sobota rano, przed nami znowu 3 dnia na Kaczawie, w poniedziałek wybieramy nadgodziny. W domu wziąłem tabletkę na alergię, gdyż zacząłem kichać. Pewnie na Kaczawie będzie jeszcze gorzej. Gdzie jest mój Alertec? nie mogłem znaleźć, pod ręką miałem nowozelandzkie tabletki na alergie, które przywiozłem z sobą 2 lata temu. Wziąłem pigułkę...i zaczęło się. Tak silna to bestia, że w aucie już przysypiałem na fotelu pasażera. Oczywiście miałem nagraną Poranną Mannę z zeszłego dnia, ale niewiele pamiętam. Dobrze, że miałem ślad włączony, zdjęcia rozwiewają moje wspomnienia. Jednak jak usiedliśmy przy rozległym ranczu około godziny 13-tej, to prawie usnąłem na ławce. Później dalej do auta włóczyłem nogami. Muszę uważać na to ustrojstwo. W zasadzie jedno zdjęcie mówi wszystko
Plantacje przylaszczek. Miliony sztuk... i zdaje się jedną różowa. Zdaje się, bo na żywo faktycznie była różowa, na zdjęciu... hm Pani mówi, że była różowa. Pierwsza wiosna z Nikonem 105mm, poezja fotografii. Okolice Kłonic - cudowna kraina, generalnie Park Krajobrazowy Chełmy niezmiennie mnie zachwyca co roku. Szliśmy znanym nam kawałkiem Wąwozu Myśliborskiego, przylaszczki oszalały, rosną nawet na skałach. Kobylica? toż to gigant ranczo, jak na polskie warunki. Jaka pani bawi się z koniem na tle zielonych połaci. Co za miejsce. Bazaltowa Góra i wieża, no bajecznie. Doczłapałem do auta, ciężkie chwile. Wieczorem poczytaliśmy nieco i padłem. Znowu 11 godzin snu, mix zmęczenia po całym tygodniu, leków, dotlenienia... mimo wszystko było cudnie.
















