spaliśmy jak zabici. Rano otwieram oko, widzę słońce! Zatem śniadanie, piękny widok za oknem, pakujemy się wolno. Jak ten czas leci, dopiero co przyjechaliśmy, jednak akumulatory naładowane. Jestem, tam gdzie chcę i lubię. Wyjeżdżamy po 10-tej w stronę Żeliszowa objeżdżając po drodze "nasze" zakamarki. Odwiedzamy kościół w Lubiechowej. Jak ja lubię tę wiochę! Kościół jest otwarty, do mszy niecała godzina. Mam znowu okazję podziwiać wnętrze, które jest niezwykłe. Pałac obok kościoła również pięknieje. Tylko czekam, aż będę mógł tam zamieszkać. Żeliszów. A po co tam? Jest tam grodzisko, a raczej pozostałości. Istotnie, chodzimy, szukamy, choć 1 kamień niech wystaje z ziemi... nic. Pozostała fosa dookoła, a raczej 2. Nic, zaliczone. Po chwili Pani woła - Misiu! mam! Przebiśniegi! pierwsza oznaka wiosny. Pięknie! choć przylaszczki w moim ogrodzie już rosną, tutaj jeszcze ich nie widziałem, ale za 2 tygodnie... mam już taką nadzieję, że je zobaczę. Dobrze, wiosna się rozpoczęła. Co dalej? Zamek Grodziec. Ale żeby nie było tak łatwo, jedziemy do Raciborowic, tam parkujemy przy kościele i pieszo na zamek. Początek trasy jest mizerny, bo wiedzie okolicami kopalni. Później jest już lepiej - las, pola, słońce przygrzewa. Przy zamku są już ludzie. Dziwne, nowość, no bo przez cały wczorajszy dzień i dziś nikogo nie spotkaliśmy. Siadamy przed bramą na ławeczce, chwila na posiłek, odpoczynek i ruszamy w drogę powrotną. Warto iść przez las, nie jego skrajem. Wyjdziemy na polankę, skąd widać zamek, ładny to widok. Powrót minął nam szybko. Liczyłem, że zdążymy na kawę, ale nie dało rady. nie będziemy się spieszyć i nie będziemy niczyim zakładnikiem, jeśli chodzi o weekend. Bo te wyciskamy jak cytrynę. W drodze powrotnej, wiadomo, nuda - Siesta, Nautilus... tak mamy.
Co za udany weekend, każdy jest taki na Kaczawie. Uwielbiam to miejsce i już odliczam dni do kolejnej podróży w te rejony. Jeździmy tam już od 4 lat i nie ma dość. Coś mi się widzi, że z wiosennej Fatry nici, chyba z Tatr również, bo po polskiej stronie nie chodzę. Szkoda.
Co czwartki pracuję w biurze, jest lepiej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz