Objazd pałacy

przerwa z górami, przeziębienie znowu u licha dopadło, no ale jak tu siedzieć, jak taki fajny mróz za oknem. Niedziela, w drogę. Gdzie? Pałacyki. Zaczynamy od Szałszy (?!?!) Przez całe życie poza ostatnimi 2 miesiącami nawet nie wiedziałem, że taka wioska istnieje. A tam proszę, prywatny ładny pałacyk. Da się mieszkać. Nie można wejść na posesję, ale popatrzeć warto. Kolejno Kamieniec, ale tylko przejazdem i Rybna. Tam weszliśmy, nieco zaniedbany, ale dałbym szansę ichniejszej restauracji. Już od dawna noszę się z zamiarem prowadzenia prywatnej listy lokali, bo jak trzeba gdzieś wyjść, to jest dylemat. Tarnowice - tam już byliśmy. No a jak Góry i to Tarnowskie, to czekolada na rynku w Gryfnym. Niemal równo rok temu powstał tam notatnik z planem na RPA. Ale w tą niedzielę mnie już tam brało przeziębienie, do auta i do domu. Praca z domu i dziś już lepsza forma.

Dziś update neta. Miałem 10 - tyle lat i dało się, no ale skoro mogę mieć 5 razy więcej, czemu nie? Pan mechanik umawiał się 3 razy, no i w końcu trafił.