poniedziałek, 12 listopada 2018

Ekspedycja Sumatra - dzień 9 (16.09) - Welcome to The jungle! - dzień 1

Lało cały wieczór i noc, od 19 do 8 rano, intensywnie. Spaliśmy 10 godzin z przerwami, deszcz tak uderzał, że wręcz usypiał. Spakowani, przygotowani o 8.30 idziemy na śniadanie, tosty, jajecznica, naleśnik. Jedno danie dla mnie to zbyt za mało na tutejsze porcje. Mało też jem, marzę o dobrej cieplej herbacie. Po 9 zjawia się nasz przewodnik, młody chłopak z wioski, jakieś 25 lat. Tragarz przygotowuje posiłki, a my wychodzimy. Sipi deszcz. Po 100 metrach drogą skręcamy w prawo i zaczynamy się wspinać po gliniastej drodze. Coś budują. Idziemy bardzo wolno, ze mnie leje się pot strumieniami. To będzie motyw przewodni dzisiejszego dnia. Stajemy po chwili przed ścianą zieleni, do której prowadzi wąska ścieżka. Jedyne wejście do dżungli. Otacza nas gęsty wysoki las. Welcome to the jungle! Cicho mówi nasz przewodnik - Saharin. Ma około 25 lat, od urodzenia mieszka w Ketambe. Idziemy bardzo wolno, nie da się szybko chodzić po dżungli. Sporo błota, łatwo się poślizgnąć. Dżungla inna niż w Bukit, mniej przechodzona, dziksza. Saharin zręcznie posługuje się maczetą, torując nam drogę. Ścieżka jest wąska i szybko zarasta. Od czasu do czasu znakuje drogę łamiąc łodygę lub robiąc ślady na korzeniach. Imponujące są drzewa - największe drzewo w tej dżungli - fikus, który cechuje się tym, że „obejmuje” inne drzewo zabierając dostęp do światła, przez co ofiara ginie, a sam fikus się rozrasta. Inny gatunek, który jest tu imponujący, to maranti. Kilometr od drogi, nie ma znaczenia jak głęboko, dżungla jest niemal taka sama. Wypatrujemy orangutanów, jednak bez sukcesu. Mało też odgłosów ptaków, dominują cykady i małpy. Wypatrzyliśmy w pewnym momencie małego węża, który spał na korzeniu, zacznie swoją aktywność wieczorem. Nie trzeba było długo czekać, aż pijawki dobrały się do naszych stuptutów. W tej części dżungli sporo jest źródeł i strumieni, woda krystalicznie czysta, niemniej nie ryzykuję, przed nami wiele dni w dżungli, a dopiero co wyleczyłem się z problemów żołądkowych. Idę za przewodnikiem kontemplując każdy krok, przyglądając się każdej gałęzi czy drzewu, które łapię. Myśli uciekają raz wgłąb dżungli, raz na górę Kemiri, na którą pójdziemy za kilka dni, raz do pracy. Szczęśliwy ten, który cieszy się z tego, co ma. I oto chodzi. Za mną dzielnie podąża moja Pani, jej uśmiech to dla mnie radość. Po dwóch i pół godzinach docieramy do obozu nad rzeką. Kilka białych osób, kilkanaście lokalsów, w większości to bardzo młodzi ludzie, którzy zarabiają na życie chodząc po dżungli z głodnymi przygód europejczykami. Rozkładamy się na macie, nasz przewodnik i tragarz przygotowują lunch, ich rówieśnicy dbają o żołądki swoich klientów. Smaży się lokalna ryba i marnie wyglądający kurczak, jak każdy zresztą w tych rejonach. Zauważyłem, że biali w ogóle się nie pozdrawiają, patrzą na siebie dziwnie, coś tam mruczą pod nosem, idą dalej. Będziemy spać w tym obozie, namioty to folia owinięta kilkukrotnie wokół patyków wystających z ziemi, ułożone pod drzewami zapewniają suchą noc. Dostajemy lunch - makaron z tytki, trochę owoców i herbatę, której smak chcę jak najszybciej zapomnieć. Po dwóch godzinach nicnierobienia zostawiamy większość naszych rzeczy i idziemy w okoliczną dżunglę. Rośnie tu wiele drzew owocowych co przyciąga zwierzęta. Liczymy, że będą orangutany, jednak dziś żadnego nie zobaczyliśmy. Saharin mnie za to przeprasza. Słuchaj, to nie zoo, nie przepraszaj nas - pocieszam. Coraz bardziej doskwiera mi ból prawego ucha, oby nie było to nic poważnego. Do obozu wracamy około 17. Marzę już o kąpieli w rzece. Wracają wspomnienia z Marble Baths z Drakensberga. Powiem tylko tyle - kąpiel po nagu w rzecze w dżungli po całodziennym biciu rekordu w wydzielaniu potu - rzecz absolutnie genialna. Po 17 to jak wyczekiwanie na deszcz. Siedzimy na macie przed namiotem, przy ognisku krząta się kilku lokalsów doglądając ognia, przygotowując obiad. Jest tez kilku białych. Na drzewach pojawiły się małpy zmierzające w nasza stronę, chcące posilić się resztkami jedzenia. Nagle ze strony owych białych osób rozlega się głos - „patrz! patrz! tam...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Etykiety

Adršpach (1) Albania (39) Alpy (9) Alpy. UFO (1) Australia (82) Austria (18) B&W Photo (132) Babia Góra (4) Bałtyk (1) Barcelona (22) Beskid Makowski (1) Beskid Mały (5) Beskid Niski (29) Beskid Sądecki (3) Beskid Śląski (16) Beskid Śląsko-Morawski (17) Beskid Wyspowy (4) Beskid Żywiecki (97) Będzin (1) Białoruś (4) Biebrza (10) Bielsko Biała (21) Bieszczady (28) Bory Stobrawskie (3) Bory Tucholskie (7) Boże Narodzenie (13) Bratysława (1) Broumowskie Ściany (2) Bryan Adams (3) Brzeźno (2) Bytom (1) Chorwacja (8) Chorzów (3) Chudów (1) Cieszyn (11) Czechy (60) Częstochowa (5) Dolina Baryczy (7) Dolinki Krakowskie (1) Dolomity (11) dżungla (10) fotografia (5) Francja (13) Gdańsk (7) Gdynia (1) Gliwice (7) Goczałkowice (4) golf (2) Gorce (1) Góra Św. Anny (6) Góry Bardzkie (3) Góry Bialskie (4) Góry Bystrzyckie (8) Góry Choczańskie (4) Góry Izerskie (29) Góry Kaczawskie (3) Góry Kamienne (1) Góry Ołowiane (1) Góry Orlickie (2) Góry Sanocko-Turczańskie (1) Góry Słonne (4) Góry Sowie (9) Góry Stołowe (6) Góry Sudawskie (1) Góry Świętokrzyskie (2) Góry Wałbrzyskie (1) Góry Wsetyńskie (1) Góry Złote (9) GR 20 (10) Hiszpania (22) Holandia (1) Indonezja (36) Istebna (2) Jeseniki (11) Jura Krakowsko-częstochowska (9) kajaki (5) Karkonosze (3) Katowice (14) kawa (1) Kędzierzyn Koźle (1) Klimkówka (1) Kłodzko (1) Kobiór (4) Korona Gór Polski (1) koronawirus (10) Korsyka (13) Kraków (12) Kruger (3) Kudowa Zdrój (1) Kuraszki (3) Lądek Zdrój (3) Leśne portrety (2) Liswarta (3) Litwa (1) Lubiąż (1) Lublin (1) Luciańska Fatra (5) Łańcut (1) Łężczok (1) Łódzkie (7) Magura Spiska (2) makro (40) Mała Fatra (17) Mała Panew (1) Małe Karpaty (2) Masyw Śnieżnika (7) Mikołów (2) Morawy (17) Moszna (1) namiot (3) Narew (1) nba (1) Niemcy (4) Nikiszowiec (4) Nowa Zelandia (108) Nysa (1) Odra (1) Ojców (1) Opolskie (17) Osówka (1) Ostrawa (3) OverlandTrack (8) Paczków (1) Pasmo Jałowieckie (2) Pazurek (1) Piłka Nożna (1) Podlasie (47) podróże (6) Pogórze Izerskie (4) Pogórze Kaczawskie (72) Pogórze Przemyskie (1) pokora (1) Praga (20) Promnice (1) Przedgórze Sudeckie (3) Przemyśl (1) Pszczyna (11) Pustynie (1) Puszcza Augustowska (9) Puszcza Białowieska (14) Puszcza Kampinoska (1) Puszcza Knyszyńska (9) Puszcza Niepołomicka (2) Puszcza Solska (1) Puszcze Polski (27) Racibórz (2) rower (152) Roztocze (6) różne (164) RPA (68) Ruda Śląska (2) Rudawy Janowickie (5) Rudy Raciborskie (34) Rwanda (18) Rybna (1) Rybnik (3) Rzeszów (2) safari (2) Singapur (3) Słowacja (55) Słowacki Raj (2) Sopot (2) street (122) Strzelce Opolskie (1) Suazi (4) Sudety (23) Sudety Wschodnie (11) Sumatra (35) Suwalszczyzna (2) Szałsza (1) Szklarska Poręba (1) Szlak Orlich Gniazd (2) Śląsk (36) Świętokrzyskie (7) Tarnowice (1) Tarnowskie Góry (4) Tasmania (81) Tatry (38) Tatry Bielskie (1) Tatry Niżne (12) Tatry Zachodnie (25) Toruń (1) Toszek (4) Trójka (1) Turcja (2) Tychy (1) Uganda (32) Ukraina (7) USA (29) Ustroń (1) Warszawa (8) Wenecja Opolska (3) Wiedeń (1) Wielka Fatra (21) Wielkopolska (1) Wigry (2) Włochy (13) Włocławek (2) Wrocław (5) WTR (4) wwe (4) WWE Smackdown World Tour 2011 (4) Zabrze (3) Ząbkowice Śląskie (1) Zborowskie (2) Złote Hory (1) Złoty Stok (1) zmiana (4) Żelazny Szlak Rowerowy (1) Żywiec (2)

Archiwum bloga