czeski sylwester - dzień 3 - Radhost

zrobiliśmy sobie przerwę od zamków, skoro mamy buty w góry i trochę ciepłych ciuchów (na te dni naprawdę sporo zabraliśmy rzeczy z domu), to czemu nie iść? znamy teren, byliśmy tam wieki temu. Jest zimno i wieje. Myślałem, że na parkingu w Trojanovicach będzie pusto. Taaaa wypełniony po brzegi, ale jest, jest kultura i czysto. Idziemy zielonym szlakiem licząc na to, że będzie mało ludzi i pobędziemy sami. Większość osób idzie na wyciąg. Mocno wieje, dookoła szarzyzna. Dotarcie na szczyt nie nastręcza problemów. Na grzbiecie mocno wieje, trochę śniegu i lodu. Posiedzieliśmy przy kaplicy, gromadka obok nas popija szampana, wszak dziś Sylwester! nie czuję w ogóle. Zejście również poszło gładko, tuż przed parkingiem pomyślałem o Babci. Jadąc do hotelu zadzwoniłem do Rodziców, stan zdrowia Babci się pogorszył. Zobaczymy co robimy jutro, to będzie smutny Sylwester.