Jesienny Kobiór

Pani chora, zatem Beskid Śląsko-Morawski mimo szczerych chęci odkładamy na plan dalszy. Niedziela piękna, gdzie tu jechać ? krótki spacer, aby się przewietrzyć. Szukam, gdzie tu jaki mecz, żeby potestować obiektyw. Niewiele tego, a ja po prostu potrzebuję grupy biegających ludzi, aby sprawdzić sprzęt przed Safari. Jest mecz w Kobiórze, małej ale ładnej wiosce obok Pszczyny. Znamy to miejsce bardzo dobrze. Spacer po lesie, grzyb tu, grzyb tam. Za bardzo nie ma co fotografować. Ale jest pięknie. Kolorowo. Chodzimy po lesie i analizujemy nasz plan na RPA, co bierzemy, co nie, dopinamy w naszych głowach jeszcze ostatnie szczegóły. Wygląda na to, że każdy dzień to szlagier. Oby zdrowie i pogoda dopisała. Po lesie podjeżdżamy na mecz. Stadion ładny, a raczej sama murawa i trochę krzesełek. B klasa. Co tu dużo oczekiwać? Lubię lokalne stadiony i ten klimat. Tu nikt nie kibicuje. 20 chłopa biega wte i wewte, ludzi siedzą, nawet na mecz nie patrzą, gadają o swoich sprawach. Wynik jest rzeczą trzeciorzędną. Jest klimat!