jak dobrze, że je mamy. Ponad tydzień temu zaczęliśmy świętować wcześnie, czyli w piątkowe popołudnie. Ciągnie mnie do Gliwic, więc padło na Plado. Nowe zwierzątka zjedzone. Ale najważniejsze, co możemy sobie dać, to wspólny czas. Który ucieka. Spędziliśmy fantastyczny wieczór w Gliwicach, a do auta szliśmy, gdy Kafo już było zamknięte. O tej porze jeszcze nie szlajałem się po mieście. W sobotę była chwila wytchnienia, a niedziela to Rudy, spacer przed siebie, drugie Plado, inne zwierzątko, kawa, lody. Tak, źle nie było. Taki weekend, dla innych, nie dla siebie. Jakże miły i potrzebny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz