sobota, 11 lipca 2020

Kaczawa III - dzień 1 - Izery!

jak mogliśmy na to nie wpaść? Do Izerów na weekend mamy za daleko. Ale... mieszkać w Kaczawie, podjechać rowerami na Izery to genialny pomysł! Oczywiście dla tych, co są w stanie wykręcić ponad 70km po górach w jeden dzień. My jesteśmy. Nie wiem kiedy i komu z nas ten pomysł wpadł do głowy, ale ważne, że wpadł! Rano szybko po śniadaniu montujemy rowery i podjeżdżamy za Jelenią Górę. Wybraliśmy takie miejsce startu, aby nie za długo jechać autem i nie za długo dojeżdżać rowerem. Wybór padł na małą wioskę o wdzięcznej nazwie Stara Kamienica. Od kilku lat stosujemy trick, na który wpadliśmy w poszukiwaniu parkingu. Szukamy cmentarza, tam w małych wioskach zwykle jest jakiś placyk, gdzie można auto pozostawić. Nie inaczej jest teraz. Wcześniej mierząc trasę wiedzieliśmy, z czym musimy się zmierzyć, wg planu ponad 1000m podjazdów. To jest coś. Pierwszy gigantyczny podjazd do wsi Antoniów, momentami nachylenie dochodzi do 10%. Pani pchała rower. Wjeżdżamy w teren Gór Izerskich. Nie było nas tu 6 lat. Długich 6 lat, a kilka raz byliśmy blisko wyjazdu, plan na cały tydzień pobytu mam wciąż w poczekalni. Najpierw to pierwsze północne pasmo do drogi 358 do Świeradowa. Nikt tu nie zagląda, jest pięknie. Pani wypatruje ogromnego grzyba z roweru. Kapelusz większy niż moja dłoń. Niech sobie rośnie, po co nam on. Puste ścieżki, można chodzić i jeździć bez liku. Na Rozdrożu Izerskim są już ludzie i samochodu, ale bez tłumów. Zaczyna się długi 5km podjazd. Mija nas trochę rowerzystów. Ale to jest to! Izery jakie znamy. Wyjeżdżamy przy Chatce Górzystów, a tam długa kolejka turystów za jedzeniem i piciem. Pani coś przebąkuje za racuchami z jagodami. I ja mam tam stać??? hmm... posiedzieliśmy chwilę na trawie, Izerka, czeskie Izery, w oddali Karkonosze, co za widok. Łapię garściami to, co widzę. Tak lubię to miejsce i tak daleko jest od nas. Jedziemy dalej, z dala od głównego szlaku, trasa numer 10, na północ. Długi podjazd, ale pusta droga, żar leje się z nieba. Na przecięciu szlaków 10-ego i 13-ego zakręcamy i jedziemy znowu główną "aleją" polskich Izerów. Trzeba uważać, tłumik. Zbliżam się do idącej parki, mężczyzna łapie kobietę, przesuwa ją na bok, a ta pretensjonalnym tonem, że życzyłaby sobie dzwonka... Pomachałem radośnie i pognałem dalej przed siebie. Pani głodna, co zrobić. Jak kocha, to postoi. Postałem, jakieś 15 minut w kolejce, przesunąłem się może o metr. Jest po 14-tej. Nie ma sensu, Pani się nie obraża, jedziemy w stronę Orle. Jest takie miejsce, gdzie dostęp do Izerki jest łagodny. Myślałem, że tam coś pstryknę... tłum ludzi. Pamiętam jesienne Izery, puste i tylko dla nas. O dziwo w Orle pustawo, trochę ludzi się na dworze, pan smaży kiełbaski, a ja idę do środa po coś z naleśnikami. Ech te kobiety. Szybko dostałem 2, z naleśnikami. Wyborne. Skracamy nieco trasę, nie zapuszczamy się na kolejną pętlę, jedziemy nieznanym nam szlakiem do Jakuszyc. A tam niespodzianka. Budowa ogromnego ośrodka dla narciarzy. Ogromny! I bardzo dobrze, region tego potrzebuje. Później trudny, wynikający ze zmęczenia delikatny podjazd zielonym szlakiem, no i ta kamienista droga. Oj oj wymęczyło nas. Wyjazd z Izerów jest równie ciekawy. Mijamy starszą panią, która ubrała kostium kąpielowy i dzielnie maszerowała z kijkami, w lasach północnych Izerów, jak nie było ludzi, tak nie ma. Tam widoki i przygody. Trasa rowerowa 32. Ech... Biegnie równolegle do 31, jak się przypatrzeć na mapie. Ale ginie ona w lesie na mapy.cz. Mimo to pojechaliśmy tą trasą. I mapy.cz miały rację. W momencie, gdy ścieżka na mapie kończyła się, w rzeczywistości zaczęło się bagno. Cieknąca woda z gór zalewała ścieżkę. Na szczęście ktoś przed nami jechał. Trzeba było wejść w krzaki i przepychać rowery. Jest wycieczka, jest przygoda. Na północ rozciągają się ładne widoki, pustkowie, pola, łąki. Bardzo ładnie i odludnie. Końcówka, to już zjazd asfaltem. Przy aucie padamy. Och długa rasa, ale najlepsza w tym roku! Nieco góry i chodzenie po nich schodzi na drugi plan, a na pierwszy wysuwa się poznawanie świata na 2 kółkach. Obiad jemy w Jeleniej Górze. Upatrzyliśmy sobie restaurację na rynku, ludzi było tak dużo, że usiedliśmy na wolnej kanapie i de facto należała ona do sąsiedniej restauracji. Jednak burger był przedni. Chcieliśmy zalać go kawą w pobliskiej kawiarni/palarni a tam hit - 15 minut przed zamknięcie i kawy już nie podadzą. Skandal! nie to nie, dobrze że ziarna Gwatemali kupiłem wcześniej. W Aronii nie było siły, aby cieszyć się ciszą. Padliśmy, kompletnie. Co za dzień!
 































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Etykiety

Adršpach (1) Albania (39) Alpy (9) Alpy. UFO (1) Australia (82) Austria (18) B&W Photo (132) Babia Góra (4) Bałtyk (1) Barcelona (22) Beskid Makowski (1) Beskid Mały (5) Beskid Niski (29) Beskid Sądecki (3) Beskid Śląski (16) Beskid Śląsko-Morawski (17) Beskid Wyspowy (4) Beskid Żywiecki (97) Będzin (1) Białoruś (4) Biebrza (10) Bielsko Biała (21) Bieszczady (28) Bory Stobrawskie (3) Bory Tucholskie (7) Boże Narodzenie (13) Bratysława (1) Broumowskie Ściany (2) Bryan Adams (3) Brzeźno (2) Bytom (1) Chorwacja (8) Chorzów (3) Chudów (1) Cieszyn (11) Czechy (60) Częstochowa (5) Dolina Baryczy (7) Dolinki Krakowskie (1) Dolomity (11) dżungla (10) fotografia (5) Francja (13) Gdańsk (7) Gdynia (1) Gliwice (7) Goczałkowice (4) golf (2) Gorce (1) Góra Św. Anny (6) Góry Bardzkie (3) Góry Bialskie (4) Góry Bystrzyckie (8) Góry Choczańskie (4) Góry Izerskie (29) Góry Kaczawskie (3) Góry Kamienne (1) Góry Ołowiane (1) Góry Orlickie (2) Góry Sanocko-Turczańskie (1) Góry Słonne (4) Góry Sowie (9) Góry Stołowe (6) Góry Sudawskie (1) Góry Świętokrzyskie (2) Góry Wałbrzyskie (1) Góry Wsetyńskie (1) Góry Złote (9) GR 20 (10) Hiszpania (22) Holandia (1) Indonezja (36) Istebna (2) Jeseniki (11) Jura Krakowsko-częstochowska (9) kajaki (5) Karkonosze (3) Katowice (14) kawa (1) Kędzierzyn Koźle (1) Klimkówka (1) Kłodzko (1) Kobiór (4) Korona Gór Polski (1) koronawirus (10) Korsyka (13) Kraków (12) Kruger (3) Kudowa Zdrój (1) Kuraszki (3) Lądek Zdrój (3) Leśne portrety (2) Liswarta (3) Litwa (1) Lubiąż (1) Lublin (1) Luciańska Fatra (5) Łańcut (1) Łężczok (1) Łódzkie (7) Magura Spiska (2) makro (40) Mała Fatra (17) Mała Panew (1) Małe Karpaty (2) Masyw Śnieżnika (7) Mikołów (2) Morawy (17) Moszna (1) namiot (3) Narew (1) nba (1) Niemcy (4) Nikiszowiec (4) Nowa Zelandia (108) Nysa (1) Odra (1) Ojców (1) Opolskie (17) Osówka (1) Ostrawa (3) OverlandTrack (8) Paczków (1) Pasmo Jałowieckie (2) Pazurek (1) Piłka Nożna (1) Podlasie (47) podróże (6) Pogórze Izerskie (4) Pogórze Kaczawskie (72) Pogórze Przemyskie (1) pokora (1) Praga (20) Promnice (1) Przedgórze Sudeckie (3) Przemyśl (1) Pszczyna (11) Pustynie (1) Puszcza Augustowska (9) Puszcza Białowieska (14) Puszcza Kampinoska (1) Puszcza Knyszyńska (9) Puszcza Niepołomicka (2) Puszcza Solska (1) Puszcze Polski (27) Racibórz (2) rower (152) Roztocze (6) różne (164) RPA (68) Ruda Śląska (2) Rudawy Janowickie (5) Rudy Raciborskie (34) Rwanda (18) Rybna (1) Rybnik (3) Rzeszów (2) safari (2) Singapur (3) Słowacja (55) Słowacki Raj (2) Sopot (2) street (122) Strzelce Opolskie (1) Suazi (4) Sudety (23) Sudety Wschodnie (11) Sumatra (35) Suwalszczyzna (2) Szałsza (1) Szklarska Poręba (1) Szlak Orlich Gniazd (2) Śląsk (36) Świętokrzyskie (7) Tarnowice (1) Tarnowskie Góry (4) Tasmania (81) Tatry (38) Tatry Bielskie (1) Tatry Niżne (12) Tatry Zachodnie (25) Toruń (1) Toszek (4) Trójka (1) Turcja (2) Tychy (1) Uganda (32) Ukraina (7) USA (29) Ustroń (1) Warszawa (8) Wenecja Opolska (3) Wiedeń (1) Wielka Fatra (21) Wielkopolska (1) Wigry (2) Włochy (13) Włocławek (2) Wrocław (5) WTR (4) wwe (4) WWE Smackdown World Tour 2011 (4) Zabrze (3) Ząbkowice Śląskie (1) Zborowskie (2) Złote Hory (1) Złoty Stok (1) zmiana (4) Żelazny Szlak Rowerowy (1) Żywiec (2)

Archiwum bloga