Dziś numer jeden z naszej listy - naleśniki z jagodami w Chatce Górzystów. Ruszamy nieopodal wyciągu w Świeradowie. Trawersujemy single trackiem, aby dojść w końcu do niebieskiego, który zaprowadzi nas do schroniska. Podejście męczy mnie, jednak szybko o tym zapominam, jak Pani wspomina o wyjeździe do Wiednia, który już za ponad 2 tygodnie. Nooo i to powoduje, że mentalnie jestem gdzie indziej i nie czuję upływających kilometrów. Muszę przyznać, że listopad zaplanowaliśmy sobie wybornie, by jakoś zrekompensować sobie te krótkie monotonne dni. Ani się nie zorientowałem, w nogach mieliśmy 10km. Chatka Górzystów. Wieje ciszą absolutną. W rogu siedzi wtulona w siebie parka, pani krząta się po kuchni. Siadamy tam, gdzie zawsze, przy książkach blisko kuchni. Po 10 minutach pojawiają się naleśniki z serem i jagodami. Genialna sprawa. Czekając na posiłek wypatrzyłem ciekawą książkę - „My dzicy Papuasi” Wojciecha Dworczyka. Mam ogromny respekt dla podróżników, takich, jak on, sprzed 50 lub więcej laty. Jak tylko przeczytam to, co na czytniku - kupuję tę pozycję. Dziś na szczęście takie stare książki są na wyciągnięcie ręki. Hala Izerska - pusta, cicha i żółta. Nagle chmury się rozstępują i widać ośnieżoną Szrenicę. Idziemy żółtym na Stóg Izerski. W pewnym momencie Pani zbacza ze szlaku i mówi, że idzie szukać czapki, którą tu zgubiła rok temu. Mija 5 minut… słyszę „jeeeeeest”. Poważnie. Nadgryziona, zgnita, ale jest! Na brzegu Koziego Potoku. Niesamowite, przeleżała cały rok i czekała na swoją właścicielkę. Muszę przyznać, że sam tę czapkę jej kupiłem w Bielsku. Po drodze zgarniam jeszcze ciekawsze okazy na sesję makro, którą już urządzę w domu. Żółty szlak pnie się w górę po ścianie błota. Nie można tu zrobić schodów? Na górze wieje i to bardzo, gdzie nie gdzie zalega śnieg. Schodzimy do parkingu na dziko wydeptaną ścieżką. To był wspaniały pyszny dzień. Lecz to nie koniec wrażeń. W domu sesja makro, ten rodzaj fotografii pochłonął mnie bez końca. Później zaparzam Gwatemalę, wyszła wybornie. Co za Izery!





















Brak komentarzy:
Prześlij komentarz