Na tej drodze idziemy na spacer w kierunku punktu obserwacyjnego zwierzyny. Z niego widać na polanie resztki zebry lub antylopy. Drogę przebiega nam Gnu, zebry pasą się niemal wszędzie. Raptem kilka samochodów nas omija. Wspaniały teren. Drugi zjazd z R712 jest za moment, tym razem w lewo nazwany Blesbok Loop. Z niego można podziwiać Mushroom Rock i północną cześć trasy Ribbok Trail. Zajeżdżamy do informacji turystycznej w Golden Gate, chcemy uzyskać więcej informacji na temat Ribbok Trail, dwudniowej trasy, którą chcemy jutro rozpocząć. Miła Pani udziela nam wyczerpujących informacji, jednak prognozy pogody nie zna. Jak zaproponowałem, że chcę trasę przejść odwrotnie niż podała, musiała skonsultować się z przełożonym. Plan mamy taki, że ruszamy jutro o 7 rano. Poza opłaceniem chaty, musimy zapłacić ok. 400 randów za wstęp do Parku, co wg moich informacji i tak jest mało, gdyż jest to kwota na dwie osoby na dzień. Mniejsza o to. Park robi niesamowite wrażenie, ma wiele tras górskich, o których w internecie nie da się przeczytać, ale to normalność, jeśli chodzi o tutejsze perełki. Trzeba je po prostu odkryć. Postanowiliśmy dzisiejszy dzień poświecić na przejazd i dać sobie chwilę odpoczynku od gór, nie idziemy na żadną trasę, jedziemy do słynnego Clarens. Dlaczego słynnego? Z kimkolwiek rozmawialiśmy, wysłuchiwaliśmy zachwyty jakie to Clarens jest cudowne i piękne. Myślę sobie, jeśli będzie to choć trochę podobne do Richmond na Tasmanii, czy Arrowtown w Nowej Zelandii, to będziemy zadowoleni. Już zbliżając się do tego miasteczka widać inną RPA, na drodze znowu pojawiają się drogi samochody, za kierownicą biali ludzie, domy są zdecydowanie większe i są to wille, nie lepianki. Dojeżdżamy do naszej willi, wczekowujemy się i idziemy na miasto. Tu czeka nas zawód. Kilka knajpek, kilka galerii sztuki (jeśli kogoś kręcą obrazy, to może coś znaleźć dla siebie, my - nie), trochę restauracji. Ewidentnie nie ma jeszcze sezonu. Większość z restauracji nie serwuje obiadu czy kolacji, lecz tylko lunche. Sklepy oferują w dużej mierze kiczowate produkty. Nawet nie mam wielu okazji do zrobienia zdjęć. Wracamy do mieszkania. Jest internet, można zadzwonić do rodziny. W tym czasie nadchodzi burza. To skłania nas do sprawdzenia prognozy pogody na najbliższe 2 dni. Skutkuje to tym, iż dość mocno zmieniamy plany. Bo dłuższym zastanowieniu decydujemy się iść na jeden dzień w góry wracając do Clarens na nocleg. Noc w chacie przepadnie. Ostatni pełny dzień spędzimy tylko na dojeździe do Vereeninging. Czas szybko płynie.
wtorek, 27 lutego 2018
RPA - dzień 25 - Golden Gate Highlands i Clarens
Jak ten czas płynie, zbliżamy się do końca naszej wyprawy. Rano wyjeżdżamy z Phutaditjhaba. Spory ruch jak na poniedziałkowy poranek. Nagminnie używa się tu klaksonów, ale to chyba popularne w Afryce. Nie wiadomo, czy kogoś poganiają, czy się pozdrawiają, bo takie zachowania też widzieliśmy. Wjeżdżamy do Parku Narodowego Golden Gate. Bramki informujące o zakazie wjazdu ciężkich pojazdów. Od czasu do czasu pojawiają się punkty widokowe, jest pochmurno i mglisto, dodaje to uroku górom. Krajobraz inny, niż z Drakensbergu z jego środkowej czy północnej części. Jadąc drogą R712 na zachód skręcamy w prawo na drogę widokową, dzięki której jedziemy przez wyżyny, gdzie otacza nas sama przyroda.
Na tej drodze idziemy na spacer w kierunku punktu obserwacyjnego zwierzyny. Z niego widać na polanie resztki zebry lub antylopy. Drogę przebiega nam Gnu, zebry pasą się niemal wszędzie. Raptem kilka samochodów nas omija. Wspaniały teren. Drugi zjazd z R712 jest za moment, tym razem w lewo nazwany Blesbok Loop. Z niego można podziwiać Mushroom Rock i północną cześć trasy Ribbok Trail. Zajeżdżamy do informacji turystycznej w Golden Gate, chcemy uzyskać więcej informacji na temat Ribbok Trail, dwudniowej trasy, którą chcemy jutro rozpocząć. Miła Pani udziela nam wyczerpujących informacji, jednak prognozy pogody nie zna. Jak zaproponowałem, że chcę trasę przejść odwrotnie niż podała, musiała skonsultować się z przełożonym. Plan mamy taki, że ruszamy jutro o 7 rano. Poza opłaceniem chaty, musimy zapłacić ok. 400 randów za wstęp do Parku, co wg moich informacji i tak jest mało, gdyż jest to kwota na dwie osoby na dzień. Mniejsza o to. Park robi niesamowite wrażenie, ma wiele tras górskich, o których w internecie nie da się przeczytać, ale to normalność, jeśli chodzi o tutejsze perełki. Trzeba je po prostu odkryć. Postanowiliśmy dzisiejszy dzień poświecić na przejazd i dać sobie chwilę odpoczynku od gór, nie idziemy na żadną trasę, jedziemy do słynnego Clarens. Dlaczego słynnego? Z kimkolwiek rozmawialiśmy, wysłuchiwaliśmy zachwyty jakie to Clarens jest cudowne i piękne. Myślę sobie, jeśli będzie to choć trochę podobne do Richmond na Tasmanii, czy Arrowtown w Nowej Zelandii, to będziemy zadowoleni. Już zbliżając się do tego miasteczka widać inną RPA, na drodze znowu pojawiają się drogi samochody, za kierownicą biali ludzie, domy są zdecydowanie większe i są to wille, nie lepianki. Dojeżdżamy do naszej willi, wczekowujemy się i idziemy na miasto. Tu czeka nas zawód. Kilka knajpek, kilka galerii sztuki (jeśli kogoś kręcą obrazy, to może coś znaleźć dla siebie, my - nie), trochę restauracji. Ewidentnie nie ma jeszcze sezonu. Większość z restauracji nie serwuje obiadu czy kolacji, lecz tylko lunche. Sklepy oferują w dużej mierze kiczowate produkty. Nawet nie mam wielu okazji do zrobienia zdjęć. Wracamy do mieszkania. Jest internet, można zadzwonić do rodziny. W tym czasie nadchodzi burza. To skłania nas do sprawdzenia prognozy pogody na najbliższe 2 dni. Skutkuje to tym, iż dość mocno zmieniamy plany. Bo dłuższym zastanowieniu decydujemy się iść na jeden dzień w góry wracając do Clarens na nocleg. Noc w chacie przepadnie. Ostatni pełny dzień spędzimy tylko na dojeździe do Vereeninging. Czas szybko płynie.
Na tej drodze idziemy na spacer w kierunku punktu obserwacyjnego zwierzyny. Z niego widać na polanie resztki zebry lub antylopy. Drogę przebiega nam Gnu, zebry pasą się niemal wszędzie. Raptem kilka samochodów nas omija. Wspaniały teren. Drugi zjazd z R712 jest za moment, tym razem w lewo nazwany Blesbok Loop. Z niego można podziwiać Mushroom Rock i północną cześć trasy Ribbok Trail. Zajeżdżamy do informacji turystycznej w Golden Gate, chcemy uzyskać więcej informacji na temat Ribbok Trail, dwudniowej trasy, którą chcemy jutro rozpocząć. Miła Pani udziela nam wyczerpujących informacji, jednak prognozy pogody nie zna. Jak zaproponowałem, że chcę trasę przejść odwrotnie niż podała, musiała skonsultować się z przełożonym. Plan mamy taki, że ruszamy jutro o 7 rano. Poza opłaceniem chaty, musimy zapłacić ok. 400 randów za wstęp do Parku, co wg moich informacji i tak jest mało, gdyż jest to kwota na dwie osoby na dzień. Mniejsza o to. Park robi niesamowite wrażenie, ma wiele tras górskich, o których w internecie nie da się przeczytać, ale to normalność, jeśli chodzi o tutejsze perełki. Trzeba je po prostu odkryć. Postanowiliśmy dzisiejszy dzień poświecić na przejazd i dać sobie chwilę odpoczynku od gór, nie idziemy na żadną trasę, jedziemy do słynnego Clarens. Dlaczego słynnego? Z kimkolwiek rozmawialiśmy, wysłuchiwaliśmy zachwyty jakie to Clarens jest cudowne i piękne. Myślę sobie, jeśli będzie to choć trochę podobne do Richmond na Tasmanii, czy Arrowtown w Nowej Zelandii, to będziemy zadowoleni. Już zbliżając się do tego miasteczka widać inną RPA, na drodze znowu pojawiają się drogi samochody, za kierownicą biali ludzie, domy są zdecydowanie większe i są to wille, nie lepianki. Dojeżdżamy do naszej willi, wczekowujemy się i idziemy na miasto. Tu czeka nas zawód. Kilka knajpek, kilka galerii sztuki (jeśli kogoś kręcą obrazy, to może coś znaleźć dla siebie, my - nie), trochę restauracji. Ewidentnie nie ma jeszcze sezonu. Większość z restauracji nie serwuje obiadu czy kolacji, lecz tylko lunche. Sklepy oferują w dużej mierze kiczowate produkty. Nawet nie mam wielu okazji do zrobienia zdjęć. Wracamy do mieszkania. Jest internet, można zadzwonić do rodziny. W tym czasie nadchodzi burza. To skłania nas do sprawdzenia prognozy pogody na najbliższe 2 dni. Skutkuje to tym, iż dość mocno zmieniamy plany. Bo dłuższym zastanowieniu decydujemy się iść na jeden dzień w góry wracając do Clarens na nocleg. Noc w chacie przepadnie. Ostatni pełny dzień spędzimy tylko na dojeździe do Vereeninging. Czas szybko płynie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz