miniony weekend nie obfitował w góry czy inne atrakcje wydajnościowe. Wypiliśmy 3 dobre kawy, co na nasze standardy, to morze albo i ocean kawy, ale dobrej kawy. W sobotę pojechaliśmy do Bielska. Jak zwykle, pochodzić. Uwielbiam to miasto i jego zakamarki. Street shooting, kawa w akwarium, wybitna Nikaragua. Albański wieczór. Czemu Albański? bo tam jedziemy na naszą ekspedycję. Och... nie mogę się doczekać. W innych warunkach pewnie byśmy tam nie pojechali, ale cenię to, co mam i mogę. Siadamy przy kawie, mapy, blogi, notatki i analizujemy góra po górze, gdzie iść, gdzie nie. Będzie pięknie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz