- panie, sporo dzikiej zwierzyny jest na Jasielu, jak tam pan pójdzie to na pewno pan spotka
No i sobie zapamiętałem. Jedziemy do Woli Wyżnej, przy dawnych PGRach parkujemy. Dwa budynki mieszkalne, żyje tam kilka osób. Niby pusto, niby biednie, ale pięknie dookoła. Lasy i łąki . Idziemy prosto przez Jasiel. Tak, zdecydowanie towar luksusowy. Teren mocno podtopiony, tu i ówdzie cmentarze, krzyże. Ptaki drapieżne fruwają. Przestrzeń. Coś pięknego. Ukryta Polska perełka. Dochodzimy do niebieskiego szlaku, pole namiotowe. Później na południe dzikim lasem do granicy. Czerwonym do Kanasiówki, mijamy 4 osoby. Las dziki, nienaruszony. Mnóstwo zwalonych drzew. A pogoda? Robi swoje, miało po południu się wypogadzać, a tu sipi deszcz. Na Kanasiówce byliśmy kilka lat temu, jak wracając z Wołosatego zatrzymaliśmy się w Komańczy. Ładne miejsce. Dziś chcemy przejść cały kawałek z Kanasiówki do Koprownicznej, bo tam dotarliśmy rok temu. Nogi bolą, iść trzeba. Otuchy dodają słupki graniczne ponumerowane, na mapie mam też je zaznaczone. Las się zmienia. Raz Polany, raz mokradła, drzewa stare i młode. Powalone też. W pewnym momencie na słupku granicznym dostrzegamy duży pocisk, jakiś moździerz chyba, nie znam się. Przyznam, że nie znam innego drugiego terenu tak naznaczonego walkami jak właśnie Beskid Niski, dookoła wszędzie miejsca historyczne z obu wojen światowych. Mnóstwo śladów historii. Na Koprownicznej jesteśmy padnięci, spłoszyliśmy dwie ogromne sarny. Stamtąd już na dziko na północ do auta. Co za dzień... dwa bezsprzecznie topowe miejsca - Jasiel i cały odcinek Kanasiowka - Koprowniczna. Bajka, tak blisko domu.
Jasiel
Szlak
Wola Wyżna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz