Dni szybko płyną. Powoduje to coraz krótszy dzień, jednak po zmroku też toczy się życie. Dziś właśnie krótszy dzień na dworze. Łapiemy balans po wczoraj, przed jutrem. Wracamy w czeskie Izery, chcemy na bagna. Jedziemy za Hejnice na parking w Smedava. Miało być 9km, wyszło jak zwykle dużo więcej. Ja gapa nie wsadziłem naładowanego akumulatora do aparatu. W plecaku miałem rozładowany ze wczoraj, na szczęście pozwolił na kilka zdjęć. A dziś miał być dzień makro. Na parkingu niezwykle wiało, ale z upływem dnia pogoda się klarowała. Nikogo na szlaku. Prawdziwe Izery - bagna, mokradła, kosodrzewina i brązowe strumyki. Powinno się tu przyjeżdżać raz do roku na takie ładowanie zmysłów. Najpiękniejszy kawałek dziś, to czerwony szlak kładkami, które znamy z 2014 roku prowadzący przez czarną Izerkę. Obiad jemy w małej restauracji w Nowym Mieście pod Smrkiem. Wieczorem, laba. Rozczytuję się godzinami o obiektywach do drugiego body, który sobie zamarzyłem. Mam już w głowie plan, zobaczymy.





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz