Sudety Wschodnie - dzień 1 - dojazd

było to w miniony piątek, urwaliśmy się nieco wcześniej z pracy, autostrada i jedziemy do Stronia Śląskiego, gdzie mamy zabookowany nocleg. Po drodze pokusiło nas zatrzymać się w Mosznej zobaczyć zamek. Wiele razy przejeżdżaliśmy, nie weszliśmy. Tym razem jest inaczej. Bilet wstępu trzeba nabyć, aby wejść do parku i zobaczyć kawałek zamku od wewnątrz. Sam zamek robi wrażenie, park - również. Aż chce się wrócić tu z rowerami. Odcinek między Krapkowicami a Prudnikiem jest naprawdę ciekawy. Ostatnio bierze mnie na takie małe wioski i pola, miejsca, gdzie czas płynie inaczej. Po Mosznej - Kłodzko. Naczytałem się, że to "polska Praga", że piękne miasto, itp. Przyjechaliśmy tam głodni, parking strzeżony, idziemy na rynek - szału nie ma. Po 18 w piątek naprawdę trudno znaleźć ciekawe miejsce, gdzie można coś zjeść, na szczęście na rynku czynna była jedna restauracja. Podeszliśmy pod twierdzę, później mini mini replikę Mostu Karola (kompletnie jak można te 2 budowle do siebie porównać) i odjechaliśmy do Stronia Śląskiego, aby spędzić tam weekend. Jutro długa trasa. Udało znaleźć się nam duży apartament. Nauczony już wieloma doświadczeniami, uważam, że nie należy brać najtańszego lokalu. Czuję duży komfort psychiczny idąc i męcząc się w górach wiedząc, że wracam do miejsca, gdzie mogę odpocząć, obejrzeć film, umyć się i po prostu się wyspać.