czwartek, 13 sierpnia 2020

BP - dzień 2 - 26.07: Góry Słonne pierwsze starcie

Noc była koszmarna. Do 22 oglądaliśmy golf, później spać. Ale jak, okna na ulicę, a tam ruch. Usnąłem. O północy obudził mnie hałas. Straszny wrzask. Ekipa malowała pasy. O północy! A ich urządzenie do malowania hałasowało niczym młot pneumatyczny. Ponieważ nie lubię się męczyć, wziąłem moją magiczną tabletkę i po kwadransie - zdaniem Pani - już chrapałem. Rano po 7 zeszliśmy na śniadanie. Normalne, bez szału, jednak doceniam personel hotelu, który dbał o czystość i dezynfekcję. Pozbieraliśmy nasze tobołki i ruszyliśmy w stronę Ustrzyk Dolnych, gdzie mamy spędzić kilka kolejnych nocy. Po drodze podjeżdżamy do Zagórza, by zobaczyć ruiny Klasztoru Karmelitów Bosych. Znak jak byk - zakaz wjazdu, ludzie wychodzą z kościoła, Pani myśli, gdzie tu zaparkować. Jedna z lokalsek mówi - jedźcie jedźcie, tu policji nie ma. No to podjechaliśmy. Ładne miejsce na wzgórzu, ruiny trzymają się dobrze. Jest tam kilka osób. Weszliśmy na wieżę skąd rozciąga się ładny widok. 

Jedziemy dalej, na przeciw nam sznur aut. Tankujemy. Zdumiewają mnie polscy wczasowicze. Fakt, nie pamiętam, kiedy w wakacyjne miesiące jeździłem w Polskę. W 2016 BBKB było we wrześniu. Otóż rodacy tłumnie cisną na stację benzynową po hot dogi. 9-ta rano. Lepiej by było dla nich, by zjedli normalne śniadanie. Ale to nie ostatni raz, kiedy złapię się za głowę. Ustrzyki. Nasz lokal nie jest jeszcze gotowy, zatem zostawiamy rowery i ruszamy dalej do Juraszkowej. Malutka wioska przy granicy. Góry Słonne, po to tu przyjechaliśmy. Parkujemy auto, bierzemy wodę i w drogę. Jak idziemy? Albo niebieskim albo - co podpowiada mi instynkt - ścieżką, którą dostrzegam na mapie dopiero na parkingu. Tak to jest, planując trasy, niektórych elementów nie dostrzegam. Dopiero muszę być na miejscu. Wybieramy tę opcję. Idziemy starą asfaltową drogą. Mija nas mężczyzna w średnim wieku w passacie. Ubrany w kapelusz i mocno zużyty t-shirt z napisem San Diego. Gdzie on tam jedzie? Otwiera kłódkę na szlabanie przed nami, widząc nas zwalnia zamykanie mówiąc - powoli, ja mam czas... Pani komentuje, że ludzie w dużych miastach takich słów nie używają. Jak się później okazało, przez kolejne 6 godzin nie zobaczymy nikogo! Oczywiście nie liczę paru samochodów, które nas mijały na drodze w Ropieńce. Idziemy nadal starym asfaltem pośród dzikiego lasu w stronę górki Średni Garb. Jest to najdzikszy teren, jakim szedłem w Polsce. Co chwila coś się dzieje w lesie. Jest on gesty, niemal nietknięty przez człowieka. Przechodzimy na niebieski szlak. Dzieje się. W błocie ślady niedźwiedzi, kotów i saren. Niedźwiedzi... one tu są. Robi się mocno pochmurno, las gęsty, jest klimatycznie. Teren jest płaski. Pani po cichu pyta - nie boisz się? Nie boję się, ale czujność trzeba zachować. Coś fenomenalnego. Bieszczady zatłoczone, Tarnica pewnie zadeptana, a my tu w dziczy, sami. W pewnym momencie gubimy szlak idąc szeroką wygodną ścieżką, dzięki czemu mamy dobry ogląd sytuacji co dzieje się dookoła. Ponieważ kierunek, w jakim zmierzamy, jest dobry, idziemy na północ, nie ma sensu szukać szlaku. Przechodzi mi przez myśl, aby dojść do polany i zawrócić. W pewnym momencie ścieżka staje się mocno zniszczona przez ciężki sprzęt do zwożenia drewna. Szukam twardych miejsc. Dostrzegam potok, myślę sobie - jest żwir, pewnie twardo, wskoczę. Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Jak tylko moja noga dotknęła żwiru, on załamał się pod moim ciężarem. Cały but mi wsiąknęło. Jakimś cudem wyskoczyłem i próbowałem wskoczyć w ścianę ziemi na brzegu tego strumienia. Tam wpadłem w błoto jeszcze głębiej. Wołam Panią... filmuj! W końcu coś się dzieje. Taki jestem. Stoję w błocie, które pożera mnie, czekam na Panią, dostrzegam maliny, wiec podjadam. Później próbuję wyjść, nie ma lekko. Błoto mam w i na butach. Nogawki upaprane do samych kolan. Ciężko było, ale się wydostałem. Doszliśmy do ścieżki, która prowadzi do Ropienki. Inaczej to sobie wyobrażałem, jednak jest to szeroka utwardzona droga wzdłuż polan i łąk. Idzie się ciężko, jest parno, ciepło, nagle grzmi. Zaczyna padać drobny deszcz. Idziemy. Później skręcamy na w prawo na drogę do Wojtkówki. Stroma droga, oj ciężko. Wiele płazów rozjechanych. Pada. Aparat moknie, decyduję się ubrać pelerynę. Droga paruje, bucha gorącem z dołu i z góry. Ultra trudne warunki. Patrzę na mapę i widzę przedłużenie starego asfaltu, którym zaczynaliśmy. Idziemy! Tu zaraz po wejściu wita nas hałas w lesie. 4 sarny. Wyszły nieco dalej od nas, popatrzały i uciekły do dziczy. Chwilę później ja przeżywam dramat. Chcę włączyć aparat, nie da się... dobra,zmieniam baterię. Włączam, jest. Uff... ale... nie mogę go wyłączyć! Aparat działa gdy przełącznik jest na off. Co się dzieje? Pani ze spokojem mówi - odkręć obiektyw i przykręć. Robię, nie pomaga. Szok! Ja bez aparatu nie funkcjonuję. Nie da się wyłączyć go bez wyjęcia baterii. Może zamókł? Przecież jest wodoodporny. Bez paniki. Podziwiam las, który jest cudowny. W pewnym momencie widzę na drodze odchody. Nic dziwnego, sporo tego. Ale... dwa kroki dalej wyczuwam wielki smród. Niesamowite! Jakaś padlina jest w lesie, z którego dochodzi szelest. Szkoda, że nie wszedłem. Jednak ten aparat mnie zasmucił. Ile tu jest okazji do zdjęć. Cudowna trasa. Zmęczeni dochodzimy do niebieskiego szlaku, zostało nam mniej niż pół butelki wody. Padam. Schodzimy do drogi ładnymi łąkami. Jednak zmęczenie nie pozwala mi się w pełni cieszyć. Co za miejsce, co za trasa. 24 km wybiło przy aucie. Jak dobrze, że w aucie mam barek. Pijemy, bo trzeba uzupełnić płyny. Jedziemy do Ustrzyk. Zatrzymuje nas policja. Nie.... przypomina mi się dramat z Ugandy. Rozmawiamy z policjantem. Mówię mu o naszych przygodach z policją w Afryce. Co za gość! Niesamowicie porządny gość. Myślałem, że nas zacznie przepraszać, że nas w ogóle zatrzymał. Teren przygraniczny, obce tablice, niemal nowozelandzkie. Doradził, pouczył... co za miły policjant. Można? Można. W Ustrzykach wchodzimy do restauracji, która miała się zamknąć, ale przedłużyła urzędowanie na nasz widok. Jak miło. Po Ustrzykach szwendają się tłumy wczasowiczów, kicz i tandeta też jest. W sklepikach mnóstwo ludzi bez masek, nikt nie zwraca na to uwagi. Przeszkadza mi to, bierność i kicz też. Ale w takim kraju żyję, nic na to nie poradzę. Tak minął dzień. Co za dzień. Trasa - 5 gwiazdek. Top. Wieczorem padam, piszę te słowa, golf, runda finałowa i czekam, aż pochłonie mnie sen. Aha, no i pranie musiałem zrobić.






























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Etykiety

Adršpach (1) Albania (39) Alpy (9) Alpy. UFO (1) Australia (82) Austria (18) B&W Photo (132) Babia Góra (4) Bałtyk (1) Barcelona (22) Beskid Makowski (1) Beskid Mały (5) Beskid Niski (29) Beskid Sądecki (3) Beskid Śląski (16) Beskid Śląsko-Morawski (17) Beskid Wyspowy (4) Beskid Żywiecki (97) Będzin (1) Białoruś (4) Biebrza (10) Bielsko Biała (21) Bieszczady (28) Bory Stobrawskie (3) Bory Tucholskie (7) Boże Narodzenie (13) Bratysława (1) Broumowskie Ściany (2) Bryan Adams (3) Brzeźno (2) Bytom (1) Chorwacja (8) Chorzów (3) Chudów (1) Cieszyn (11) Czechy (60) Częstochowa (5) Dolina Baryczy (7) Dolinki Krakowskie (1) Dolomity (11) dżungla (10) fotografia (5) Francja (13) Gdańsk (7) Gdynia (1) Gliwice (7) Goczałkowice (4) golf (2) Gorce (1) Góra Św. Anny (6) Góry Bardzkie (3) Góry Bialskie (4) Góry Bystrzyckie (8) Góry Choczańskie (4) Góry Izerskie (29) Góry Kaczawskie (3) Góry Kamienne (1) Góry Ołowiane (1) Góry Orlickie (2) Góry Sanocko-Turczańskie (1) Góry Słonne (4) Góry Sowie (9) Góry Stołowe (6) Góry Sudawskie (1) Góry Świętokrzyskie (2) Góry Wałbrzyskie (1) Góry Wsetyńskie (1) Góry Złote (9) GR 20 (10) Hiszpania (22) Holandia (1) Indonezja (36) Istebna (2) Jeseniki (11) Jura Krakowsko-częstochowska (9) kajaki (5) Karkonosze (3) Katowice (14) kawa (1) Kędzierzyn Koźle (1) Klimkówka (1) Kłodzko (1) Kobiór (4) Korona Gór Polski (1) koronawirus (10) Korsyka (13) Kraków (12) Kruger (3) Kudowa Zdrój (1) Kuraszki (3) Lądek Zdrój (3) Leśne portrety (2) Liswarta (3) Litwa (1) Lubiąż (1) Lublin (1) Luciańska Fatra (5) Łańcut (1) Łężczok (1) Łódzkie (7) Magura Spiska (2) makro (40) Mała Fatra (17) Mała Panew (1) Małe Karpaty (2) Masyw Śnieżnika (7) Mikołów (2) Morawy (17) Moszna (1) namiot (3) Narew (1) nba (1) Niemcy (4) Nikiszowiec (4) Nowa Zelandia (108) Nysa (1) Odra (1) Ojców (1) Opolskie (17) Osówka (1) Ostrawa (3) OverlandTrack (8) Paczków (1) Pasmo Jałowieckie (2) Pazurek (1) Piłka Nożna (1) Podlasie (47) podróże (6) Pogórze Izerskie (4) Pogórze Kaczawskie (72) Pogórze Przemyskie (1) pokora (1) Praga (20) Promnice (1) Przedgórze Sudeckie (3) Przemyśl (1) Pszczyna (11) Pustynie (1) Puszcza Augustowska (9) Puszcza Białowieska (14) Puszcza Kampinoska (1) Puszcza Knyszyńska (9) Puszcza Niepołomicka (2) Puszcza Solska (1) Puszcze Polski (27) Racibórz (2) rower (152) Roztocze (6) różne (164) RPA (68) Ruda Śląska (2) Rudawy Janowickie (5) Rudy Raciborskie (34) Rwanda (18) Rybna (1) Rybnik (3) Rzeszów (2) safari (2) Singapur (3) Słowacja (55) Słowacki Raj (2) Sopot (2) street (122) Strzelce Opolskie (1) Suazi (4) Sudety (23) Sudety Wschodnie (11) Sumatra (35) Suwalszczyzna (2) Szałsza (1) Szklarska Poręba (1) Szlak Orlich Gniazd (2) Śląsk (36) Świętokrzyskie (7) Tarnowice (1) Tarnowskie Góry (4) Tasmania (81) Tatry (38) Tatry Bielskie (1) Tatry Niżne (12) Tatry Zachodnie (25) Toruń (1) Toszek (4) Trójka (1) Turcja (2) Tychy (1) Uganda (32) Ukraina (7) USA (29) Ustroń (1) Warszawa (8) Wenecja Opolska (3) Wiedeń (1) Wielka Fatra (21) Wielkopolska (1) Wigry (2) Włochy (13) Włocławek (2) Wrocław (5) WTR (4) wwe (4) WWE Smackdown World Tour 2011 (4) Zabrze (3) Ząbkowice Śląskie (1) Zborowskie (2) Złote Hory (1) Złoty Stok (1) zmiana (4) Żelazny Szlak Rowerowy (1) Żywiec (2)

Archiwum bloga