cieszyć się każdą rzeczą - to warto kultywować. nie zawsze się udaje, ale staram się to realizować. Zatem skoro nie góry, bo w sobotę lało, to do Opola. Ostatnio wracając z roweru weszliśmy tam na obiad. Warto było to powtórzyć i przy okazji pocelebrować ostatnie sukcesy. 7 godzin w minioną niedzielę minęło jak z bicza strzelił. Rozpoczęliśmy nasze zwiedzanie w Pławniowicach. Kiedyś byliśmy tam na rowerze, teraz odkryliśmy dodatkowo staw obok pałacu i od razu miejsce to powędrowało na zimową poczekalnię. W niedzielę, żeby było ciekawiej, kręcili tam film. Jaki? Ha! tego nikt nie wiedział. Pytam statystki - nie wie. Jak to? No nie wie. Pytam policjanta, też nie wie. A to Ci heca. Świetnie wyglądają statystki przebrane w typowo angielskie stroje z lat 40-tych minionego wieku z komórkami w ręku. Sam Pałac - ładny, jak zawsze. Już się cieszę na nasz zimowy pobyt tam. Opole. Parkujemy z dala od centrum. Smaczny obiad w Starce, spacer, kawa - to już średnio, ale najważniejszy jest czas spędzony z najbliższymi. Rzecz bezcenna. Tak wyliczony był pobyt, bo spojrzeć na Wenecję Opolską. Lata temu wyczytaliśmy o niej z Travellera. Jest jak wino, coraz ładniejsza, szczególnie smakuje po zmroku. Mam lekki niedosyt, że tak szybko, tak po łebkach, a ja potrzebowałem stanąć i popatrzeć dłużej. Jest po co wracać, bo warto.
.
Jesień sprzyja nauce, wzięło na czytanie. Przygotowania do afrykańskiej ekspedycji trwają w pełni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz