Upał straszny, w końcu nie marzniemy. Śniadanie, wyjazd, parkujemy przy cmentarzu w Czarnylesie - a jakże - niemal zawsze tam znajdujemy miejsca parkingowe. Trasę można opisać krótko - las, las, pole i koniec. No ale nie upraszczając zbytnio - weźmy dla przykładu Antoniów. Bardzo ładny Pałac myśliwski książąt Radziwiłłów, ładny park i nawet pusto. Długi weekend. Pani wpadła na pomysł, by nie cisnąć się na Wrocław, bo tłumy i bramki. I miała rację. Odczuwam trudy ostatnich dwóch tygodni, mamy w nogach prawie 500km, ostatnie dni to upały. Mało? dla mnie wystarczy. Dotarliśmy do samochodu, a obiad zjedliśmy po drodze, w miejscowości Wieluń. 5 centów nie dałbym za tę restaurację, gdzie jedliśmy obiad. Ale był wyborny! mamy szczęście do dań. Była jeszcze kawa w Kafo, wiadomo. Tak minął nam długi weekend, a w zasadzie 2 tygodnie. Czas wrócić do normalnego trybu, czyli 5 dni odnowy biologicznej i aktywny weekend.
.
Dziś, gdy piszę te słowa, to już czwartek. Miniony weekend był w Górach Sowich. Ładnie, bez szału, upalnie, ale o tym już mam nadzieję jutro i wyjdę na prostą z zaległościami blogowymi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz