nie zwalniamy tempa, jak tylko w okolicach środy prognoza pogody pokazała słońce z chmurką w Zubercu, długo się nie zastanawialiśmy, booking.com i po kilku chwilach mieliśmy nocleg zaklepany. Piątek po pracy pojechaliśmy do Zuberca. Bardzo lubimy tę wioskę, ma ona coś w sobie, niby nic wielkiego, nic tam nie ma, ale jak to mówimy - jest pozytywne feng shui. Trafiliśmy chyba na jedną z najlepszych do tej pory agroturystyk, czysto, schludnie i co ważne o tej porze roku - telewizor z Mistrzostwami Świata. W sobotę wstaliśmy o 5.00, śniadanie i na parking. Moje doświadczenie mnie uczy, że o 12 w Tatrach to trzeba już schodzić. Mapy pokazywały, że dziś czeka nas 10 godzin marszu. Rano - bezchmurna pogoda. Toteż idziemy. Ruszamy z parkingu Pod Spaloną, niebieskim na Przedni Salatin. Jest ostro pod górę. 6.20, ciężko się idzie, nogi nie chcą się ruszać. 6.45 - wyskakuję z mojego polarka, tylko bluza z długim rękawem, słońce mocno grzeje. Po godzinie osiągamy właśnie polanę na Przednim Salatinie, ponad 1600m i wieje, dość mocno. Później już dużo łatwiej pokonywać kolejne wysokości. Na plecach majaczy Pilsko, Babia Góra, po prawej Wielki Chocz, a po lewej 3 wielkie piękne góry, które zdobyliśmy 2 lata temu - Wołowiec, Ostry Rohacz i Płaczliwe. Po około 2,5 godzinach wchodzimy na Brestową i widzimy, co mamy do pokonania. Nie do końca wierze, że ten tam w oddali to Pachola, spora trasa przed nami. Ale na szczęście jest jeszcze dość wcześnie i mało ludzi na szlaku. Na Brestowej pierwsza przerwa, kilkanaście minut i dalej w drogę. Nie ma trudności technicznych, chyba najciekawiej jest przy wejściu na Pacholę, trochę łańcuchów, ale ma się to nijak do trudności na Rohaczach, czy Banikowie. Najdłuższy postój robimy na Spalonej, płaski szczyt z faktycznie spaloną trawą, rozciąga się naprawdę ciekawy widok. Towarzyszące szczyty i Tatry Wysokie w oddali naprawdę stwarzają niesamowite wrażenie. Na Banikowskim Siodle jesteśmy po ok. 7 godzinach marszu. Zmęczeni. Ale po godzinie 12 zaczęły pojawiać się gęste chmury, więcej osób dookoła. Nie wiem dlaczego, ale na Siodle znaki pokazują 2 godziny na Salatin, co osiągalne jest naprawdę szybkim tempem i bez przerw na zdjęcia i podziwianie widoków, czyli dla biegaczy. Zejście Spaloną Doliną może być nudne, ale nic nie pobije Smutnej Doliny, która jest obok i jest przygnębiająca. Zdarzyła się ciekawa rzecz - idąc mijamy gościa, który siedział obok szlaku na kamieniach. Pani szła pierwsza, ja za nią. Gdy się do niego zbliżyłem, wstał i zapytał mnie po słowacku, czy może iść za nami. ??? Pomyślałem sobie - dziwne. Nikt przedtem nigdy mnie o to nie pytał, ale pamiętam, że nie takie dziwy nas spotkały, jak chociażby ta w okolicach Glinki. Odparłem szybko - czemu nie, ale my schodzimy szybko. Ruszył za mną. Myślę sobie, co u licha ten koleś kombinuje. Może chce nas zaatakować ? Normalne, że zakładam najgorszy scenariusz. Może to zjawa ? Nie zdziwiłoby mnie to, jakby się rozpłynął. Idzie wolno. Wydaje z siebie dziwne dźwięki, ni to kaszel, ni to duszenie, dziwne. Co kilka kroków oglądam się za siebie, nie krzyczy, nie macha, ale drepta. Co robić ? Gryzie mnie sumienie, ale też jestem zmęczony, chcę w końcu odpocząć. Idziemy dalej. W końcu zniknął nam z pola widzenia. W miejscu gdzie zielony szlak ma swoje skrzyżowanie z żółtym robimy sobie przerwę z niecierpliwością wyczekując gościa z góry. Po jakichś 15 minutach widzimy go idącego bardzo wolno za innym turystą. On się do nas zbliżył, my poszliśmy dalej. W czym był problem ? Przypuszczam, że źle się poczuł, chciał zawrócić. Tylko czemu tego nie powiedział ? Trudno, tak bywa. Do auta dotarliśmy po 9,5 godzinach marszu. Parking raz jeszcze i smutek mnie ogarnia. Czuję niezwykłą więź z tym rejonem, Rohacze i Płaczliwe mają wysokie miejsce w moich wspomnieniach. Bardzo jestem związany z tym rejonem. Sęk w tym, że już wszystkie góry przeszliśmy w tym rejonie, pewnie szybko tu nie wrócimy, jeszcze tyle gór na nas czeka...
Weekend udany, nie może być inaczej w Zubercu. Ale z Tatrami Zachodnimi się nie żegnamy, jeszcze w tym roku co najmniej raz chcemy tu zajrzeć, tym razem z południa. A co dalej ? Następny weekend, chyba 4 lub 5 z rzędu - wyjazd i nowość na naszej mapie - Słowacki Raj. 2 trasy. Oj będzie się działo.
Przedni Salatin
Widok na Salatin z Brestowej
Brestowa
Salatin
Brestowa
Po lewej Spalona, z tyłu ten szpic to Płaczliwe, a na środku Pachoł
Pomiędzy Spaloną a Pachołem
Pachoł i krzyż na jego szczycie
Widok z Pachoła
Banikov
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz