piecze niemiłosiernie. Ubieram czapkę z daszkiem z przykryciem karku. Dłonie mam spalone. Oczywiście długie spodnie i długie rękawy. i am Columbia guy - gdybym był Amerykaninem, tak bym się nazwał. Odkąd odwiedziłem w Minnesocie ich sklep firmowy, stałem się wierny tej marce i się nie zawiodłem.
Ale wracając do trasy - wchodzimy z czasem w gęściejszy las, a raczej busz. Mieszanina drzew i krzewów. Idziemy wzdłuż rzeki, momentami prąd jest rwący. Zatem nie ma się czego bać, odwodnienie dziś nam nie grozi. Droga dłuży się, w buszu sporo jest zakrętów. Sam szlak oznakowany jest symbolem stopki lub stopek. Raczej nie da się zgubić. W okolicach godziny 11.30 naszym oczom okazuje się Maritzbos Hut. Nie tak sobie to wyobrażałem. Jest pięknie! Jesteśmy sami. Chata ma 20 miejsc noclegowych, toaletę, prysznic. Na głowę bije te z Korsyki, a czystością dorównuje tym z Great Walków w Nowej Zelandii. Czy ja pisałem już, że lubię uciąć sobie drzemkę w górach ? Właśnie to zrobiłem. Na polanie tuż przed chatą jest drzewo, daje cień. Rozkładam pelerynę, kładę się i zasypiam. Gdy się obudziłem, pierwsza myśl - aaa jestem w tym pięknym miejscu. Leżymy. Czytamy. Słychać odgłosy buszu, bogatego w ptaki. W pewnym momencie przyjeżdża terenówka, dwie osoby utrzymujące chatę przyjechały się rozejrzeć, krótka wymiana zdań i wracają. Na pożegnanie nam machają i unoszą kciuk w górę. Częsty gest tutaj. Mieliśmy jeszcze innych gości, około 16, małżeństwo dotarło tu spacerując. Są z Nelspruit. On był tu i przeszedł te szlaki 25 lat temu. Mówi - jutro macie stromo. I ma rację, nie tylko stromo, ale daleko, spodziewam się 25km do domu. Przed 16 zachciało mi się herbaty i postanowiłem skorzystać z miejsca do grillowania, rozpaliłem ogień brudząc cały nasz rondelek i ugotowałem - prawie - wodę. Przed 17 słońce jest już nisko. Robi się chłodno. Póki jest widno, idziemy się myć. Chowamy nasze graty do chaty, siedzimy na ganku i oddajemy się lekturze (Pani czyta Annapurnę) i pisaniu bloga (to ja). Odgłosy ptaków stają się coraz bardziej intensywne. Samotna noc w buszu zapowiada się fascynująco (i strasznie, bo ja straszek jestem). Dobrze, że jesteśmy tu sami. W górach szukamy ciszy - tej w nocy raczej nie będzie - i spokoju.
oficjalna i chyba jedyna mapa, która jest wystarczająca, by się nie zgubić
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz