Kaszuby - dzień 1 - 25.04 - Toruń

Czekaliśmy rok na ten moment, aby znowu pojechać na północ z rowerami i eksplorować nieznane nam tereny. O 13.30 zamknąłem laptop i w podskokach autentycznie wskoczyłem do kuchni coś zjeść, aby pół godziny później pojechać uberem do Pani. Pada deszcz, jesiennie jest, ale tam na północy pogoda ma być wyborna. Wszystko pozamykałem, pogasiłem, domek pusty, można jechać. Przejazd długi, ruch nawet spory, ale rozkładamy takie przejazdy na 2 dni. Nocujemy w Toruniu, stęskniliśmy się za tym miastem. Już 2 i pół roku minęło odkąd byliśmy tu pierwszy raz. W aucie zasypiałem, zmęczenie mnie ogarniało, ale czuwałem jak Pani kierowała. Wczekowaliśmy się do ciekawego hotelu, Uber i jedziemy do centrum. Ładne to miasto, bardzo ładne. Kraków, Bielsko, Wrocław… nie mają szans z Toruniem. Ta architektura, cegły, czystość… choć z drugiej strony dziwne to miasto. Dwie stłuczki zauważyliśmy, w RPA nie widziałem nic takiego przez 3 tygodnie. Ludzie wrzeszczą na ulicach. Wchodzimy do kawiarni, tam koty łażą po stołach, choć tak to jest zaprojektowane. Kelnerka przyjmuje zamówienie, robot przyjeżdża z kawą, muszę sobie ją odebrać, mimo że kelnerka stoi obok i zajmuje się kotami, to nie poda kawy. Dziwactwo. Ale mówię Pani, żeby się nie denerwować, wychodzimy z bańki, w której żyjemy. Poznajmy inny świat. Zmrok ogarnia Toruń, mnie też, ledwo człapię. Wieczorny spacer po mieście jest wyborny. Żałuję, że zapomniałem wziąć aparat z hotelu, taki zmęczony byłem. Bulwary zrobione, wyglądają pięknie. Kamienice, restauracje, kawiarnie pięknie wkomponowane w uliczki… Jak mnie się coś podoba, to albo chcę to mieć, albo chcę wrócić. Wpadam na pomysł, aby jesienią tu przyjechać pociągiem na weekend. Godzinę później mam już rezerwację na listopad. Poszwendaliśmy się po mieście, Uber do hotelu i spać. Jutro jedziemy do Kartuz.