jak zawsze ciężko odjeżdżać. Ale poranek nieco przeciągnęliśmy. Spałem 11 godzin, wstałem z dobrą energią i ochotą na kolejną dyszkę. Jakoś tak się układało, że mikrowczasy na Kaczawie kończyły się w okolicach Wojcieszowa. Będąc tam odnalazłem wieżę widokową, której jeszcze nie poznaliśmy, na szczycie górki Dłużec. Zatem zaparkowaliśmy w Dobkowie przy głównej drodze - w sumie 3 dzień z rzędu jesteśmy w tej wiosce - i ruszyliśmy przed siebie. Dziś niedziela, 3.03. Osiem lat temu odszedł mój dziadek. Jest to najzimniejszy dzień z trzech spędzonych tutaj. Trochę po szlaku, trochę na dziko. Najładniejsze miejsce to polanki za wzgórzem Lipna, dobrze je widać na mapie. Bajka. Chciałoby się rozłożyć i poczytać książkę. Dziś istotna zmiana, idzie mi się bardzo dobrze, szybko, nogi lżej i żwawiej pracują. Czyżby rozchodziłem zimowe zasiedzenie? Oby. Pod Dłużcem idziemy na dziko, sporo zwierzyny w krzakach i ludzi na ścieżkach. Nie sądziłem, że to miejsce jest tak popularne. W pół godziny widzę tyle ludzi, ilu nie widziałem przez ostatnie 2,5 dnia. Zejście jest równie proste, błotniste, jak wejście. Świetna trasa na krótki spacer, szczególnie w naszym przypadku w niedzielę.
Obiad jemy w nowopoznanej restauracji w Złotoryi, dobra! Odjeżdżamy z Kaczawy bo super 3 dniach mówiąc - do zobaczenia niebawem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz