Małopolska

w minioną sobotę byłem już na tyle zdrowy, aby gdzieś wyskoczyć. Odkopałem w swoich planach zimowych trasę w okolicach Alwernii. Płaski teren, słońce świeci - jedźmy. Taka małopolska objazdówka. Zaczynamy od Mętkowa, stary kościół. Myślimy sobie - fajnie, zwiedzimy. Guzik. Wg informacji msza św. skończyła się 20 minut po naszym przyjeździe, a kościół pozamykany. To ja się pytam dla kogo on jest? nie będę tego wątku tutaj rozwijał, ale nie podoba mi się, że kościoły są zamknięte, drugi taki przypadek mamy w Rudnie kilka godzin później. Co najmniej dziwne i niezrozumiałe. Jedźmy dalej - Wygiełzów i zamek Lipowiec. Wejście pod zamek powoduje, że jestem osłabiony. Oj, gdzie ta forma z Nowej Zelandii? Mimo że nie miałem grypy ani covidu, tylko "jakiś" wirus z silną gorączką, widzę i czuję jak zdewastował mi organizm. Kupujemy bilet i zwiedzamy zamek, idziemy na wieżę, skąd rozciąga się ładny widok na okoliczne pagórki. Ładny rejony Jury. Luty i drugi raz Jura. Czy to coś oznacza? Jak dobrze pójdzie, to w planach mamy jeszcze 2 wypady na Jurę w tym roku. A dla nas to naprawdę czarna plama na mapie. Zamek w Lipowcu na plus, na poczekalnię wędruje tutejszy skansen. Kolejny przystanek, to wioska Płaza i ładny pałacyk, szkoda, że z zaniedbanym parkiem. Kolejny etap to najładniejszy teren dzisiaj i kusi na rower - Zamek Tenczyn. Krótki spacer z parkingu, pole agatowe, ładny widok na zamek... no i ten zamknięty kolejny kościół. Ładny teren. W końcu zjeżdżamy do Alwernii. Nigdy nie byłem, liczyłem na wiele... Na rynku stare chatki, podeszliśmy do klasztoru i w zasadzie tyle. Razi widok ładnego wręcz nowoczesnego budynku Muzeum Pożarnictwa, a we wiosce droga totalnie dziurawa. Z muzeum skorzysta może procent społeczeństwa, a z dróg korzystają niemal wszyscy. Kto planuje tak wydatki? Tak minęła nam niedziela. Spokojnie, rekonwalescencja. Marzę już o Kaczawie, mieliśmy jechać w ten tydzień, ale jeszcze poczekamy. Właśnie wróciliśmy z planetarium w Chorzowie realizując kolejny punkt z naszego zimowego planu.