koniec sierpnia, niedziela. Pojechaliśmy tam, gdzie czujemy się najlepiej. Zborowski las, taka potoczna nazwa, sam nie wiem jak inaczej to nazwać. Hamaki w plecakach i maszerujemy. Wielki daniel przed nami, ogromne rogi. Kilka godzin później jeleń - jest zwierzyna! ludzi? tylko jedna pani na rowerze. Cały dzień nikogusieńko i o to chodzi. Jak położyłem się w hamaku, zacząłem czytać, przeczytałem może jedną stronę i ... bach, usnąłem. Ale jak się po drzemce dobrze czułem! pora się pakować, ekspedycja tuż tuż. Odliczam dni w pracy, ile jeszcze zostało. Popołudniami się pakujemy. W tamtą niedzielę zaliczyliśmy Toszek i obiad. Nie zdążyłem na pierwszą połowę Liverpool-Aresnal, drugą już obejrzałem, później Clash in Paris i ten news - WWE wraca do Polski w styczniu do Gdańska! Jeśli tylko nie przesadzą z ceną biletów - jedziemy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz