Jesienny objazd Sudetów - dzień 5 - Jizerka - Predel

Pierwsza noc w Harrachovie. Rano zerkam przez okno, mgła, ale nie pada, pogoda wystarczająca, by penetrować mało znane zakątki Izerów, tak pogoda pasuje do tych terenów. Podjeżdżamy do malej wioski Jizerka, jakieś 20 minut samochodem od Harrachova. Jest tam duży parking, mimo że droga wiedzie dalej, tu należy zostawić samochód. Dalej pieszo czerwonym szlakiem. Naszym celem jest oddalona o 10km przełęcz Predel na północny-zachód od Jizerki. Teren jest niezwykły, duże połacie terenu, od czas do czasu pojawia się budynek, kilka restauracji, wiele zamkniętych dziś, jest także muzeum i opuszczone chaty. Idziemy drogą, później w las. Jest magicznie, mgła dodaje tylk ospecyficznej atmosfery. Nie ma nikogo. Po drodze przechodzimy przez szczyt Jeleni Stran, Czeskie Wierch, przechodzimy także przez piękne torfowiska Czarne Jeziorka. Przypomina Hartz Mountains na Tasmanii. Po 3 godzinach docieramy do Predel, tam przerwa, spotykamy 2 rowerzystów, robi się zimno, wracamy. Wpadamy na pomysł, aby nie iść tą samą drogą, tylko za Czarnymi Jeziorkami leśną przecinką odbić w prawo. Teren jest praktycznie płaski, nic tylko spacerować. Idziemy przecinką, teren robi się coraz bardziej podmokły, jest 14 i lepiej uważać na kierunki świata, bo za 2 godziny będzie ciemno, dodatkowo nie mamy żadnego dodatkowego jedzenia. Muszę powiedzieć, że prawdziwe piękno Gór Izerskich właśnie ukazuje nam się poza utartym szlakiem. Przecinka robi się coraz węższa, a teren coraz piękniejszy. Pod nogami chlupie woda, dywany,  dosłownie dywany mchów i porostów, cudowna zieleń w wielu odmianach. Zdjęcia i filmy. Cisza. Przejmująca cudowna cisza. Nie do opisania. Mam to do siebie, że bardzo wiążę się z terenami, które mnie zachwycają, ten jest mi szczególnie bliski. Znaliśmy Izery z polskiej strony, ale to jest jak podglądanie przez dziurkę od klucza. Orle, samolot – pięknie, polecam część czeską. Dochodzimy do rzeki, w pewnym momencie pojawia się ścieżka ekologiczna, dobrze opisana i oznakowana. Idzie się wzdłuż rzeki Jizerki. Zakola, pstrągi, żółty kolor wody, cisza... to trzeba zobaczyć. Cudowny czas, który płynie inaczej. Dziś 20km, 6 godzin marszu. Myślę sobie, tysiące osób jeździ do Harrachova, skoki, narty, a tu tak blisko takie cuda. Zależy kto co lubi. My preferujemy odludzie. Relaks, reset, twardy reset bym powiedział. Nie jesteśmy hen daleko tym razem, jesteśmy niesamowicie blisko domu (no bo jak ma się 300km do 20000km ?) a miejsca są powalające. Tego nam trzeba. Kolejna czarna plama na naszej mapie Izerów własnie znika. Nic dodać, nic ująć. Must see. Wrócimy tu.