Jesienny objazd Sudetów - dzień 1 - Kudowa Zdrój

Było to 3.11, poniedziałek. Do pracy musiałem przyjść rano, załatwić co niezbędne i wyjazd. Poniedziałkowe południe, droga pusta. Nocleg mamy zarezerwowany w Szczytnej, mijamy kolorowe lasy i malownicze okolice. Po wczekowaniu, słońce jeszcze wysoko, wybór pada na Kudowę i Kaplicę Czaszek. Kudowa źle mi się kojarzy, głównie z ruchliwą drogą, którą jeździłem do Pragi kilka lat temu (to były czasy). Pani gospodarz bardzo zachwalała Kudowę, a ja nie miałem pojęcia, jak naprawdę ładnie tam jest. Pech chciał, że Kaplica Czaszek w poniedziałki jest zamknięta, a szkoda. Mieści się ona obok cmentarza. Może to zabrzmi dziwnie, ale wszystko jakieś takie poukładane i malownicze dookoła. Sama Kudowa też ładna, nawet stwierdziłem, że dawno nie byłem w tak ładnej miejscowości w Polsce. Jakieś pozytywne feng shui. Zameczek, czyli sanatorium, pijalnia wód, gdzie za wodę trzeba płacić (co mnie dziwi), gdzie mapka atrakcji turystycznych Ziemi Kłodzkiej kosztuje 4,5 PLN a wszędzie w cywilizowanym świecie jest za darmo w punktach informacyjnych, a te akurat jak pech chciał są tylko do 16 czynne. Nie jestem sknerą, mapkę kupiłem, bo zbieram mapy, ale razi mnie strasznie polska chciwość. Ale miało być o ładnej Kudowie. Tak, ładna, smaczne jedzenie, malownicze alejki, jest gdzie chodzić, jest i basen. No i mało ludzi. 17 już ciemno. Na kawę i ciastko nie idziemy, wracamy. Zrobili nam zdjęcie, było powyżej 50 na godzinę, ciekawy początek urlopu. Jutro wielki dzień - zdobywamy koronę gór Polski.