w okresie Bożego Narodzenia wpadam w swój unikalny rytm, który od lat praktycznie się nie zmienia - i niech to trwa, bo jest pięknie
22.12 - mój park z samego rana, pomielić mak, spacer przez moją podstawówkę, miliony wspomnień, później kupowanie ryb
23.12 - wieczorem kawa w kawiarni i spacer przez mój park
24.12 wigilia i wszystkiego po trochu, bo co robię w wigilię, będę robić cały rok
25.12 odwiedziny najbliższych
26.12... czas się poruszać, nie ma siedzenia i w tym dniu ostatnio jeździmy do Bielska, bo to miasto uwielbiam. Nie inaczej było w tym roku. Z tym, że w tym roku towarzyszą nam audioprzewodniki, które otwierają nam oczy na miejsca, o których istnieniu nie wiedziałem. W minioną niedzielę (drugi dzień świąt) podróż rozpoczęliśmy w Grodzisku Śląski. Byliśmy tam lata temu, zamek jak stał, tak stoi. Kiedyś był zadbany, dziś remont trwa w najlepsze i pięknieje. Później pojechaliśmy malowniczą drogą na wzgórzu do Bielowicka. Następnie Jaworze i tu miła niespodzianka. Nie miałem pojęcia o historii tego miasteczka, o uzdrowisku, o parku... wspaniałe miejsce i warto tam wrócić. Tam zmarzliśmy solidnie. Miały być święta po wodzie, odwilż, a tu minus 8. W końcu pojechaliśmy do Bielska. W radio grała już Siesta, było po 15-tej, słońce nisko. Zaczęliśmy spacer na moście na Białej, a później oddaliśmy się w ręce, a raczej głos przewodnika. Choinka, jak co roku, stoi przy zamku, rynek bajeczny, nawet udało się na chwilę wskoczyć do jednej z knajpek na gorącą czekoladę. Fantastyczny klimat, jeszcze lepsze zdjęcia. nigdy nie miałem tyle punktów do zwiedzenia na zimę, jak w tym roku. Jest z czego wybierać, i dobrze. Do Kaczawy już włączyłem odliczanie, mniej niż 2 miesiące.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz