piątek, 4 sierpnia 2017

Tatra Mountains Double Header - dzień 2 - Czerwona Ławka

Budzik dzwoni o 5.15, oj ciężko się wstaje po Krywaniu. Wszystko niemal mamy spakowane, śniadanie i ruszamy. Daleko nie ma, jakieś 15-20 minut. Parking, niemal tam gdzie zawsze, pan parkingowiec stoi, 6 Euro za cały dzień. Nie narzekać! Smokovec jest piękny. Dlaczego? Bo ktoś tu czuwa nad wyglądem miasta, trawa przycięta, reklam nie ma, są alejki i uliczki. Nic wielkiego i trudnego, nie jest nasrane tak jak... wiadomo. Wystarczy z Nowego Targu jechać na południe. No, ale dość o tym. Wbiegamy na stację kolejki, startuje o 7.30, kilka chwil mamy bilet kupiony. Wjeżdżamy na Hrebeniok i o 7.45 ruszamy. Sporo ludzi już maszeruje, a my za wszelką cenę chcemy uniknąć tłumika na Ławce. Ale mój plan wydaje się działać. Kto miał wejść na ławkę, wszedł w sobotę, niedziela należy do nas. Do Chaty Téryego idziemy 2 godziny, dobre tempo. Pogoda wyśmienita. Okazuje się, że mnóstwo osób idzie tylko tu, rozkłada swoje gratki do opalania i kibel. Lepiej dla nas. Wchodzimy do Chaty, czaj bylinkowy. Mistrzostwo Świata! Po kubeczku, ale mnie mało, biorę kolejny. Nealko. Genialne. Kilka zdjęć i ruszamy. Po godzince jesteśmy pod ścianą. Ten kawałek jest cudowny. Nie ma roślinności, tylko skały. Kijki chowam, kamerkę montuję na głowie, chcę nakręcić to wejście, aparat do plecaka, wysysamy odkrycie tego roku - jogurt proteinowy arla, genialnie smakuje i wio. Były 2 momenty, gdzie musiałem niemal na paznokciu oprzeć swoje ciało, poza tym - cudowna i łatwa wspinaczka. Oczywiście, nie ma co ignorować i przeceniać swoich możliwości, ale spodziewałem się większych trudności. W sumie wejście na spokojnie zajęło jakieś 20 minut. Wszedłbym kolejne 200 metrów. Na samej przełęczy jest dość wąsko, ludzie pchają się gdzieś tam po skałach, zatem kilka chwil wytchnienia, zdjęcie tu i tam, łyk kofoli - a w tym miejscu to rzecz bezcenna i fru w dół. Zejście o dziwo nie jest trudne, ja z tym mam problemy. Mamy tu kilka drabinek, łańcuch i później się trawersuje. Rozpoczyna się długi marsz to Zbójnickiej Chaty. Słońce parzy. Dookoła skały, pierwszy raz tu jestem, Mała Wysoka rzuca się w oczy, do zaliczenia. Tam nas jeszcze nie było. Kark spalony. Pić się chce. Chata, czaj bylinkowy, ale nie taki dobry jak u Teryego. Przerwa i zejście do Hrebenioka. 2 godziny. Po drodze mijamy kozice oswojone, które chętnie pozują do zdjęć, panią, która uprawia yogę lub coś w rodzaju tai chi przy strumieniu i ma całe opalające się towarzystwo gdzieś, podziwiam, ale nie zawahałem się ponabijać, taki żartowniś jestem. Nogi bolą, ramiona bolą, ale forma jest. Świetny trening przed RPA, gdzie planujemy kilkudniowy trekking. Forma cieszy, idąc zastanawiam się, dlaczego po drugim dniu czuję się względnie dobrze, bo to że coś boli, to norma. To pewnie efekt diety. Już miesiąc ją stosuję, postanowiłem to jakoś przed Stanami miesiąc temu. Zaczęło się od MŻ, czyli proste - mniej żreć, co w Stanach nie jest łatwe tym bardziej, jak ciągle cię ktoś gdzieś zaprasza. Żeby nie było, na 177cm wzrostu 77kg wagi to nie jest źle, ale zacząłem źle się czuć, a ja muszę ciągle coś robić i lubię się ograniczać. Zatem do MŻ doszły jeszcze DW - czyli dużo wody, dziennie wypijam 1,5 litra mineralnej i No Sugar, czyli jak nazwa wskazuje herbat nie słodzę, nie ma objadania się czekoladami (czym?) i nie pijam słodkich wód gazowanych. Zatem proste MŻDWNoSugar. Wyjątkami są dni takie, jak ten opisywany. Góry albo rower, wówczas słucham organizmu, jak chce cukier, to mu go dostarczam, zdroworozsądkowo. Po miesiącu diety i wysiłkach fizycznych w weekendy, czuję się niesamowicie dobrze i lekko. Jest moc. Wstaję o 5 i mogę iść w góry, bez zamulania. Kończąc opis szlaku - było pięknie. Nie omieszkaliśmy odwiedzić stałych punktów - sklepu sportowego, oj fajne rzeczy i spożywczego. Kocham to miasteczko. To była najlepsza trasa w tym roku. To co jeszcze rzuca się w oczy na niższych partiach, to świerki. Umarłe świerki, straszą. Ale stoją. A jak się przewróci ? to niech leży. Nikt ich tu nie wycina... miało nie być już krytyki, tylko czemu u nas wszystko jest na opak ?

Jest niedzielny wieczór, gdy leżę plackiem w Strbie, okąpany i mam namiastkę emerytury. Nie muszę myśleć o robocie, jutro - w poniedziałek 31.07 - urlop. Na spokojnie wyspani obadamy Poprad, może jakiś spacer w Tatrach Niznych i do domu. Co za weekend. Cierpliwość popłaca, wyczekaliśmy swoje i pogoda nadeszła.











































































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Etykiety

Adršpach (1) Albania (39) Alpy (9) Alpy. UFO (1) Australia (82) Austria (18) B&W Photo (132) Babia Góra (4) Bałtyk (1) Barcelona (22) Beskid Makowski (1) Beskid Mały (5) Beskid Niski (29) Beskid Sądecki (3) Beskid Śląski (16) Beskid Śląsko-Morawski (17) Beskid Wyspowy (4) Beskid Żywiecki (97) Będzin (1) Białoruś (4) Biebrza (10) Bielsko Biała (21) Bieszczady (28) Bory Stobrawskie (3) Bory Tucholskie (7) Boże Narodzenie (13) Bratysława (1) Broumowskie Ściany (2) Bryan Adams (3) Brzeźno (2) Bytom (1) Chorwacja (8) Chorzów (3) Chudów (1) Cieszyn (11) Czechy (60) Częstochowa (5) Dolina Baryczy (7) Dolinki Krakowskie (1) Dolomity (11) dżungla (10) fotografia (5) Francja (13) Gdańsk (7) Gdynia (1) Gliwice (7) Goczałkowice (4) golf (2) Gorce (1) Góra Św. Anny (6) Góry Bardzkie (3) Góry Bialskie (4) Góry Bystrzyckie (8) Góry Choczańskie (4) Góry Izerskie (29) Góry Kaczawskie (3) Góry Kamienne (1) Góry Ołowiane (1) Góry Orlickie (2) Góry Sanocko-Turczańskie (1) Góry Słonne (4) Góry Sowie (9) Góry Stołowe (6) Góry Sudawskie (1) Góry Świętokrzyskie (2) Góry Wałbrzyskie (1) Góry Wsetyńskie (1) Góry Złote (9) GR 20 (10) Hiszpania (22) Holandia (1) Indonezja (36) Istebna (2) Jeseniki (11) Jura Krakowsko-częstochowska (9) kajaki (5) Karkonosze (3) Katowice (14) kawa (1) Kędzierzyn Koźle (1) Klimkówka (1) Kłodzko (1) Kobiór (4) Korona Gór Polski (1) koronawirus (10) Korsyka (13) Kraków (12) Kruger (3) Kudowa Zdrój (1) Kuraszki (3) Lądek Zdrój (3) Leśne portrety (2) Liswarta (3) Litwa (1) Lubiąż (1) Lublin (1) Luciańska Fatra (5) Łańcut (1) Łężczok (1) Łódzkie (7) Magura Spiska (2) makro (40) Mała Fatra (17) Mała Panew (1) Małe Karpaty (2) Masyw Śnieżnika (7) Mikołów (2) Morawy (17) Moszna (1) namiot (3) Narew (1) nba (1) Niemcy (4) Nikiszowiec (4) Nowa Zelandia (108) Nysa (1) Odra (1) Ojców (1) Opolskie (17) Osówka (1) Ostrawa (3) OverlandTrack (8) Paczków (1) Pasmo Jałowieckie (2) Pazurek (1) Piłka Nożna (1) Podlasie (47) podróże (6) Pogórze Izerskie (4) Pogórze Kaczawskie (72) Pogórze Przemyskie (1) pokora (1) Praga (20) Promnice (1) Przedgórze Sudeckie (3) Przemyśl (1) Pszczyna (11) Pustynie (1) Puszcza Augustowska (9) Puszcza Białowieska (14) Puszcza Kampinoska (1) Puszcza Knyszyńska (9) Puszcza Niepołomicka (2) Puszcza Solska (1) Puszcze Polski (27) Racibórz (2) rower (152) Roztocze (6) różne (164) RPA (68) Ruda Śląska (2) Rudawy Janowickie (5) Rudy Raciborskie (34) Rwanda (18) Rybna (1) Rybnik (3) Rzeszów (2) safari (2) Singapur (3) Słowacja (55) Słowacki Raj (2) Sopot (2) street (122) Strzelce Opolskie (1) Suazi (4) Sudety (23) Sudety Wschodnie (11) Sumatra (35) Suwalszczyzna (2) Szałsza (1) Szklarska Poręba (1) Szlak Orlich Gniazd (2) Śląsk (36) Świętokrzyskie (7) Tarnowice (1) Tarnowskie Góry (4) Tasmania (81) Tatry (38) Tatry Bielskie (1) Tatry Niżne (12) Tatry Zachodnie (25) Toruń (1) Toszek (4) Trójka (1) Turcja (2) Tychy (1) Uganda (32) Ukraina (7) USA (29) Ustroń (1) Warszawa (8) Wenecja Opolska (3) Wiedeń (1) Wielka Fatra (21) Wielkopolska (1) Wigry (2) Włochy (13) Włocławek (2) Wrocław (5) WTR (4) wwe (4) WWE Smackdown World Tour 2011 (4) Zabrze (3) Ząbkowice Śląskie (1) Zborowskie (2) Złote Hory (1) Złoty Stok (1) zmiana (4) Żelazny Szlak Rowerowy (1) Żywiec (2)

Archiwum bloga