Bryan Adams w Krakowie

wtorek, 16. grudnia. Wzięliśmy urlop, planowaliśmy trochę pochodzić po Krakowie, ale lało. Pojechaliśmy po południu. Centrum Handlowe Kraków Plaza, czy coś w ten deseń, wielki parking, przed świętami, a w środku pusto. Sklep widmo. Po wyjściu z Centrum "ekipa parkingowa" opanowała teren wokół sklepu i chcieli 30zł za postój samochodu w czasie koncertu. Wiedziałem o tym wcześniej z Radia Kraków, ale dziwi. No cóż. Kolejka do bramy długa. Niektóre fanki zdaje się stały od rana. Nie wolno wnosić profesjonalnych aparatów, mój Olympus wygląda bardziej jak retro aparat, ochroniarze pewnie się nie znają. Patrzy jedna ochroniarka, pyta, czy ma wymieniany obiektyw. Ja na to kręcę i mruczę, że nie (choć ma), nagle przychodzi "szef", patrzy i bez zastanawiania stwierdza, że z wymienianymi obiektywami nie wpuszczają. No to lecę do auta go zostawić. Ech... Muzyk spóźnił się 20 minut, później dał czadu, miejsca tuż przy scenie - warto było. Chcieliśmy wieczorem iść na spacer po rynku, pada. Do domu. W domu o 1, spać o 2, do pracy wstać o 6. Krótka to była noc. Ale jak będzie kolejny jego koncert w okolicy, jedziemy obowiązkowo.

Zdjęcia z samego koncertu tylko z telefonu, szkoda.