sobota, 21 stycznia 2023

Tasmania II - dzień 25 - 21.11 - szlakiem starych miejscowości

25-ty dzień, jak to szybko leci. Ja już tęsknię za tym krajem i wyspą. Kolejne small talki przy śniadaniu. Śpimy tu długo i dobrze, dziś zeszliśmy na śniadanie o 8.30. Około 10 żegnamy się z Deloraine. Zabawiliśmy tu nieco, bo dobrze nam tu było, no obiady w British Hotel… palce lizać. Jedziemy na południe, celem jest kochane Richmond. Ale ale nie tak szybko. Po drodze mamy kilka punktów. Pierwsza przerwa niedaleko za Deloraine, przy Pine Lake, króciutki walk, ale za to jaki. Na płaskowyżu i jak to głosi tabliczka - unikalna okazja zobaczyć jedne z najrzadszych drzew Tasmanii, czyli Pencil Pine bez wchodzenia w głąb terenu. Wieje i na dodatek pada śnieg. Ten śnieg będzie nam towarzyszył niemal cały dzień. Tak to się układa, że jak mamy dzień transferowy, to pogoda robi się beznadziejna. I tak ma być! Drugi postój znowu nie daleko, w Miena. Chcieliśmy tam spać w hotelu Lake Great Hotel, lecz ostatecznie zdecydowaliśmy nie zjeżdżać na południe wyspy zbyt wcześnie, stąd dłuższy pobyt w Deloraine. Generalnie okolice Central Highlands, bo tak te tereny tu nazywają i Great Lake nie należą dla mnie do najprzyjemniejszych. Jedzie się wzdłuż jeziora, sporo widać brzydkich, starych, zdemolowanych chatek. Nie ma wiosek, do których przyzwyczaiłem się na Tasmanii. Przypuszczam, że oglądamy „dacze” wędkarzy, którzy tu przyjeżdżają łowić ryby, mają swoją chatkę, gdzie mogą przenocować i nikt nie dba o całość. Miena to mała miejscowość „wędkarska”, hotel stoi na skrzyżowaniu. Po wejściu duży ciekawy plakat pstrąga. Zaglądamy do menu… i ani jednej ryby! Jakże to możliwe? Kto chce rybę, to sobie ją złowi. Pstrąga widziałem wczoraj w Woolworth w Deloraine, w żadnym innym sklepie lub restauracji nie znalazłem pstrąga. Szkoda. Kelnerka pyta czy chcemy lunch, dziękujemy, wychodzimy. Na dworze późna jesień, sypie drobny śnieg z deszczem, wieje, zimno. Prawdziwa Tasmania. Idziemy do Generał Store po drugiej stronie parkingu. Pół sklepu to przybory wędkarskie, dziesiątki kolorowych muszek, żelowych przynęt i innych gadżetów, które uradują wędkarza. Mnie to hobby i takie klimaty nie ruszają. W lodówce obok napoi robale dla ryb i wędkarzy. Pora spadać. W Minnesocie jest podobny klimat. Myślę sobie, że im dalej na północ, w Kanadzie, Alasce jest podobnie. Jedziemy dalej. Na skrzyżowaniu jeszcze znak na Bronte Park… robię zdjęcie telefonem, smutno się robi. Sporo wspomnień z tego miejsca. Mamy w planie trasę wokół Lagoon of Islands niedaleko Miena. Jednak przy tej pogodzie dajemy sobie spokój. 3 dni przed wylotem nie ryzykujemy. Kierujemy się w stronę Oatlands. Skręcamy na drogę C527… a tu niespodzianka, szuter. Hmm… no fajnie jest pojechać, ale czy warto? 50km szutru, leje, jesteśmy po deszczach, droga wiedzie obok jezior, a na dodatek znak jeszcze informuje, że droga może być podtopiona. Nie ma sensu. Wybieramy dłuższą drogę, lecz asfaltem. Jadąc autem zapatrzyłem się na oferty butów w polskich sklepach i prawie byśmy minęli pole golfowe w Bothwell. Pani zatrzymuje się na poboczu, ja wyskakuję na mróz z ciepłego auta i robię zdjęcia. Jest to najstarsze pole golfowe w Australii, a jak się później dowiedziałem w Information Centre, być może nawet i na południowej półkuli. Świetny klimat. Podjechaliśmy do domku golfowego, na werandzie stoją stare drewniane kije, obok za szybą choinka… Chciałoby się pograć, ale dziś tu nikt kijem nie wymachuje. Atak zimy na Tasmanii. W Bothwell zatrzymujemy się na chwilę, by nacieszyć oko jak pięknie wyglądają tutaj małe wioski, które wcale nie są atrakcjami turystycznymi. Po Bothwell jedziemy dalej na południe, lecz nie daleko - do Kempton. Nie mieliśmy w planie tego miasteczka, ale autokar, który nas wiózł do Launceston jechał przez Kempton i nam się spodobało. Ten sam klimat, co Bothwell czy Richmond. Zimno nadal, miasteczko opustoszałe. Idziemy najpierw jedną stroną ulicy, później drugą. Jedyną rzeczą, która wtedy działa się w miasteczku, to dwie starsze panie, które zatrzymały się przy samoobsługowym mikrostraganie, na którym ktoś wystawił kwiatki do sprzedaży. 3AUD sztuka. To typowy obrazek tutaj, „plants for sale” na jakimś starym stoliku przed domem. Kwiatki w małych doniczkach, pojemnik na monety, można kupować. Kempton może się podobać, gregoriańskie budynki, brak turystów, pusta droga. Nic, tylko fotografować i obserwować. Po Kempton ponownie, lecz tylko na chwilę, jedziemy na północ, do Oatlands. Trafiliśmy tam 9 lat temu, usiedliśmy w przytulnej kawiarence i pamiętam, że w lokalnej gazecie wyczytaliśmy o huraganie w Tatrach. Dziś kawiarni już nie ma, w tym budynku jest sklepik ze słodkościami. Oatlands nas zaskoczył, niemile. Wiele sklepików już nie istnieje, stoją puste lokale. Straszna szkoda. Miejsce to straciło swój magiczny historyczny urok. Pomijam już fakt, że te lokale, które przetrwały (prawdopodobnie Covidowy brak turystów) zamykane są o 16.00. Młyn nadal stoi co ciekawe, obok niego znajduje się fantastycznie urządzona destylarnia. Whiskey po 150 AUD. Ładnie to tutaj urządzili. Kawy się tam nie napijemy, bo zamykają o 16. Idziemy do Kentish, miła pani podchodzi, zagaduje, pytam 9 kawę, a ona mówi tak - zamykamy zaraz, bo jest 16, ale na dworze jest zimno, wiec pewnie ciepła kawa Was rozgrzeje, przygotuję Wam. Hmm chcieliśmy posiedzieć i w końcu kupić buty, które upatrzyłem. Nie lubię pić kawy pod presją czasu. Wychodzimy. Tyle w Outlands, sentyment ogromny pozostaje, zapamiętam to, co miłe, czyli niedzielną kawę 9 lat temu z nadzieją, że miasteczko wróci do dawnej formy. Ruszamy do cudownego Richmond, bez którego nie wyobrażam sobie pobytu na Tasmanii. Koniecznie chciałem tam nocować, więc tam śpimy. Jedziemy drogą B31 - co za widoki na pofałdowane pastwiska, polecam! Wczekowaliśmy się do hotelu, idziemy na spacer. Przypominam sobie sklepy, budynki, które znam. Pogoda znowu pokrzyżowała nam szyki, rozlało się, nie doszliśmy do mostu i kościoła. Jak cudnie tu być! Idziemy na obiad do hotelu, jedynej otwartej restauracji w miasteczku. Jutro już jedziemy do Hobart, lecz rano zrobimy obowiązkowy obchód Richmond.
 

cities-01 cities-02 cities-03 cities-04 cities-05 cities-06 cities-07 cities-08 cities-09 cities-10 cities-11 cities-12 cities-13 cities-14 cities-15 cities-16 cities-17 cities-18 cities-19 cities-20 cities-21 cities-22

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Etykiety

Adršpach (1) Albania (39) Alpy (9) Alpy. UFO (1) Australia (82) Austria (18) B&W Photo (132) Babia Góra (4) Bałtyk (1) Barcelona (22) Beskid Makowski (1) Beskid Mały (5) Beskid Niski (29) Beskid Sądecki (3) Beskid Śląski (16) Beskid Śląsko-Morawski (17) Beskid Wyspowy (4) Beskid Żywiecki (97) Będzin (1) Białoruś (4) Biebrza (10) Bielsko Biała (21) Bieszczady (28) Bory Stobrawskie (3) Bory Tucholskie (7) Boże Narodzenie (13) Bratysława (1) Broumowskie Ściany (2) Bryan Adams (3) Brzeźno (2) Bytom (1) Chorwacja (8) Chorzów (3) Chudów (1) Cieszyn (11) Czechy (60) Częstochowa (5) Dolina Baryczy (7) Dolinki Krakowskie (1) Dolomity (11) dżungla (10) fotografia (5) Francja (13) Gdańsk (7) Gdynia (1) Gliwice (7) Goczałkowice (4) golf (2) Gorce (1) Góra Św. Anny (6) Góry Bardzkie (3) Góry Bialskie (4) Góry Bystrzyckie (8) Góry Choczańskie (4) Góry Izerskie (29) Góry Kaczawskie (3) Góry Kamienne (1) Góry Ołowiane (1) Góry Orlickie (2) Góry Sanocko-Turczańskie (1) Góry Słonne (4) Góry Sowie (9) Góry Stołowe (6) Góry Sudawskie (1) Góry Świętokrzyskie (2) Góry Wałbrzyskie (1) Góry Wsetyńskie (1) Góry Złote (9) GR 20 (10) Hiszpania (22) Holandia (1) Indonezja (36) Istebna (2) Jeseniki (11) Jura Krakowsko-częstochowska (9) kajaki (5) Karkonosze (3) Katowice (14) kawa (1) Kędzierzyn Koźle (1) Klimkówka (1) Kłodzko (1) Kobiór (4) Korona Gór Polski (1) koronawirus (10) Korsyka (13) Kraków (12) Kruger (3) Kudowa Zdrój (1) Kuraszki (3) Lądek Zdrój (3) Leśne portrety (2) Liswarta (3) Litwa (1) Lubiąż (1) Lublin (1) Luciańska Fatra (5) Łańcut (1) Łężczok (1) Łódzkie (7) Magura Spiska (2) makro (40) Mała Fatra (17) Mała Panew (1) Małe Karpaty (2) Masyw Śnieżnika (7) Mikołów (2) Morawy (17) Moszna (1) namiot (3) Narew (1) nba (1) Niemcy (4) Nikiszowiec (4) Nowa Zelandia (108) Nysa (1) Odra (1) Ojców (1) Opolskie (17) Osówka (1) Ostrawa (3) OverlandTrack (8) Paczków (1) Pasmo Jałowieckie (2) Pazurek (1) Piłka Nożna (1) Podlasie (47) podróże (6) Pogórze Izerskie (4) Pogórze Kaczawskie (72) Pogórze Przemyskie (1) pokora (1) Praga (20) Promnice (1) Przedgórze Sudeckie (3) Przemyśl (1) Pszczyna (10) Pustynie (1) Puszcza Augustowska (9) Puszcza Białowieska (14) Puszcza Kampinoska (1) Puszcza Knyszyńska (9) Puszcza Niepołomicka (2) Puszcza Solska (1) Puszcze Polski (27) Racibórz (2) rower (152) Roztocze (6) różne (164) RPA (52) Ruda Śląska (2) Rudawy Janowickie (5) Rudy Raciborskie (34) Rwanda (18) Rybna (1) Rybnik (3) Rzeszów (2) safari (2) Singapur (3) Słowacja (55) Słowacki Raj (2) Sopot (2) street (122) Strzelce Opolskie (1) Suazi (4) Sudety (23) Sudety Wschodnie (11) Sumatra (35) Suwalszczyzna (2) Szałsza (1) Szklarska Poręba (1) Szlak Orlich Gniazd (2) Śląsk (36) Świętokrzyskie (7) Tarnowice (1) Tarnowskie Góry (4) Tasmania (81) Tatry (38) Tatry Bielskie (1) Tatry Niżne (12) Tatry Zachodnie (25) Toruń (1) Toszek (4) Trójka (1) Turcja (2) Tychy (1) Uganda (32) Ukraina (7) USA (29) Ustroń (1) Warszawa (8) Wenecja Opolska (3) Wiedeń (1) Wielka Fatra (21) Wielkopolska (1) Wigry (2) Włochy (13) Włocławek (2) Wrocław (5) WTR (4) wwe (4) WWE Smackdown World Tour 2011 (4) Zabrze (3) Ząbkowice Śląskie (1) Zborowskie (2) Złote Hory (1) Złoty Stok (1) zmiana (4) Żelazny Szlak Rowerowy (1) Żywiec (2)

Archiwum bloga