NZ III - Dzień 20 - 17.11 - nicnierobienie

W nocy padał deszcz, do południa także, a więc… nicnierobienie. Potrzebny taki dzień. Wstaliśmy po 8, śniadanie bez patrzenia na zegarek, później przy herbacie w jadalni przegląd zimowych planów, w tym koncertów i spektakli. Przed południem poszliśmy do pokoju poczytać. Usnąłem. Kapitalna południowa drzemka. Niczym emerytura. Jak tak ma to wyglądać i to na końcu świata, to jestem za! Obudziłem się o 13, poszliśmy na kawę. Później znowu czytanie. Około 15 pojechaliśmy do Glenorchy, spacer po wiosce, którą znałem, ale nie w całości. Odeszliśmy wybrzeże, kilka uliczek, pole golfowe i na końcu obiad. No właśnie, wyboru to tu nie ma, padło na fish&chips, którym daleko do tych z Hobart oraz fish burger. Bez szału. Sprawdziliśmy także parking na jutrzejszy długi trudny trekking na Mt Alaska. Wieczór, to pakowanie plecaków, przygotowanie trekking i spać. Wstajemy około 5, szybkie śniadanie i ruszamy.