co za wiosna. Raczej cieplejsza zima. W kwietniu nie byliśmy nigdzie na weekendzie, bo alb leje, albo zimno. Święta spędziliśmy świetnie, z najbliższymi i w lesie. Polityka "nie ma nasiadówy" nie zmieni się. Co trzeba, to przy stole i w plener. Dla nas i naszych gości - wychodzi na zdrowie. Niedziela to Kobiór i tamtejsze lasy. Odkryłem cudowny kawałek, z zewnątrz przypomina pierwotną puszczę. Rezerwat. Fantastyczne miejsce. I do tego jeszcze rzeczka Korzeniec. Nic, tylko odwiedzać! Do Nikona podpiąłem Pentaxa 50 1.8. Co za kombinacja. Poniedziałek, a jakże - moje ulubione Rudy Raciborskie z rowerami. No przecież pisałem, że Święta z najbliższymi? Później kawa w kafo, co się będę powtarzał.
Tydzień później, czyli w ten miniony weekend miała być Kaczawa III, miała, ale nie była. Miało padać. Za daleko na jeden dzień pogody. Było coś innego, ale o tym przy następnym wpisie. Praca i zmęczenie daje znać o sobie. W piątek padłem i poszedłem spać po robocie. Ale było, minęło. Odliczam dni do długiego weekendu i liczę, że już w końcu wyjedziemy. Choć... przed chwilą właśnie odwołałem rezerwację, znowu przez deszcze. Och...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz