wstałem i nic mi się nie chciało. Byłem wyspany, ale zmęczony. Jakieś deszcze mają iść, co robimy? A może tak szlajanko po Martinie, jakaś kawa i niespieszny powrót do domu? Tak zrobiliśmy. Spokojnie zjedliśmy śniadanie, poszliśmy do kościoła. Najpierw do ewangelickiego, ale jak zorientowaliśmy się, że "coś tu nie tak" z celebracją, poszliśmy 2 ulice dalej. Parno. Bardzo interesująca knajpka na miniryneczku w Susec, właściciel wystroił lokal pamiątkami po komunizmie - sowieckie medale, zegarki, plakaty... gdzie jak gdzie, ale w takiej słowackiej wiosce to pasuje, choć te "ideały" są mi obce. Upatrzyłem kawiarnię w Martin, ale jej nie ma. Weszliśmy do malla, szukając lokalu. Nic z tego, przeszliśmy przez puste parne centrum miasta idąc do drugiej upatrzonej kawiarni. Powolny spacer z aparatem... jak mi tego brakowało. Nic nie muszę, nie czuję żalu, że nie poszliśmy w góry. Raz - bo nauczyłem się słuchać organizmu, a on krzyczy - odpocznij, a dwa - niemal wszędzie tu dookoła już byliśmy. Korci mnie pasmo obok, mieszkanie w Rajeckich Teplicach, ale nie było wolnego lokalu. Siadamy w kawiarni, przeglądamy blogi, przygotowujemy się do naszej ekspedycji. Już chciałbym usiąść w samolocie i odpocząć. Potrzeba mi tego. Posiedzieliśmy godzinę, wracając do auta popstrykałem nieco zdjęć. Powrót do domu był ciekawy. Jedyna droga do Ziliny zatłoczona, korek. Ale co go powodowało? nie mam pojęcia, ani śladu wypadku, ani jakichś robót. Później przed Cadcą znowu korek, roboty. Ciężko po tej Słowacji się jeździ. Wpadliśmy na pomysł, że zjemy w Ropicach oglądając pole golfowe... bajka. Czemu na to nie wpadliśmy rano? jakby się czas zatrzymał. Jest pochmurno, lekko wieje wiatr, sporo ludzi spaceruje sobie z kijami. Co za miejsce! Zjedliśmy i z pewnością tu wrócimy.
To był bardzo potrzebny weekend, powrót na Słowację, bo lubię ten kraj, choć ma swoje wady, bo reset, bo Mały Krywań i można by jeszcze wymieniać. Dziś piątek, padam znowu ze zmęczenia, trudny okres, ale co tam, jutro wyjeżdżamy na weekend, zapowiada się wspaniale.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz