Bilety kupiliśmy relatywnie późno, bo w czerwcu i od tamtego czasu "kiwowe wieczory" - kawa lub inny napój zdrowotny i przeglądanie magazynów, blogów, filmów, map... powrót do miejsc, które dobrze znamy, pamiętamy. Nie było to odkrywanie nowego świata, ale powrót w krainę łagodności i piękna. Jak zmienił się ten kraj? Jak bardzo różni się od Tasmanii i Australii? są przesłanki, które mówią, że odstaje in minus. Nie zakładam jednak, sprawdzę. Zapowiada się magiczna piękna podróż. Plan już jest zrobiony, dopięty do poziomu kawiarni, w której odpoczniemy po górskiej wędrówce. Tak, liczy się podróż, nie cel, jak to pisał mój idol Theroux, jednak na miejscu mało czasu spędzimy za kółkiem. Mamy tak zaplanowany pobyt, by maksymalizować czas z naturą w górach Fiordlandu. Myślami wracam do drugiej Nowej Zelandii, do pierwszej Tasmanii, kiedy to jechałem z prymitywnym tabletem, na którym już czytałem książki, kiedy to biegałem wesoło po Heathrow szukając tabletu marzeń, a wtedy jeszcze Sony miało taki obiekt westchnień. Cudowne wspomnienia.
Jawi mi się pytanie, jak ta trzecia Nowa Zelandia będzie wyglądała w obliczu drugiej Tasmanii z zeszłego roku? Przecież ubiegłoroczny pobyt - tak wciąż świeżo w pamięci - był niesamowity pod każdym względem. Overland Track w upale, Hobart w nowym blasku, całość podróży - top topów. To zawsze Nowa Zelandia przyćmiewała inne pobyty. Jak będzie teraz? wiem, problem pierwszego świata. Tym żyję, tym się fascynuję i emocjonuję. Fotograf relacjonuje świat, jakim jest naprawdę i taki chcę znów opisać, pokazać i przeżyć. Zdrowie i pogoda niech nam dopiszą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz