Pobudka o 4, kierowca przyjeżdża po nas o 5. Zabieramy jeszcze dziewczynę z Niemiec i w tak małej grupie jedziemy do Malelane, gdzie znajduje się jedna z bram do Krugera. Wjechaliśmy o 6.30, pochmurno, chłodno. Idealna pogoda na Safari, zwierzyna wtedy się przemieszcza. Jak ja to mam opisać? Będzie ciężko. Zaraz za bramą antylopy. Przewodnik napalony na znalezienie lwa, a my tu zachwycamy się żyrafą. Można wjechać swoim autem na teren Parku albo z przewodnikiem jego "otwartym autem", zdążają się też przypadki autokarów, ale to nie ma sensu. Helmut mówił, że wjazd swoim autem daje pełną swobodę. Ma racje, ale po dzisiejszym dniu nigdy bym tego nie zrobił. Po prostu przewodnik wie gdzie jechać, gdzie przesiaduje zwierzyna, która ma swoje terytoria. Po drugie i co najważniejsze, przewodnicy mają w swoich autach CB radio i jak tylko ktoś coś wypatrzy, dzieli się z innymi, przez co szybciej można dojechać na miejsce, gdzie jest zwierzyna, a ona czasami dość wolno się przemieszcza. Przewodnicy na każdym skrzyżowaniu zerują licznik kilometrów, aby dokładnie określić położenie zwierzyny. Zamiast lwa - spóźniliśmy się - zobaczyliśmy 3 hieny, przechodzące obok naszego auta. Lwa dojrzeliśmy później, tak się ustawiliśmy, że przechodził tuż obok naszego auta. Pani krótko potem wypatrzyła nosorożca z małym, wielki na 4 metry. Przechodził 2 metry od nas. Niesamowite uczucie widząc te zwierzęta na wolności. Po jakiejś półtorej godzinie w Krugerze zobaczyliśmy bardzo dużo antylop, które przestały nas już interesować, a jest ich mnóstwo. Skukuza to ogromny ośrodek, niczym hotel, restauracja i świetnie wyposażony super market w środku stepu w jednym. Jest też sygnał komórkowy, płatność kartą i ceny normalne. Do wielkiej piątki brakowało nam geparda i bawoła. Nagle przez CB radio Werner - nasz przewodnik - dostał cynk, gdzie stado przesiaduje. Udało się. Werner od ponad 20 lat jeździ po Krugerze, widział już wiele. Jego rodzina z Europy przybyła ponad 250 lat temu. Średnio 25 dni w miesiącu spędza z turystami w Parku wstając o 3.10 rano. Robiąc 200 km autem. Żyje w swego rodzaju izolacji, park i zwierzęta to jego pasja, życie i utrzymanie. Ale na brak pracy nie narzeka, klienci są stale. GPSu w telefonie nie używa, idę o zakład, że nie wie jak tego użyć. Nie słyszał o appkach śledzących przemieszczanie w terenie. A wśród krajów Europy Wschodniej wymienia Czechosłowację. Ale do szczęścia mu potrzebny jest tylko Kruger, reszta świata dla niego nie istnieje. Naprawdę szczęśliwy człowiek. Około 15 wyjechaliśmy z Krugera spędzając w nim ponad 7 godzin. Cudownych 7 godzin, które chyba na zawsze pozostaną nam w pamięci. Niezwykle przeżycie. Tak, Kruger jest super popularny, ale nie przereklamowany jak np. God's Window i wart każdych pieniędzy.
Wyjeżdżamy z Krugera w kierunku Salubindza mijając okoliczne osady. Pani mówi - to drugie safari. I ma racje. Obraz, jaki ukazuje się naszym oczom boli. Biedne wioski, a wzdłuż drogi tony śmieci ciągną się kilometrami. Kraj kontrastów. Ludzie szwendają się po ulicach, ochoczo do nas machając. Smród, bród i niestety ubóstwo. Wśród tych ledwo stojących budynków najczęściej pojawia się "hair salon", gdzie w prymitywnych warunkach czarnoskórzy klienci, a raczej klientki dbają o swoje włosy. Ustawiam dużą prędkość migawki, czekam aż samochód zwolni i fotografuję otaczającą mnie rzeczywistość.
Kolejną dobrą wiadomość miał dla nas Helmut. Sam zaproponował pojechać do wypożyczalni i załatwić specjalne zezwolenie na wjazd wypożyczonym autem do Suazi. Podczas odbierania auta na Tambo zostaliśmy zapewnieni, że mamy wszystko, a mailem otrzymamy potwierdzenie umowy. Tak też się stało, ale nie dawało mi spokoju, że na umowie nie ma wzmianki o Suazi. Napisałem do obsługi klienta, odezwali się po 5 dniach, czyli wczoraj (9.11.2017), że potrzebuję extra dokument. Ale się wkurzyłem. Helmut pomógł i załatwił. Niesamowity gość. Rozumiem takiego Cejrowskiego, który z uporem maniaka w swoich audycjach opisuje kulturę Indian czy mieszkańców Ameryki Łacińskiej, dla nich czas płynie inaczej. Tu jest podobnie. Jak nie przyciśniesz i nie dopytasz, nie dostaniesz.
Zdjęć jest mnóstwo, są wspaniałe, zatem rozbijam na 3 osobne posty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz