sporo czasu minęło od tamtego spaceru. Niedziela, pogoda pochmurna, jedziemy. Las mizerny, sporo kawałków gospodarczych, mimo że obok są perełki. Idziemy dla ruchu, są ciekawe miejsca owszem - bagna Koło czy Swibska woda, ale szału nie ma. Ciekawie było po tamtym weekendzie. W środę Pani padła, przeziębienie, 40 gorączki, L4 od środy. W piątek ja zacząłem marudzić, o nie... Dobrze, że weekend był deszczowy. Całe dwa dni przeleżałem, w poniedziałek już lepiej, dziś czwartek - zdrowy. Pracy huk, ledwo żyję, dobrze, że sprawia mi to jeszcze frajdę. Chorobą i wyzdrowieniem pożegnaliśmy zimę.
W ogródku zakwitły mi już przylaszczki, wyczekiwałem na niego długo. A to oznacza jedno - czas zmienić plan z zimowego na wiosenno-letnio-jesienny. Dziś zaczynamy się pakować, zapowiada się cudnie, jak co roku.






Brak komentarzy:
Prześlij komentarz