W naszych planach dzień ten zatytułowany był "survival", czyli marsz na dziko. Pogoda dopisuje, więc idziemy. Podjeżdżamy do Woli Niżnej, tam parkujemy auto w przydrożnym parkingu i idziemy na północ wąską ścieżką. Dziś nie ma szlaków, jest mapa, GPS i kompas. Dochodzimy do Polan Surowicznych, cudowny teren. Tam skręcamy na wschód, mijamy chatę studencką, są krowy swobodnie się pasące, jest i stara dzwonnica z 17 wieku. Gorąco. Dochodzimy do rzeki Wisłok i wzdłuż niej maszerujemy na północ. Tu cała frajda się zaczyna. Chcemy ominąć 2 górki Garbki i Polańska. Mapa pokazuje ścieżki, GPS - nieco inaczej. Idziemy w las, jest bardzo dziko. Chaszcze do pasa. Góra dół, szukamy ścieżki, ale wyrabiam drzew robi swoje i ciężko cokolwiek odnaleźć. Decydujemy iść wg kompasu na zachód. Wchodzimy w takie miejsca, o których się nam nie śniło. Wielkie koryta małych strumyków, przewyższenia, ślady zwierzyny, ale jedno przykuwa moją uwagę - brak odchodów. Wydaje mi się, że nie ma tu dużo zwierzyny. Idziemy po trudnym technicznie terenie. Nie muszę dodawać, że nie ma tu nikogo, ani też ścieżki. Dobrze idzie się korytami rzek i strumyków. Trzeba uważać, co by nie zadeptać zwierząt, a żab tu pełno, jest i salamandra. Co kilka minut zerkam na kompas i GPS. Wchodzimy na szczyt Garbki i decydujemy, że idziemy na południe. Widać koryto strumyka, to dobry znak, bo on dochodzi do Potoku Surowicznego, który przekraczaliśmy rano. Najważniejsze, to dobre samopoczucie i pozytywne myślenie, nawet jak robi się ciemno. Po dłuższej chwili marszu przez dzikie zastępu Beskidu Niskiego wychodzimy na Polany Surowiczne. Mnóstwo kwiatów. Za chwilę przed nami wybiega lis z krzaków. Mam dość. Moje meindle mnie obdzierają, prawa stopa. Wczoraj zdarłem skórę z prawej stopy, aż mięso się szkliło. Dziś nie mam lekko. Marsz przez dziki las wyzwolił we mnie energię i zapomniałem o bólu, teraz on wraca. Chwila przerwy, posiłek i dalej do auta.
Było pięknie, kolejne cenne doświadczenia i piękno, które ukryte jest w tych pięknych niskich i niepozornych górach. Odludne przestrzenie powalają na kolana swoim pięknem. Zostały nam tu 2 dni, co dalej? Wszystko zależy od mojej nogi, bo jest gdzie tu chodzić.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz