Niedziela rano, jemy, pakujemy się i za 45 minut jesteśmy w Soblówce. Oczywiście po drodze słuchamy Nautilusa. Aut przy kościele sporo, ale to na mszę. Ubrani ruszamy w górę. Nie ma tak zimno, to dobrze. Jest super biało, mgliście, ale z każdą godziną mgła ustępuje. Najpierw Mała Rycerzowa, magia dookoła, wszystko zamarznięte, wiatr wieje. Co ciekawe, sporo osób idzie żółtym, zamiast czarnym. Dzwonimy na Whats Appie do rodziny, niech też popatrzą jak jest. Błękitne niebo. Później Wielka Rycerzowa. Co za dzień! A i dzisiaj są Walentynki, o tym zapomniałem. 7 lat temu odeszła moja Babcia, trudne wspomnienia. Schodzimy. Przy Bacówce sporo ludzi, jednak już za nią odpalamy zjazdy. Czyli plastikowe jabłka. Pani się waha, ja siadam i... co za zjazd! co za prędkość, co za nawierzchnia! Najlepszy zjazd, jaki miałem do tej pory. Niemal bez przerw. Pani też się skusiła. Około 14 byliśmy przy aucie. Cudowny dzień i weekend. Potrzebowaliśmy tego, mózg potrzebował i organizm też. Jest dużo lepiej, a ten weekend, który jutro się zacznie już wiosenny! Jest plan, będą zdjęcia.
Myślę już o Kaczawie, nie mogę się doczekać wyjazdu tam. Myślami jestem z przylaszczkami, które uwielbiam tam oglądać - bardzie tam jestem z nimi związany, niż z tymi w moim ogrodzie. Codziennie podglądam kamerę na windy.com umieszczoną w Jeleniej Górze, patrzę jak ten śnieg znika. I idzie mu dobrze. Jeśli wierzyć prognozom w ten wtorek będzie +20stopni. Wiosna idzie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz