Wreszcie zimowy wypad w góry - Soblówka - Hala Rycerzowa

jak ten czas leci, już tydzień minął od pobytu w górach. Ciężko się wstawało w niedzielę o 5.30. Drogi w miarę puste, po 2h dotarliśmy w jedno z moich ulubionych miejsc, parking przy kościółku w Soblówce Tu inaczej płynie czas, ludzie są inni, drogi nie odśnieżone, inny świat. Śniegu mało. Czarny szlak udeptany. Po paru minutach drogi mijają nas 2 autobusy wypełnione wycieczką. Powoduje to ruch na szlaku. Z góry schodzą turyści, ich oddechy mówią mi, że w nocy musiało być baaardzo zimno. Pół promila dostałem za samo wdychanie. Po wyjściu z lasu idziemy w prawo na Wielką Rycerzową, jest mgła, trasy nie ma. Wpadamy w zaspy ponad kolana, ale to jest to. Widoków nie ma, jest biało. Cudownie. Tak dreptając dochodzimy na szczyt, później w dół na przełęcz między dwiema Rycerzowymi. Mała Rycerzowa też nie udeptana, więc nie pozjeżdżamy. Schodzimy do Bacówki. Miłe zaskoczenie - została ona rozszerzona, ludzi mnóstwo. Ale na szczęście powoli wychodzą. Jest ciepło i miło. Zawsze tak tu jest. Około 13.30 zagrzani wychodzimy w drogę powrotną. 1.5h poświęcamy na zjazdy na plastikowych jabłkach. Spory kawałek czarnego szlaku jest prosty, są później wiraże, najważniejsze, że jest ubity i można osiągnąć niezłą prędkość. Ubaw po pachy. O ile średnio się czułem przed wyjazdem w góry, jakieś resztki przeziębienia, tak po tej wyprawie wszystko wymarzło. Schodząc do auta zaczyna padać marznący deszcz, jest nieładnie i co gorsza - bardzo ślisko. Mieliśmy jechać do karczmy na Ochodzitej, ale zrezygnowaliśmy. Zamiast tego zjedliśmy w Karczmie po Baranią w Węgierskiej Górce - dobry wybór. Schabowy i jagnięcina, łakocie, ale ilość i jakość na wysokim poziome. Polecam. W najbliższą środę mamy urlop - plan jest podejść na Przegibek, oj nie mogę się doczekać, prognozy zapowiadają odwilż, co mnie przeraża. Bycie w tygodniu w górach zimą jest wspaniałe. Pusto wszędzie. Zobaczymy. Może będzie mróz.