Winter Cieszyn Foto Seszyn 2019

to niemal już tradycja, co roku zimą pojechać do Cieszyna na zdjęcia, pochodzić. Maleńkie to miasto, ale ciągnie. Podobnie było w tym roku, a dokladnie tydzień temu, sobota rano, ruszylismy. Tym razem na rozgrzewkę wzięliśmy Ustroń. Miejsce dla mnie niezwykle ważne. Jak byłem mały jeździłem tam głównie z dziadkami na wczasy, "barak", "belweder" to dla mnie był koniec świata, jakże miły. Myślałem, że za mostem nad Wisłą nic już nie ma, jest koniec, czarna plama. Pamiętam co i gdzie się bawiłem, jak chodziliśmy, co śpiewaliśmy. Cudowne wspomnienia. Zabraliśmy moich rodziców, by sobie powspominać. Później oczywiście Delicje, kultowe miejsce. Zamówiłem poza lodami koktail, jak za dawnych lat. Pojechaliśmy jeszcze na chwilę na Równicę, nie było nas tam wieki. Da się zaparkować. Pamiętam to schronisko, dziś stoi opuszczone. No bo po co komu, jak wszyscy wjeżdżają? Rodzice pojechali pociągiem do domu, a my z Ustronia pojechaliśmy do Cieszyna. Tam mamy nocleg. Po wczekowaniu poszliśmy do kościoła i głodni na obiad. Miejsce już upatrzone, burgery na rynku. Genialne! Tak się najedliśmy, że koniecznie trzeba było pochodzić. Uliczki, ciche, puste, przyjemne. Cieszyn w pełnej krasie. Na rynku też niewiele się działo. Ulica Głęboka... jest klimat. Odwiedzamy fantastyczną kawiarnię dla smakoszy na Sejmowej, ale nie pijemy. Idziemy w stronę zamku, tam Pani niczym przyciągana przez magnes eksploruje plac zamkowy w okolicach rotundy... Bingo! Herbaciarnia, taka hipsterska, himalajska muzyka, ludzie bez butów, mówią szeptem, grają sobie w karty, siedzą po turecku, podziemia zamku. Pytam o zieloną herbatę. A jaką? taką hardcore - odpowiadam. Proszę bardzo - odpowiada pan zaparzacz. Gyokuro. Dał powąchać. Jest czad! Zostajemy. Cena nie ma znaczenia. Za chwilę czajniczek wypełniony ambrozją z Japonii stoi przede mną. Co za smak! Trzepie na wszystkie świata strony! Jest moc! Dodam tylko, że trzymało do czwartku (piłem w sobotę, a dziś gdy piszę tę słowa jest tydzień później). Odlot, super miejsce. Odleciałem, jak w akwarium w Bielsku. Może jeszcze kawy? Czuję się zmęczony, ale poszedłbym. W sumie nie poszedłem i może lepiej. Kto wie, co by było? Myślę sobie, kupię to cudo do domu. 100g powyżej stówki. Dziękuję, kiedy indziej. Ale i tak to kupię. Tak minął dzień. Mimo słabego lokalu usnąłem mocnym snem...