sobota 15.04
w Sudetach padało, na południu padało, pojechaliśmy w nieznane nam tereny - Busko Zdrój. Słyszałem, że ładnie, że warto. No to jak w pokerze - sprawdzam. Pojechaliśmy w czwórkę, z Rodzicami. Tata jeszcze mi mówił, że chce duże łóżko. No dobra, mówisz - masz. Sobota rano, hotel. Idę z Tata na recepcję, pani za ladą zdziwiona, mówi nam, że mamy łoża. Ano mamy. Musimy wypisać papierki - no, dobra wypiszemy. Cała skołowana, dwóch chłopów z king size bedami w pokojach chce się wczekować. Po chwili dodaje - ale to są pokoje dla 4 osób. Ja mówię - tak, zgadza się. Dziewczyny są w samochodzie... szach mat.
Idziemy na trasę dookoła Buska Zdroju. Wychodzimy z miasta, na mapie skałki, jaskinie, ale de facto to były mało widoczne zapadliska. w sumie nie ma o czym pisać, przeszliśmy kilkanaście kilometrów i najciekawszy okazał się deptak w Busku. Tereny wiejskie, w lesie i na polach pełno śmieci. Dziwnie musieliśmy wyglądać z plecakami idąc po takich terenach.
Busko w centrum - jest naprawdę ok. O niebo lepsze niż Ciechocinek. Jest Bristol, w którym można dobrze zjeść. Jest ładny park na poziomie. Czy jest potencjał na rowerowy wypad? Po tym dniu nie byłem przekonany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz